Pisk.

508 34 43
                                    

Aether.

Weszliśmy do Liyue, gdzie przypomniałem sobie, by puścić nadgarstek Xiao. Słońce powoli zaczynało zachodzić, jednak nadal było wystarczająco jasno.

— No więc, gdzie idziemy? — zapytałem, nieco roztargniony. Trzeba przyznać, że nieco się niezapokoiłem myślą, iż zostałbym z Xiao pokłócony. Dobrze, że ostatecznie tak się nie stało.

— Nie wiem, ty jesteś przewodnikiem, jeśli mnie tu zabrałeś. — mruknął ciemnowłosy, wzruszając ramionami.

— Ale to był twój pomysł — zauważyłem. — A zresztą, musiałem to zrobić — dodałem, uśmiechając się delikatnie.

Xiao podniósł jedną brew.

— Nie musiałeś. — zaprzeczył krótko, krzyżując ręce na piersi i rozglądając się po Liyue.

Parsknąłem cichym śmiechem, z rozbawieniem przewracając oczami.

— Jakoś mi się nie uśmiecha wersja, gdzie nadal jesteś na mnie zły — zachichotałem.

— Tsk.. — prychnął Xiao, mrużąc urażony oczy. — Nie byłem zły na ciebie, tylko na tego rudego. — usprawiedliwił się.

— A Paimon uważa, że...

— Nikogo nie obchodzi, co "Paimon uważa" — przerwał jasnowłosej Xiao. Moja towarzyszka wytrzeszczyła oczy, przykładając dłoń do ust z niedowierzeniem.

— Jak możesz tak mówić, Xiao?! — pisnęła.

— No dobrze, Paimon, jako mój przewodniku (albo emergency food), gdzie idziemy? — zapytałem jasnowłosej, powstrzymując chichot.

Paimon wyskoczyła w powietrze, machając radośnie nogami.

— Na jedzenie, oczywiście! — pisnęła. — Paimon wybiera jedzenie! — dodała, po czym wystrzeliła w stronę restauracji (nie wiem jak sie nazywa, pisze to, gdy jestem w szkole i nie moge sprawdzic nazwy tej restauracji w gayshinie, bo gram tylko na kompjutrze, ALE BYLA TAM JAKAS).

Uśmiechnąłem się rozbawiony i spojrzałem na Xiao pytająco.

— Co o tym myślisz? — powoli ruszyłem za Paimon, by przypadkiem jej nie zgubić. — Zamówimy ci Almond Tofu. — zapewniłem go.

— Chodźmy. — odparł Xiao, ruszając za mną.

— Myślisz, że to Almond Tofu będzie lepsze, niż to, które robiliśmy w Wangshu Inn? — zapytałem, sam szczerze będąc tego ciekawy.

Xiao wzruszył ramionami.

— Pewnie tak. To będzie z restauracji, a tamto robiliśmy my, nawet nie będąc kucharzami. Ale tamto było smaczne, miło mi się je robiło. — odpowiedział ciemnowłosy.

Rozpromieniłem się, mrużąc z zadowoleniem oczy.

— Dobrze to słyszeć! — przyznałem. — W każdym razie, masz pewnie racja, bo rzeczywiście...

Xiao.

Zerknąłem na rozpromienionego Aethera kątem oka. Żeby takie słowa go zadowoliły? To troche dziwne, ale pod pewnym kątem urocze...

— Xiao, żyjesz? — z zamyślenia wyrwał mnie głos blondyna i jego ręka, machająca mi przed twarzą. Szybko odwróciłem od chłopaka I wzrok, nie chcąc wyjść... podejrzanie (amogus Xiao).

— Chyba — odparłem. — Zamyśliłem się na chwilę. Co mówiłeś? — zapytałem, będąc prawie pewny, że Aether coś mówił. Jest nawet rozgadany, ale nie przeszkadza mi to jakoś bardzo. To może nawet mi sprzyja, bo gdyby nie blondyn, pewnie byśmy nawet nie rozmawiali, a taka wersja zdarzeń jakoś niezbyt mi się podoba.

"After the sunset." (Xiaother) (NIE DOKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz