1.6

388 12 2
                                    

- Kto ze znajomych ostatni raz panią widział w tym klubie?

-Jan Pasula.- mój głos zadrżał przy wypowiadaniu tego imienia i nazwiska.

- A późnej?
-Ju nie pamietam praktycznie nic. Proszę mi dać już święty spokój dopiero co wróciłam do swata żywych.

Poirytowany policjant wyszedł z mojej sali. A za nim pielęgniarka.
-pacjentka nie chce rozmawiać nawet z policją. Proszę na odwiedziny przyjść jutro.

Co ona pierdoli. Zauważyłam, ze do moich drzwi dobijają się chłopaki wiec zebrałam siły i starałam się krzyknąć.

- Ich pani może wpłacić!

Pierwszy wpadł Borys.
- Wiesz, że od teraz my wszyscy jesteśmy twoimi braćmi albo kuzynami?
- Inaczej by nas nie wpuścili.- dodał od siebie Michał.

Byłam bardzo ucieszony faktem, że chociaż dla tej gromadki ludzi nie byłam obojętna. W progu pokoju stał Janek. Na pewno było to niezręczne, ale nie mogę mieć tego mu całe życie za złe. Nie taki rzeczy mu wybaczyłam.

-Janek, chodź siadaj. Nie będziesz tak w progu stać.- Zwróciłam się do chłopaka.

- To wy może coś sobie wyjaśnicie.- Powiedział Wiktor i spojrzał na resztę chłopaków. Bez słowa zaczęli wychodzić z mojej sali. No super, bo właśnie tego chciałam. Nie?

Janek został ze mną w cztery oczy, sam na sam w tym szpitalnym pokoju. Błagam niech wyjebie nam się teraz jakaś pielęgniarka czy lekarz.

- O widzę, że narzeczony został dłużej. Proszę sonie nie przeszkadzać ja zmienię tylko kroplówkę.- powiedziała pielęgniarka.

Los mnie chyba pokochał. 

Zaraz co?! Jaki kurwa narzeczony!

 Będą Ci mówili, że to wszystko anioły • Jan- rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz