Wianek.

860 61 81
                                    

Aether.

Pomachałem Xiao na pożegnanie.

— Pa! — zawołałem jeszcze, uśmiechając się.

Ciemnowłosy pomachał mi lekko ręką, kiwając głową. Odwróciłem się, schodząc z tarasu i zostawiając za sobą Xiao. Miło spędziliśmy dzień, głównie rozmawiając (no bo co innego mogliśmy robić?). Było już ciemno, a na niebie powoli pojawiały się gwiazdy.

— Paimon jest śpiąca... — wymamrotała niewyraźnie jasnowłosa, "wlokląc" I w powietrzu.

Zaśmiałem się, a zaraz po tym ziewnąłem. Właśnie zauważyłem, że też chciało mi się spać. Pokiwałem głową.

— Ja też, chodźmy do pokoju — zaproponowałem i ruszyłem do wspomnianego miejsca. (Zalozmy, ze wynajal pokoj, cokolwiek🧍🏽)

Paimon pokiwała głową i wyprzedziła mnie, pędząc w powietrzu. Chyba chciała znaleźć się w pokoju jak najszybciej... No cóż, i tak musi na mnie poczekać. Uśmiechnąłem się rozbawiony i przyśpieszyłem lekko, gdyż sam chciałem się już glebnąć na łóżko. Gdy doszedłem do drzwi, otworzyłem je, uchylając głowę przed Paimon lecącą jak strzała. Zamrugałem kilkukrotnie i zaśmiałem się pod nosem. Wszedłem do środka, zamknąłem za sobą drzwi i rzuciłem się na łóżko. Chwyciłem ostrożnie warkocz, podnosząc go tak, by widzieć kwiatek. "To tak jakby kwiat od Xiao." — pomyślałem i uśmiechnąłem się delikatnie. Przymrużyłem oczy, ułożyłem się na bok, zasypiając w moment.

Xiao.

Przyglądałem się gwiazdom, opierając się o 'barierkę' tarasu. Mrugnąłem kilkukrotnie, pozbywając się sprzed twarzy obrazu Aethera z kwiatkami we włosach. Pasowały mu. Westchnąłem, odwracając się i ruszając na dół. Wyszedłem na pole, rozglądając się wokół. Gdzie Paimon znalazła takie kwiaty?
Poszedłem przed siebie, nie przestając się rozglądać. Tamte rośliny były jasne, więc raczej dam rade je dojrzeć w nocy.
Przez dłuższy czas szedłem przed siebie, aż w końcu zobaczyłem jasne płatki kwiatu. Przyśpieszyłem nieco i kucnąłem przy nich.
Nigdy nie robiłem wianków, więc nie wiem czy mi się uda. Wystarczy mieć nadzieje, chyba. Zerwałem ostrożnie kwiaty, których nazwy nie znałem. Wystarczy fakt, że pasowały Aetherowi, by zrobić z nich wianek. Zacząłem ostrożnie przeplatać łodygi przez siebie, tak, by nie było ich widać. Szło mi serio nawet dobrze.
Po dłuższym czasie, gdy niebo było już pełne małych, jasnych punktów, skończyłem. Uniosłem ostrożnie w dłoniach wianek, przyglądając się mu. Będzie mu pasował, takie mam wrażenie. Wstałem, uważając na moją prace. Ziewnąłem przeciągle i spokojnym krokiem wróciłem do Wangshu Inn.
Wszedłem na górę, zatrzymując się przed drzwiami pokoju Aethera. Wystawiłem dłoń w stronę klamki, jednak cofnąłem ją.
Blondyn pewnie spał, więc nie będę go budził. Rano go odwiedzę.

Aether.

Obudziło mnie szturchanie drobnych rąk.

— AETHER!! BUDŹ SIĘ! — pisnęła Paimon.

Uchyliłem oczy z niezadowolonym stęknięciem. Obróciłem się na drugi bok, otwierając usta, by coś powiedzieć, jednak zaraz je zamknąłem. Gdy ujrzałem wystającą znad boku łóżka znajomą twarz i ciemne włosy, podniosłem zaskoczony brwi.

— Xiao! — przywitałem się entuzjastycznie. — Co tu robisz? — dodałem.

Chłopak podniósł się tylko.

— Zrobiłem coś — mruknął, podnosząc w dłoniach wianek. — Dla ciebie. — dodał cicho.

Uśmiechnąłem się, miło zaskoczony, spoglądając na wianek.

— Serio? — zapytałem, podczas, gdy Xiao usiadł na łóżko.

Chłopak spojrzał na mnie, chyba czekając aż się podniosę. Xiao kiwnął głową, a ja przeniosłem się do siadu.

— Mogę rozpleść ci warkocz? — zapytał.

Kiwnąłem głową, a Xiao przeniósł się, siadając za mną i odkładając obok wianek. Paimon w tym czasie latała wokół nas, patrząc na wszystko ciekawsko.

— Spałeś z kwiatami we włosach? — zapytał ciemnowłosy, sięgając dłońmi do mojego warkocza.

Pokiwałem lekko głową.

— Tak. Były bardzo ładne, w dodatku ten był, można powiedzieć, że od ciebie — odparłem, uśmiechając się szeroko.

Xiao podniósł lekko moje włosy, po czym zabrał się ostrożnie za rozplatanie warkocza. Starałem się być nieruchomy, by nie przeszkadzać mu w pracy.

— Robiłeś coś kiedyś z czyimiś włosami? — zapytałem. — To nie tak, że ci nie ufam, ani nic. Pytałem z ciekawości — dodałem szybko, nieco zakłopotany.

Poczułem, jak Xiao przestał na chwilę rozplatać mojego warkocza. Zgadywałem, że już conajmniej ćwierć moich włosów swobodnie zwisała z 'pozostałości' fryzury.

— Nie, ale będę uważał — odparł. — Chyba, że chcesz bym ci je jakoś spalił. Na pewno mi się uda — dodał z nutą ironii.

Zaśmiałem się pod nosem.

— Xiao, gdzie zebrałeś te kwiatki? — przerwała naszą rozmowę jasnowłosa. — Tylko Paimon chciała wiedzieć, gdzie rosną! — dodała oburzona.

— Nie wiem. Było ciemno, więc łatwo je zobaczyłem — mruknął ciemnowłosy.

— Ciemno? — powtórzyłem. — Szukałeś ich w nocy? — zapytałem.

Xiao pokiwał powoli głową, a ja poczułem, jak cała długość moich włosów zostaje rozpuszczona. Szybko rozplótł mojego warkocza.

— Czyli nie spałeś? — dopytałem niezadowolony.

Chłopak ponownie pokiwał głową, sięgając po wianek.

— Nie byłem śpiący, więc poszedłem się przejść i ich poszukać — wytłumaczył.

Poczułem jak ciężar z materaca znika, więc obróciłem się. Xiao wstał z łóżka, po czym usiadł tuż przede mną. Ostrożnie podniósł wianek, nie spuszczając z niego wzroku, po czym ułożył go delikatnie na moich włosach. Przyjrzał mi się chwilę, a potem zszedł z łóżka. Znowu mi się przyglądnął, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Był śliczny! Uśmiechnąłem się szeroko.

— Ładnie ci w rozpuszczonych włosach. — mruknął cicho.

— Dzięki — odparłem. — Tobie ładnie z uśmiechem — dodałem, szczerząc się radośnie.

Ciemnowłosy zmieszał się na chwilę, a jego uśmiech spełzł z twarzy. Wzruszył ramionami, przymykając oczy.

— Paimon też tak uważa! — zawołała moja przyjaciółka, robiąc kółko wokół osi Xiao. — Czemu uśmiechasz się tak rzad... — zaczęła, uciszona jednak moim spojrzeniem mówiącym zdecydowanie 'cicho'.

Xiao cmoknął zniesmaczony i otworzył oczy, spoglądając na mnie kątem oka.

— Głodny jestem — oznajmił znikąd. — Idę coś zjeść — dodał, kierując się do drzwi.

Zszedłem z łóżka i szybko go dogoniłem - Paimon również.

— Ugotujmy coś! — zaproponowałem, wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi. — Na przykład Almond Tofuuu- — dodałem, szczerząc się.

Xiao obrócił się w moją stronę, i mogę przysiądz, że zauważyłem w jego oku rozbawiony błysk. Właśnie;
Jego oczy są naprawdę ładne. Złotawe, chociaż spojrzenie przeszywające.

"After the sunset." (Xiaother) (NIE DOKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz