Marcus
Jestem wściekły, Lucan ten beta,zawsze staje mi na drodze, mój ojciec go szanuje a mnie irytuje od zawsze,niech tylko przejmę obowiazki Alfy, pokaże mu kto tu rządzi. To właśnie On jest partnerem mojej Calypso, mojej kurwa, była mi obiecana przez jej ojca. Oczekuje ze coś z tymi zrobi, bo mnie szlag trafi. Jest idealna, młoda córka Alfy, niedoświadczona, piękna, można ją wychować na uległa żonę i matkę szczeniaków. Będzie moja na zawsze gdy tylko odbędzie się ceremonia ślubna i będzie mi posłuszna a Lucan niech cierpi. Ta myśl sprawia że uśmiecham się szeroko.
Widzę jak tańczą, przytuleni, poniżające, każdy wilkołak zebrany w tej sali wie, że ma być moja Luna a teraz on jej dotyka, zostawia na niej swój zapach. Dosyć tego, wstaje i podążam w ich kierunku, staje obok i mówię.
-Odbijany- wyciągam rękę.Calypso podskakuje przestraszona a Lucan napina mięśnie. Delikatnie przesuwa dziewczynę za plecy, odwraca się do mnie twarzą, jego oczy świecą, chyba kurwa żartuję, mogę go pokonać jedną ręką, pionka mojego ojca.
-Calypso zatańczy z tobą jedynie wtedy kiedy będzie miała na to ochotę - warczy, pokazując zęby.
Może jeszcze mam poprosić, śmiechu warte. Ja nie proszę, ja rządam.
Przybliżam twarz do Lucana patrzymy sobie nienawistnie w oczy,atmosfera robi się napięta, powietrze ciężkie od groźby. Pary które tańczyły niedaleko odsuwają się w popłochu i kierują jak najdalej od nas.
-Masz zamiar mnie zaatakować Lucan czy nie masz na tyle jaj a może się boisz - podburzam atmosferę pytając.
-Jako dzieci odkąd zaczęliśmy trenować , zawsze byłem równie silny jak ty, wiesz o tym że mozesz przegrać to dlatego nie atakujesz- odpowiada i patrzy z kpiną.
Alfa Angus mój ojciec był bardzo zżyty z ojcem Lucasa przez co moje treningi i Lucasa odbywały się w tym samym czasie.Sprawdzali nas, naszą wytrzymałość, oddanie w walce,siłę i opanowanie. Z tym ostatnim zawsze miałem problem, często ogarniała mnie furią, tym gorzej dla mojego przeciwnika ale nie dla Lucana on zawsze był krok za mną. Potrafił dotrzymać mi tempa i często wykorzystywał moją nadpobudliwość przeciwko mnie. Pieprzyć go, nie jestem już dzieckiem, jestem alfa!
-Tracisz kontrolę Marcus, czyżbyś nadal nie panował nad emocjami, to nie jest dobra cecha przyszłego Alfy-mówi jakby czytał w moich myślach.
Zabije go, tu, teraz przy wszystkich. Robię krok do przodu i łapie go za gardło. Ściskam z całej siły, moje pazury wysuwają się, ranią go. Krew barwi jego skórę.
Słyszę jak Calypso wciąga powietrze, z jej ust wyrywa się krótki krzyk. Wchodzi między nas jedna rękę kładzie na policzku Lucana, druga na mojej piersi.
-Proszę przestańcie, zatańczę z tobą Marcus, Lucan pozwól mi z nim zatańczyć - mówi cicho i patrzy błagalnie.Puszczam szyję Lucana, ten rzuca mi wrogie, ostrzegawcze spojrzenie, całuję dziewczynę w policzek i niechętnie odchodzi.
Łapię ją za dłoń, druga kładę na dolnych partiach jej pleców, zaczynamy ruszać się w rytm muzyki. Jest spięta, patrzy gdzieś za mnie, czuję jak wali jej serce. Boi się,bardzo dobrze.
-O czym myślisz- szepcze jej do ucha, przy czym podrgyzam jego płatek
Robi krok do tyłu, przestraszona potyka się w swoich wysokich obcasach , pomagam jej odzyskać równowagę.
-Dlaczego ja, jest tyle innych kobiet które oddałyby wszystko aby być twoja partnerka,Lucan jest mi przeznaczony pozwól być nam razem- mówi płaczliwie i ponownie odwraca wzrok.
-Zostaniesz moja Luną, lepiej to zaakceptuj, nie lubię nieposłuszeństwa, jesteś dla mnie wyzwaniem a odkąd okazałaś się partnerką Lucan, to wyzwanie nabiera jeszcze większej wartości - mówię przez zęby, wkurza mnie, jak ona śmie mnie pytać o pozwolenie, mam ją zostawić w spokoju żeby żyli sobie długo i szczęśliwie, po moim trupie.
