Kwiat.

1.6K 80 156
                                    

Aether.

Rozprostowałem ręce, wyciągając je ku niebu, i przy okazji spoglądając na nie. Było wyjątkowo czyste, jedynie gdzieniegdzie znajdowały się obłoki. Ale nie przeszkadzały mi, były ładne. Ziewnąłem i ztarłem dłonią strużkę krwi, która wypływała z moich ust. Głupie hilichurlsy... No ale cóż, życia tak łatwo nie zmienie. Rozejrzałem się za jasnowłosą kreaturą, a gdy jej nie dojrzałem, postanowiłem po prostu krzyknąć.

— Paimon! Gdzie jesteś, Paimon? — zawołałem, mrużąc oczy, by jakoś dojrzeć moją kompankę.

Zaraz się pojawiła, nawet nie wiem kiedy. Uśmiechnąłem się do Paimon promiennie i już otworzyłem usta, by coś powiedzieć. Przerwało mi jednak przerażone westchnięcie.

— AETHER, CO CI SIĘ STAŁO? — pisnęła Paimon i przybliżyła się do mojej ręki.

Spojrzałem na nią, przypominając sobie o krwi.

— Nic, walczyłem z hilichurlsami — odparłem, nieco rozbawionym tonem.

Paimon otarła nieistniejący pot z czoła, po czym odetchnęła.

— To dobrze, że nic... Paimon już się o ciebie martwiła, Aether! — zawołała z nutą wyrzutu w głosie.

Zaśmiałem się i poklepałem Paimon po włosach.

— Nie musisz się o mnie martwić, przecież wiesz, że dam sobie radę. — zapewniłem ją, po czym ruszyłem przez pole w stronę Wangshu Inn, oglądając się za Paimon.

Ta posunęła się zaraz w powietrzu za mną, zrobiła kółko wokół mojej osi i ruszyła równym tempem obok mnie.

— A jeśli jednak nie dasz? Co Paimon wtedy zrobi? — zapytała, z paniką zakrywając usta małymi dłońmi.

— No to- Zawołam Xiao. — zachichotałem.

Paimon naburmuszyła się lekko i zmrużyła oczy.

— Paimon uważa, że to niesprawiedliwe! Paimon jest przyjaciółką Aethera, więc, gdy woła Xiao, wtedy też powinien się pojawić! — zawołała z niezadowoleniem.

Uśmiechnąłem się rozbawiony.

— Więc spróbuj go przekonać, by tak się działo — zaproponowałem, po czym wskazałem palcem przed siebie, gdzie pojawiał się już znajomy mi budynek. — Właśnie idziemy do Wangshu Inn, Xiao powinien być na tarasie. — dodałem, rzucając Paimon zadowolony uśmiech.

W głowie kreowałem już sobie, jak by się to zakończyło. Pewnie Paimon też już to widziała. Spojrzałem na jasnowłosną, która trzymała się za brodę i spoglądała zamyślona w dół.

— Paimon nie wie, czy to dobry pomysł. Xiao się pewnie nie posłucha Paimon... — wymamrotała, a chwile później zamachała nogami w powietrzu podekscytowana. — Paimon już ma pomysł! Aether zrobi to za nią! — zawołała i przeniosła na mnie wzrok.

Parsknąłem śmiechem pod nosem i machnąłem ręką.

— Zobaczymy, zobaczymy — zaśmiałem się i podniosłem wzrok, gdy kątem oka zauważyłem, że jesteśmy już w Wangshu Inn.

Tak, jak myślałem, na tarasie zobaczyłem dobrze mi znane, ciemne włosy. Uśmiechnąłem się promiennie i podniosłem rękę, by pomachać Xiao. Nie odmachał mi jednak, ale to normalne. Mierzył mnie tylko wzrokiem, aż nie ruszyłem na górę. Zaraz dotarłem na górę z Paimon latającą mi tuż przy głowie.

— Cześć, Xiao! — przywitałem się entuzjastycznie.

Chłopak odwrócił się w moją stronę i przyjrzał się mi. Po dłuższej chwili ciszy, Xiao zmrużył lekko oczy i kiwnął głową.

"After the sunset." (Xiaother) (NIE DOKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz