Siedziałem z Wiktorią u mnie w mieszkaniu. Był ciepły poranek. Dziewczyna leżała na kanapie w salonie, a ja robiłem nam śniadanie.— Jest sobota, a ty jeszcze idziesz do studia.— usłyszałem za sobą głos dziewczyny. — Szkoda mi tych chłopaków, tylko ich męczysz.
— To moja praca.— Skomentowałem jej uwagę na temat mojej pracy. Jako jej odpowiedz usłyszałem tylko prychnięcie.
— A jak tak bardzo szkoda ci chłopaków to leć do nich ich pocieszać.— Wycedziłem przez zęby.
— Sugerujesz coś?!— krzyknęła oburzona moimi słowami. Dobrze wiedziała o co mi chodzi.
— Tak.— Odpowiedziałem praktycznie od razu.
— Byłam pijana, dobra?! I odwróć się do mnie, jak ze mną rozmawiasz!— na jej życzenie odwróciłem się do niej i śmiałem się jej prosto w twarz. Dobrze wiedziałem, że to ją wyprowadzi z równowagi i tak była już wściekła.
— I co cie tak bawi do cholery!— zrzuciła z wyspy kuchennej kubek z wodą.
— Ty.— Powiedziałem ze spokojem w głosie. Bez słowa zacząłem do niej podchodzić, a ona zaczęła się cofać. Widziałem w jej oczach wściekłość, która w ułamku sekundy zmieniła się w strach.
— Wynoś się i nie wracaj.— Szepnąłem.Odsunąłem się od niej. Po jej policzkach leciały łzy. Nie robiło na mnie to dużego wrażenia. Dobrze wiedziałem, że ten płacz jest w 100% wymuszony.
— I tak byłam z tobą dla pieniędzy!— wrzasnęła wychodząc z kuchni i skierowała się do sypialni gdzie najprawdopodobniej zaczęła pakować walizki.
— A ja i tak ciebie nie kochałem.— burknąłem pod nosem.Próbowałem posprzątać ten bałagan w kuchni i uratować spaloną patelnię z czarną jajecznicą. Wyjąłem telefon z kieszeni kiedy przyszedł do mnie SMS.
Sebastian: dawaj do studia, czekamy stary!!
CZYTASZ
Będą Ci mówili, że to wszystko anioły • Jan- rapowanie
FanfictionTrudna i tak samo toksyczna znajomość dwóch osób, które są pewne, że to co dzieje się w ich życiu ma jakieś specjalne wyzwania rzucone im pod nogi. opowieść jest pisana chaotycznie ale zakończenie jest dla mnie ładnie napisane 😊