Jej oczy zachodzą łzami, zaczyna się trząść od wstrzymywanego płaczu. Wyrywa się i biegnie w stronę drzwi wejściowych. Wypada na zewnątrz.Calypso
Biegnę ile sił, potykam się na nierównym podłożu, pieprzone szpilki, muszę się ich pozbyć. Zatrzymuje się , moje dłonie trzęsą się tak że mam problem z odpięciem pasków. Nareszcie, udaje się, ciskam je w trawę. Chce biec dalej ale nogi odmawiają mi posłuszeństwa, upadam na kolana, z oczu płyną mi łzy, czuję ucisk na klatce piersiowej, boli mnie serce. Z ust wyrywa gwałtowny szloch, płaczę nad moim nieszczęściem chociaż powinnam skakać z radości że odnalazłam swojego partnera. - Pomóż mi bogini, to tak boli,ja tylko chce być szczęśliwa, dlaczego mnie tak karzesz - kieruję swoje myśli, mam nadzieję że zostanę wysłuchana.
Następne co czuje to dotyk na moich plecach, odwracam się i widzę Lucana, jego twarz wyraża zatroskanie, nie myśląc wiele wpadam w jego objęcia.Jego bliskość koi moje nerwy, tak działa więź partnerów, masuje moje plecy, odgarnia włosy, patrzy czule.
Gładzi moją twarz, od czoła, na policzek, brodę, następnie kciukiem obrysowuje usta. Wydobywam z siebie drżący oddech. Jego zapach otula mnie, to najwspanialszy zapach jaki czułam, mam ochotę zaciągnąć się nim, wciągnąć w me płuca i nie wypuszczać. Wtulam twarz w jego dłoń, zamykam oczy i żyje tą chwila. Przybliża się , jest teraz bardzo blisko, otwieram oczy, jego usta są tuż przy moich , ogarnia mnie porządanie tak silne, moje ciało pochłania gorączka, nie mogę się oprzeć, całuję go.Lucan
Niechętnie zostawiam Calypso z Marcusem , kieruję się na zewnątrz niech chce na nich patrzeć to mogłoby się źle skończyć. Wychodzę,zaciągam się nocnym powietrzem,probuje uspokoić na tyle na ile to w obecnej sytuacji możliwe. Nie pomaga, jestem wściekły, mam ochotę rozszarpać gardło Marcusowi tu i teraz. Widzę jaką ma satysfkację z tego że może odebrać mi ukochaną, złamać mnie, sprawić że będę ciepiał.
Nagle drzwi się otwierają i wybiega przez nie Calypso, biegnie przed siebie, gwałtownie staje, ściąga szpilki, rzuca je w trawę i upada na kolana, zakrywa twarz dłońmi, z ust wyrywa jej się bolesny szloch. Podchodzę do niej, kładę rękę na jej plecach,nie chce jej przestraszyć, odwraca się gdy widzi że to ja uspokaja się, następnie wpada w moje objęcia. Mam ochotę mruczeć z zadowolenia że mam ją tak blisko siebie a jednocześnie moja dusza boli bo cierpi. Jej drobne ciało tak idealnie do mnie pasuje. Gładzę jej plecy, uspokajam dotykiem, odgarniam włosy z twarzy, palcami obrysowuje twarz, wpatruje się w jej usta,mają idealny kształt,wydatne, lekko rozchylone. Mam ochotę je pocałować ale nie chcę na nią naciskać. Zupełnie nie spodziewam się tego co się wydarzy następnie, to Calypso całuję mnie. Nieśmiało przyciska swoje usta do moich, dłońmi łapie moje ramiona, unosi się na kolanach. Odwzajemniam pocałunek, delikatnie skubię jej wargi, najpierw dolną następnie górną, dłoń kładę w dole jej pleców i przyciskam jej ciało. Jej piersi zderzają się z moją klatką piersiową,warczę zadowolony, to najlepsze co dane mi było czuć. Dłonią z pleców sunę w górę jej kręgosłupa aż łapie za kark, masuje go czule. Odrywa się od moich ust i jęczy cicho, uciszam ją kolejnym pocałunkiem,tym razem jest odważniejszy, wsuwa język do jej ust i badam wnętrze, robię się coraz bardziej zachłanny i zaborczy, pożeram jej usta,przechodze na szyję i zasysam skórę na obojczyku, drapie zębami - Spokojnie Lucan-karce się w duchu. Odsuwam się niechętnie, patrzę na ukochaną, usta ma czerwone od pocałunków, twarz zarumienioną, oddech przyspieszony.
-Wszystko wporzadku-pytam, boję się że zrobiłem coś źle.
Calypso bierze wdech, na jej twarzy wykwita uśmiech, to pierwszy raz kiedy widzę żeby tak się uśmiechała i ten uśmiech jest skierowany do mnie , miód na moją duszę, radość mojej partnerki, mam też w tym mała zasługę.
YOU ARE READING
Luna Calypso
Lupi mannariTak znalazłam swoją bratnią duszę, czy będzie mi pisane żyć pełnią szczęścia czy też będę musiała poświęcić swoją miłość... Mam na imię Calypso i jestem wilkołakiem, należę do watahy Dark Moon, jednej z najpotężniejszej w rejonie Dark Forest dystry...