*pov. Carl*
Dziewczyna lekko mnie pocałowała, po czym wypchnęła na balkon. Wtedy do mieszkania weszły jakieś dziewczyny. Blondynka wróciła do mieszkania, a ja schyliłem się, tak że one nie widziały mnie, ani ja ich. Doskonale je za to słyszałem.
-Hej Em, czemu się nie odzywałaś przez walkie talkie? Martwiłyśmy się- spytała jedna.
- Eh no, bo tu jacyś goście byli i ja się schowałam do szafy, a w tedy zabrali mi walkie talkie- powiedziała, coś ciężko u niej z wymówkami. A urządzenie zabrałem ja. Może kiedyś się o tym dowie.
-Co? Po co im ?
- Nie wiem, sama byłam zdziwiona, ale nie tylko to zniknęło. Zabrali też mój plecak.
-Dobra nie jest tak źle. Mamy jeszcze trochę zapasów- powiedziała druga.
-A jak tam na spacerze?
-A dobrze znalazłam kilka komiksów.
-Co? Ile? Jak ja dawno ich nie czytałam!- powiedziała podekscytowana Emily. Skądś poznaje to imię... ale to musiało być bardzo dawno i nie pamiętam. Sam wygląd dziewczyny również kogoś mi przypominał. Nie mogłem sobie jednak przypomnieć.
-Cos koło piętnastu, a że wiem, że je uwielbiasz to dam ci ten zaszczyt i możesz przeczytać je jako pierwsza.
-Dziekuje- krzyknęła radosna.
-Masz pocieszenie za ten plecak.
-Wez nic mi nie mów. Skoro już raz tu przyszli i zabrali to co im odpowiadało, to raczej tu nie wrócą, ale na wszelki wypadek bądźcie ostrożne.
-A gdzie ty idziesz?
-Teraz to ja się przejdę. Na spokojnie wrócę zanim się ściemni- krzyknęła.
-Tylko uważaj na siebie.
-Oki doki- powiedziała i szła w moją stronę.
-Cicho bądź i chodź- szepnęła, gdy już do mnie doszła. Zamknęłam drzwi od balkonu i powoli zaczęła z niego schodzić schodami pożarowymi. Maszerowałem za nią.
Szła w stronę lasu.
-To co robimy?
- Ja idę poczytać komiksy, a ty wrócisz do.... Abrahama?- powiedziała, niepewnie wypowiadając imię.
-Wole poczytać komiksy- powiedziałem, a na jej twarz wkradł się mały uśmiech.
-Ładniej ci jest bez maski- stwierdziłem.
-Dzięki- powiedziała, a na jej twarzy pojawił się rumieniec. Urocza.
-Czemu je nosicie?- musiałem o to spytać
-By mniej się ubrudzić od krwi. Trudno ją zmyć. Ale też dlatego by nikt nie wiedział kim jesteśmy- powiedziała nie wyrażając żadnych emocji.
-Ile masz lat?
-Jutro piętnaście, jeśli się nie mylę- gdy to powiedziała, uśmiechnęła się lekko.
-A ty?- dodała
- za miesiąc szesnaście- odpowiedziałem. Czyli jestem od niej starszy o rok.
-Ilu sztywnych zabiłaś?- spytałem, gdyby chciała iść ze mną do Alexandrii. Chciałem ją o to zapytać. Polubiłam ją, a wiem, że podróżują, wiec mogło być to nasze ostatnie spotkanie.
-Miliard tysięcy milionów biliardów i nie, nie wiem czy jest taka liczba, jak zaczęła się apokalipsa chodziłam do podstawówki- powiedziała uśmiechając się szeroko.
![](https://img.wattpad.com/cover/90016451-288-k751543.jpg)
CZYTASZ
Don' t leave me // Carl Grimes
FanficBiegłam, oni byli już blisko. Przeskoczyłam przez pień drzewa. Biegłam dalej. Już nie słyszałam charczenia sztywnych , ale wiedziałam, że nie mogę się zatrzymać. * Okładkę wykonała Psychopathic_Fairy *Opowiadanie na podstawie serialu The walking de...