R 1. I

1K 83 7
                                    

~Niby różni, a jednak podobni.~

Młody alfa ogarniał swój pokój. Już słyszał głos matki mówiący że nie umie zadbać o tak małe mieszkanie. Gdyby tylko miał trochę czasu na podrapanie się po własnym tyłku, to na pewno nie dopuścił by tego miejsca do ruiny. Chociaż sam nie uważał że była to ruina, wystarczyłaby jakaś godzina bądź dwie by to wszystko ogarnąć. Jednak to nie był wystarczający argument by przekonać jego matkę. Spiął przetłuszczone włosy w kuc i usiadł przy swoim biurku na którym znajdowały się zdjęcia jego rodziny, kilka podręczników które dostał od ojca, sterta papierów które już tylko musiał uporządkować, laptop i talerz z kilkudniowym jedzeniem. 

Odpalił szybko laptopa przeczuwając że mogli już do niego dzwonić kilkukrotnie. Nie ukrywał zdziwienia kiedy nie było żadnego powiadomienia, rzadko się zdarzało by to on musiał zdzwonić do rodziców. Zazwyczaj rozmawiali raz na dwa tygodnie by jego matka się nie denerwował. Wykonał połączenie, czekał kilka minut aż ktoś łaskawie odbierze.

-Cześć mamo? -wydukał z siebie kiedy ujrzał zmęczoną twarz omegi. Przez podkrążone oczy wyglądał upiornie. Ostatnio widział go w takim stanie podczas ostatniej ciąży i rok po porodzie. -Co się stało? 

-Nic -uśmiechnął się sztucznie momentalnie zmieniając twarz. Rzadko mówił swoim dzieciom że coś go trapi, jedynie zwierzał się swojemu alfie bądź bratu. -Ojciec właśnie kończy się myć z chłopcami więc zaraz powinien przyjść.. opowiadaj co tam u ciebie dziecko.  

-Tak jak zwykle -przeciągnął się, mówił dokładnie to samo przy każdej rozmowie. -Miasto okropne, pogoda tylko potęguje depresje a ludzie.. najlepiej się od nich trzymać z daleka.. -podrapał się po brodzie, unikał wzroku matki, podejrzewał o co chce go zapytać a to wywoływało u niego głupawy uśmiech, -no i wciąż nie mogę znaleźć tej.. osoby. -popatrzył się poważnie na niego -Wszyscy mówią że węch mi siada ale ja to czuje.. -Omega zaczął cicho chichotać. 

-W takim razie zacznij szukać na poważnie -omega wziął do rąk kubek z ciepłym napojem -masz zapewne węch po ojcu, więc jeśli twierdzisz że czujesz, to tak jest. Lepiej zacznij szukać nim zniknie na dobre. -Napił się odrobine lecz nie odstawił kubka jakby chciał ogrzać dłonie. Słowa matki trochę go dobiły, nie brał nigdy pod uwagi faktu że to źródło może nagle zniknąć i nigdy nie wróci, nie chciał tego. Długo nie potrafiłby sobie wybaczyć tak głupio zmarnowanej szansy.. lecz jak miał znaleźć tą osobę? Zawsze ten zapach pojawiał się znikąd. Omega odwrócił lekko głowę gdy drzwi do jego pokoju się otworzyły. W jego stronę szedł alfa mający na sobie jedynie opleciony ręcznik i małego jasnowłosego chłopca śpiącego na jego piersi. -A Seth i Wrex?

-W ich pokoju, zabrałem młodego by go nie obudzili. Spokojnie Mike, Argus ich pilnuje.. . -Pocałował swojego przeznaczonego w czoło i usiadł na wolnym miejscu przytrzymując najmłodszego syna by się mu nie zsunął. -Co tam słychać Quinn? Jakieś postępy w śledztwie? 

-Cześć tato -Uśmiechnął się na widok śpiącego brata, mały Vincent potrafił skraść wszystkim swoje serca. Mały, uroczy Vi, jedyny omega jaki jego ojciec spłodził. Choć większość osób miała do tego duże wątpliwości. W końcu ojciec jak i matka mieli czarne włosy i brązowe oczy, więc jakim cudem urodził się jasnowłosy w dodatku ze złotymi oczami? Quinn również co do swojego pochodzenia miał wątpliwości, niby miał czarne włosy jak pozostali ale już jego oczy były złote. Wątpliwości rozwiały się z czasem, po długim ojcowskim wykładzie który skończył się przymusowym oglądaniem nagrania z dnia porodu. Od tamtej chwili woli nie mówić o wątpliwościach bojąc się że ojciec wymyśli coś gorszego, a nawet jeśli byłby adoptowany, nie czułby się z tym źle. W końcu to oni go wychowali i kochają. -chwilowo bez szału, wszystko idzie powoli. Ludzie ćpają a nie potrafimy odpowiedzieć na najprostsze pytanie skąd oni biorą te prochy.. -zamilkł kiedy jego uszu doszedł wilczy pisk. 

Lacrum |ABO| OMEGAVERSE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz