R 1. XI

1.1K 72 12
                                    

Pierwszy raz odkąd pamiętał czuł się dobrze, bezpiecznie. Nie chciał otwierać jeszcze oczu, miękkie i ciepłe futro otaczało go jakby zawinął się w najgrubszą kołdrę. A zapachy nigdy nie były lepsze, świeże leśne powietrze jak i ten należący do wilka leżącego przy nim. Mógłby tak zostać do końca. Ale niektórych rzeczy nie dało się oszukać, głód jak i pęcherz dawały o sobie znak. Niechętnie otworzył oczy i nie zdziwił się że kompletnie nic nie widział. 

Leżał na wielkich łapach natomiast łeb alfy znajdował się na jego. Ruszył głową ocierając się o szyje czarnego wilka. Przez chwile wydawało mu się jakby słyszał mruczenie które zostało stłumione przez uderzający o ziemie ogon. 

Bez zbędnych słów Quinn podniósł łeb, ale jeszcze nie wstał. Przez kilka minut patrzył w bordowe oczy omegi a on w jego. Znowu nowe doświadczenie, nie krępowało go to a wręcz przeciwnie. Przyciągało. Złote tęczówki błyszczały jakby były posypane brokatem. Instynktownie otarł się o niego co spodobało się większemu wilkowi i tym samym zachęciło go do wstania. Zaczął się rozciągać a mniejszy wilk mu się przyglądał po czym zrobił to samo.

Wyszli razem z małej jamy. Było już jasno a miejsce które wczoraj było magiczne tak teraz wyglądało zwyczajnie. Choć widok niezaśmieconego jeziora dalej wprawiał go w osłupienie. Odwrócił głowę słysząc jak alfa się przemienia. Obserwował jak wszystko się zmienia, skraca i wydłuża, pęka i scala. Nie odrywał od niego wzroku nawet na sekundę. Nie wyglądał jak większość mężczyzn których do tej pory widział. Był zadbany i dobrze zbudowany. 

Quinn odwrócił się w jego stronę i wykonał małe machnięcia dłonią. Chciał żeby się przemienił i zrobił to. Kiedy był w ludzkiej formie alfa pomógł mu wstać. Nawet bez grubego wilczego futra jego dotyk był ciepły niemal palił. Puścił go po chwili, ominął stertę ubrań którą zdążył wcześniej wyciągnąć i ruszył w kierunku drzew. Nie musiał zgadywać po co tam ruszył, sam dźwięk uświadomił go że sam potrzebuje skorzystać. Poszedł w przeciwnym kierunku po chwili żałując swojego wyboru. Chodzenie boso po kamykach i patykach nie był najprzyjemniejszym doświadczeniem.  Po zbyt długim czasie znalazł odpowiednie miejsce.

-Mógłbyś? -Warknął na alfę który pojawił się obok niego. Uśmiechał się dziwacznie co utrudniało mu się skupić by nie oblał sam siebie. Po kilku chwilach odpuścił sobie dając omedze chwile prywatności i wrócił nad jezioro. Gdy skończył ruszył do niego. 

-Nie patrz tak na mnie -powiedział niemal radosnym głosem. Nie ukrywał swojego zadowolenia. -upewniałem się tylko gdzie poszedłeś... -badał ciało chłopaka jakby widział je pierwszy raz w życiu. Z trudem odwrócił wzrok. -wybacz. 

-Za co? -Sam na siebie spojrzał. Zdawał sobie sprawę że jest przeraźliwie chudy i blady. Nie wyglądał atrakcyjnie, nie czuł również wstydu przynajmniej nie przed kimś kto i tak go już widział.  

-Większość omeg.. osób nie lubi jak się gapi na ich nagie ciała. -Nie potrafiąc się dużej powstrzymać zerknął z ukosa na omegę. 

-Mi to nie przeszkadza. -Mruknął krzyżując ręce. -Wracamy już? -Czarnowłosy niechętnie wstał, stali blisko siebie niemal stykając się ciałami. 

-Ta, wracamy. -Nim Hallan zdążył zrobić drugi krok złapał go za rękę. -Wiem że miało być bez pytań ale.. -Jasnowłosy zrobił krok w tył, spojrzał na ziemie i chwile się zastanawiał. Wszedł na stopy alfy czym go pozytywnie zdziwił.

-Tak -Powoli podniósł na niego wzrok, wciąż pamiętał wczorajsze słowa mężczyzny. Przylgnął do jego ciała, jego włosy łaskotały go lecz zachował powagę. -Dziękuje. -Mógł w tej chwili z łatwością wyczuć jego radość. Tą bijącą z jego wnętrza jak i zewnętrza. 

-Proszę bardzo. -Uśmiechnął się szeroko odsuwając biodra od omegi. -Wole uniknąć.. wiesz czego... a jak się czujesz? 

-Pytasz o komfort czy..

-Znowu inaczej się zachowujesz.. pewnie nie powinienem o tym z tobą rozmawiać ale po prostu się zastanawiam... 

-Nad tym czy tak właśnie się normalnie zachowuje czy to jedna ze zmian? -dokończył za niego. -Którą odpowiedź byś wolał?

-Nie zamierzam odpowiedzieć.

-Dlaczego? 

-Nie zamierzam niczego wybierać. 

-To odpowiem za ciebie.

-Nie musisz. 

-Nie wiem. -Spojrzał prosto w złote oczy i sztucznie się uśmiechnął. -Nie mam pojęcia czy to jest moje normalne zachowanie. -Duża dłoń dotknęła jego policzka. -Może jest spowodowane lekami albo po prostu czuje się przy tobie.. dobrze.

-Nie mówię że nie obchodzi mnie twoje zachowanie ale i tak chce.. -Odgarnął jego blond włosy. Hallan zszedł z jego stóp, chwile bił się z myślami. Gdy Quinn chciał coś powiedzieć podnosił rękę by się nie odzywał. 

-Co byś zrobił.. gdybyśmy się dopiero teraz spotkali? Jakby się okazało że jesteśmy sobie przeznaczenia a ja nie mam tego -wskazał kciukiem na swoje znamię na szyi. 

-Tak tu i teraz? Bez? -wskazał na stertę ubrań. 

-Tak.  -Quinn spojrzał na ziemie, gwałtownie podniósł głowę odgarniając tak wszystkie włosy. Swoje dłonie położył na biodrach i napiął wszystkie mięśnie. Jego oczy błysnęły, lewy kącik ust delikatnie się podniósł. Hallan obserwował go, jak wszystkie mięśnie alfy pracują na najwyższych obrotach. Przez chwile wyglądał jak posąg z galerii sztuki. Młody, przystojny, dobrze zbudowany i obdarzony mężczyzna. Szybkim ruchem chwycił delikatne dłonie omegi i go do siebie przyciągnął. Uścisk był pewny, nie próbował się z niego wyrwać ale też wiedział że nawet gdyby próbował nie miałby żadnych szans. Podejrzewał że alfa zagra inaczej. Momentalnie padł na ziemie, swoje usta przyłożył do dłoni omegi i uniósł swoje oczy ku górze. Wyglądał jak błagający szczeniak. Zamknął oczy i ponownie opuścił głowę. 

-Bądź mój.  -W zamian usłyszał parsknięcie i śmiech omegi. To czego chciał. Podniósł głowę by spojrzeć na radosną twarz omegi.

-Tak byś zareagował? Naprawdę? 

-Tak.

-Na pewno bym wtedy uciekł. 

-Nie goniłbym cię długo. -uśmiechnął się szerzej. 

-Powiedzmy że odbiłoby mi na tyle bym się zgodził. Co byś zrobił potem? 

-Wykrzyczałbym że się zgodziłeś. Tak by wszyscy słyszeli jakie mam szczęście. 

-Jakoś.. -tak jak podejrzewał nie dał rady zabrać rąk z uścisku alfy. A teraz przydałyby mu się, zakryłby uszy by nie słyszeć krzyku radości. Trwał kilka minut. -A po ogłuszeni? Czekaj.. -Objął go za szyje kiedy alfa niespodziewanie wstał. Uniósł go przy tym jakby nic nie ważył. 

-Wtedy bym się przedstawił.  

-Zamiast zrobić to na początku? 

-To też świadczy źle o tobie. W końcu zgodziłbyś się być omegą nieznajomego. -Hallan starał się jak mógł ale nie udało mu się powstrzymać uśmiechu. 

-A co byś zrobił naprawdę? 

-Na początku upewniłbym się czy nie czujesz się skrępowany, podszedłbym, przedstawiłbym się i nie ukrywałbym że chce skorzystać z tej więzi. Że chce cię bliżej poznać, byś był mój. Głupi zrezygnowałby z ciebie.  

-A jeśli miałbym partnera? Byłbym oznaczony tak jak teraz? 

-Starałbym się przekonać ciebie do siebie. Odbić cię. Skoro jest między nami więź mimo tego że jesteś oznaczony coś to może oznaczać. 

-A jeśli..

-Wszystkie moje odpowiedzi będą takie same. Będę się starał żebyś dał nam szanse. -Musnął ustami jego usta, chciał więcej ale powstrzymał się. Nie przez swoją samokontrole tylko zmianę w zapachu swojego omegi. Była to delikatna zmiana niemal niewyczuwalna i jakby nie był jego przeznaczonym pewnie by tego nie wyczuł. Prawie jak strach.

-Wracajmy już. -Powiedział cicho. Quinn postawił go na ziemie, ubrali się w kilka chwil i ruszyli w kierunku budynku. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 02, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Lacrum |ABO| OMEGAVERSE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz