Rozdział XI. - Szpital

263 14 5
                                    


Pov: Emilka

Na dworze było zimno i kropił deszcz. Założyłam ponownie słuchawki na uszy i pokierowałam się w zdłóż ulicy. Musiałam trochę odreagować, rzadko bywam na dworze. Tak właściwie to tylko, gdy idę i wracam ze szkoły. Słuchając muzyki wpatrywałam się w niebo bez celu. Z jakiegoś niewytłumaczonego powodu straciłam równowagę i upadłam na mokry chodnik zdzierając przy tym kolano. Strasznie piekło i krwawiło. Nagle przeszył mnie ból nie do wytrzymania, nie mogłam wstać..

Pov: Filip

Był już wieczór i zaczęło się powoli ściemniać, postanowiłem wstać z łóżka i pójść się przewietrzyć. To dobrze mi zrobi. Lekko padało, więc ubrałem kurtke. Poszedłem w stronę parku obserwując spadające krople deszczu.

Pov: Emilka

Próbowałam wstać, lecz nie potrafiłam. Nie było w pobliżu nikogo.. nikogo, kto mógłby mi pomóc. Wsumie to się nie dziwię, kto normalny wychodzi na spacer w taką pogodę? Siedziałam już na tym chodniku z 5 minut trzymając się za bolące kolano. Jedyne co mogłam zrobić to czekać, aż cała zmoknę.

Pov: Filip

Na dworze zrobiło się nieco zimniej a deszcz padał coraz bardziej. Przez chwilę chciałem się zawrócić ale co mi tam. Nagle zobaczyłem postać, siedziała na chodniku. Nie widziałem wyraźnie przez deszcz, który padał. Odruchowo zrobiłem krok do tyłu, ale później pomyślałem, że to pewnie nic takiego. Gdy byłem wystarczająco blisko zobaczyłem, że była to dziewczyna.. siedziała skulona ze spuszczoną głową.
Natychmiast podbiegłem do niej, aby jej pomóc. Na chodniku była krew, a ona cała się trzęsła. Gdy lekko podniosła głowę zamurowało mnie.

- Boże, E- Emilka..

W tym momencie spojrzała na mnie z żalem w oczach, a po jej policzkach spływały łzy.

- Przepraszam... - szepnąłem

Całe jej kolano było czarne, trzeba było to jak najszybciej opatrzyć aby nie wdało się zakażenie.

- Możesz wstać? - zapytałem, na co ona pokręciła głową na boki

No i co teraz? Mam wziąć ją na ręce? Czy jak się zapytam to dziwnie zabrzmi?
Dobra może lepiej nie będę się pytał.

- Emilka, spróbujesz wstać, okej? Pomogę ci, będę się trzymać.

- J-ja nie dam rady... - cała się trzęsła

Zdjąłem z siebie kurtkę i dałem Emilce, żeby się nią okryła, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do domu. Naszczęście nie był on daleko zaledwie kilka minut stąd. Przez całą drogę była cisza, słyszałem tylko krople deszczu i cichy płacz Emilki, to kolano musi ją naprawdę boleć. Nie dziwię się, rana wyglądała na głęboką.

*Skip Time*

Kiedy byliśmy już pod domem Emilki posaciłem ją na schodach tak, aby opierała się o ścianę i zadzwoniłem dzwonkiem. Nagle odezwała się Emilka.

- Idź już. - powiedziała

- Ale...

- Idź już! Zanim Elizka Cię zobaczy. - przerwała mi

Nie chciałem robić nic wbrew jej woli, więc bez słowa odszedłem. Nie potrafię opisać co wtedy czułem, bezradność, pustkę? Ona cierpiała a ja nic nie mogłem zrobić.

Wróciłem do domu, i wziąłem zimny prysznic. Nie miałem pojęcia co tak właściwe się ze mną dzieje.

Pov : Emilka

Po tym jak Filip przyniósł mnie pod same drzwi kazałam mu pójść, ze względu na Elize. Zaraz zaczęłaby gadać na lewo i prawo, albo jeszcze pomyślałaby, że to on mi to zrobił.

Ledwo zobaczyłam jak otwierają się drzwi a już usłyszałam :

- Jezu Emilia, coś Ty ze sobą zrobiła?- powiedziała moja młodsza siostra

- Nic takiego.. - Boli jak cholera ale trudno

Weszłam do domu i od razu poszłam przemyć ranę, po czym przetarłam ją  wacikiem nasączonym wodą utlenioną.

Strasznie piekło, rana była dosyć głęboka...

*godzinę później*

No i masz, trafiłam do szpitala. Jeden spacer a tyle kłopotów, masakra. Raczej prędko stąd nie wyjdę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Łapcie kolejny rozdział😃
Przepraszam, że taki krótki.. Ale no wiecie szkoła i te sprawy ://
Jeszcze 3 miesiące i WAKACJE ✨

Czy to coś więcej niż przyjaźń?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz