R 1. VIII

623 66 0
                                    

-Więc mówisz że wszystko przebiegło zgodnie z planem? -Powtórzyła rozbawiona Shaia opierająca się o ścianę. Drzwi do łazienki lekko się uchyliły. Quinn wystawił swoją głowę i spiorunował wzrokiem męczącą go od godziny kuzynkę. Ta zaśmiała się. -Wyjmij tą szczoteczkę bo się jeszcze udławisz. -Warknął pokazując jej swoje kły w większości zakryte pianą i wrócił do łazienki. -Rasa zauważył że ten diler bardzo cię polubił. 

-Tak bardzo że prawie się przez niego porzygałem. -Drzwi były zamknięte, alfa znajdował się pod prysznicem a i tak dobrze go słyszała jakby znajdował się tuż obok niej. Uśmiechnęła się lekko powstrzymując śmiech. Quinn nie zamierzał jej opowiadać co działo się przez ostatnie dwa dni, niby wszystko poszło zgodnie z planem a zarazem nie. Miał w końcu tylko kupić narkotyk i trochę porozmawiać by wyglądał na osobę w beznadziejnej sytuacji. I ta część planu wyszła niesamowicie dobrze, tak dobrze że został przez tego dilera zabrany w jego ulubione miejsce.

Wzdrygnął się na samo wspomnienie tamtego miejsca. Melina tak mógł ją opisać, całkiem duża i zagracona zniszczonymi meblami, śmieciami i zgniłym jedzeniem. Sam smród sprawiał zawroty głowy i to nie tylko przez rozkładające się jedzenie, czy fekalia w różnych zakamarkach. Na szczęście nie musiał zwiedzać wszystkiego. Został w głównym i jak zapewnił Aryn, gdyż tak się nazywał diler, największym pokoju. Na samym środku znajdował się materac który niejedno w swoim życiu przeszedł a przy ścianach odrobine lepszej jakości kanapy, choć normalnie nie tknął by jej nawet patykiem.

Aryn zaczął przedstawiać mu osoby które zadłużyły się u niego na niebotyczne sumy. W większości przypominały mu Hallana, nie ważne czy były to omegi, bety i alfy wyglądały równie okropnie. Wszyscy byli przeraźliwie chudzi a w oczach mieli dziwną pustkę jakby nie byli w pełni świadomi.

Postanowił więc zagrać by Aryn podejrzewał że jego sytuacja jest jeszcze gorsza. Wmawiał mu że jest w stanie kupić więcej lacrum nawet jeśli cena podrożeje. Gdy wyszedł z przeklętej meliny musiał się założyć że beta będzie go śledził dlatego skrył się w jednej z ich kryjówek.  

-Daj spokój siedzisz tam od godziny, nie śmierdzisz już. -Stuknęła dwa razy w drzwi. Po chwili kuzyn wyszedł z łazienki. Przybliżyła się do niego i powąchała. Wyczuwała od niego jedynie cytrusowy zapach. -O wiele lepiej niż księżniczka Resmira. -Spojrzała na komórkę i westchnęła -Verdan mnie wzywa. -Machnęła ręką i wyszła z jego kwatery. 

Podszedł do stołu gdzie walało się sporo papierów. Sapnął niezadowolony, dopiero co wrócił do siebie a i tak nie będzie miał chwili wolnego, raporty, treningi czy też głupie spotkania na których praktycznie nie mógł się wtrącać były zaplanowane na cały obecny tydzień. Najchętniej rzuciłby to wszystko w pierony i znalazł jakąś przyjemniejszą grupę. 

Jednak nie mógł tego zrobić, przez samego siebie. Był zbyt dumny by odpuścić, zwłaszcza że przysiągł złapanie wszystkich handlarzy tego niebezpiecznego narkotyki. Nie robił tego jedynie dla siebie ale również dla swojego matki który prawie stał się jednym z jej ofiar. 

Poczuł przyjemny zapach bzu, odwrócił się by ujrzeć swojego omegę. Wydawał się inny, spokojniejszy, bardziej pewny a raczej obecny. Nawet jego oczy wyglądały na bardziej ożywione. 

-Cześć -powiedział ściszonym głosem, jego widok dodawał mu jakoś energii. Chciał przyciągnąć chłopaka do siebie i delektować się jego naturalnym zapachem, jego ciepłem, nim samym. Dobrze wiedział jak by się to skończyło. 

-Cześć -odpowiedział równie cicho jak alfa, co wywołało niemałe zdziwienie na twarzy Quinna. Nie spodziewał się że odpowie, podejrzewał że oleje go tak jak zwykle to robi bądź wróci w ciszy do pokoju.

Lacrum |ABO| OMEGAVERSE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz