8. Liam i Georgia

1.1K 58 3
                                    

Kochani. Bardzo ważne z góry zakładałam, że ostatnia część będzie bardzo krótka. