Spacer

427 16 18
                                    

Spędziliśmy w osadzie już dwa dni. Jutro ma przyjechać Negan, a ja dalej nie wykonałam swojego zadania. Bałam się go wykonać. Nie lubiłam tego widoku. Mimo że miałam już krew na rękach, to dalej wywierało to na mnie wielki wpływ. Ostatnią osobą, którą pozbawiłam życia, była przecież moją przyjaciółką. Starałam się o tym nie rozmawiać z Kate, to i tak ten widok śni mi się dalej po nocach. Wiedziałam, że tak musiało się stać. Musiałam ją zabić, żeby już nie cierpiała, to i tak trudno było się pozbierać.

***

-To znaczy? Jakie skutki?- nie dawałam chłopakowi spokoju. Co mam tu zrobić?- oparłam się o framugę drzwi.

-Chyba wiesz co mu obiecałaś?- uniósł do góry jedną brew, wylegiwając się na kanapie.

-Czemu tak szybko?- miałam nadzieję, że Negan da sobie z tym spokój. Co mu szkodzą dwa trupy, jak tyle osób zabił? Ma tyle podwładnych. Nawet by się nie zorientował, że ich nie ma. Założę się, że jeśli utknęli by w łazience, to siedzieliby tam ze trzy dni jak nie więcej i dopiero zorientowałby się, że kogoś nie ma.

-Nie mnie sie pytaj. 

-To... kogo mam zabić?

-Harrego. Lidera tej grupy.

-Negan nie mógł sam tego zrobic? I po co zabijać lidera skoro są posłuszni?

-No właśnie niekoniecznie. Obserwowaliśmy go trochę. Planuje przy następnym przyjeździe zaatakować Negana.

-To niech tu nie przyjeżdża- wzruszyłam ramionami. No idioci. Jeśli ktoś chciałby mnie zabić to bym tu nie przyjeżdżała i tyle.

-I co to zmieni? Bunt i tak wybuchnie i zginie kilku naszych. Trzeba go wyeliminować dla dobra grupy.

-Ty też tego chcesz?

-Lepsza jedna śmierć niż kilka, czyż nie?

-Niby tak.

-W każdym razie to ty podejmujesz decyzję. Masz na to aż trzy dni. Odwrócił się odemnie, dając znak, że ma już dość tej konwersacji. No cóż, nie będę nalegać.

***

Dowiedziałam się tylko tyle od Oscara. Była to też jedna z nielicznych rozmów z chłopakiem. Może i wyznał mi, dlaczego nas nie odszukał, jednak nie zmieniło to, dzielącej nas przepaści. Było mi głupio, że robił te wszystkie rzeczy dla nas, a ja byłam dla niego okropna. Powinnam wcześniej go o to zapytać, a nie zwlekać i użalać się nad sobą. Pomijając ten fakt, przez ten czas obserwowałam ludzi z osady. Nie byli zbyt przyjaźni, ale czy to powód, by uśmiercać ich lidera? W gruncie rzeczy może są tak negatywnie nastawieni tylko na Zbawców, wtedy nawet bym się im nie dziwiła.  Może udałoby się im pokonać Negana. Byłabym wolna, wróciłabym do Alexandrii, wszystko byłoby jak dawniej. Z drugiej strony, czy mogę aż tak ryzykować? Jeśli tego nie zrobię, a Harry nie zabije Negana, Carl będzie w niebezpieczeństwie. Nawet nie tylko Grimes, a cała nasza osada. Westchnęłam sfrustrowana. Okropne uczucie. Za dużo zastanawiam się co by było gdyby. Musze to zrobić, nie mogę się wahać. Wstałam z łóżka, z zamiarem wyjścia na spacer. Świeże powietrze dobrze zrobi na rozluźnienie.

-Gdzie idziesz?- szatyn wyjrzał zza kanapy w salonie.

-A ciebie to ktoś przykleił do tej kanapy? Przysięgam, że odkąd tu przyjechaliśmy ani razu nie widziałam cię w innym miejscu niż ta kanapa- wskazałam oskarżycielsko palcem na mebel. Chłopak jedynie spojrzał na mnie z politowaniem.

-Idę się przejść.

-Weź broń.

-Po co?

-Na wszelki wypadek.

-Jak wezmę to uznają mnie za zagrożenie.

-A jak nie weźmiesz to, to wykorzystają.

-Co?

-Po prostu weź i schowaj gdzieś- mruknął, odwracając się do mnie plecami.

Posłuchałam chłopaka. Wzięłam pistolet z tłumikiem i pomachałam nim, by zauważył. Mimo że był odwrócony to widziałam jak zerka kątem oka. Następnie schowałam broń do spodni pod bluzę, by nie była na widoku. Nie chciałam się nie potrzebnie kłócić. Może nawet i miał rację. Nie znałam tych ludzi na tyle, by im zaufać. Myślą, że jesteśmy tacy sami jak lider Zbawców więc niektórzy mogą być agresywni. Wyszłam z mieszkania i ruszyłam w losowym kierunku. Nie miałam wyznaczonego celu. Nie chciałam na razie myśleć o zadaniu, więc takie chodzenie po osadzie miało odgonić niefortunne myśli. W gruncie rzeczy, mimo że osada wydawała się dość mała to otaczający las dodawał jej uroku.  W tle było słychać dźwięki ptaków, jakby przymknąć oczy to wcale nie wydawało się, że wybuchła apokalipsa. Nie było słychać ani jednego sztywnego. Tak cicho i spokojnie. Jeśli naprawdę tak mało tu sztywnych to istny raj!

-Jesteś od Negana?- usłyszałam za plecami po kilku minutowym spacerze.

-Ta

***

Jeeej w końcu skończyłam szkołę, czuję już taką dziwną pustkę 😅 Przez jakiś czas nie będzie rozdziałów (przygotowania do matury, a potem ślub siostry) więc na razie tylko tyle. Do następnego!❤️

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 29, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Don' t leave me // Carl Grimes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz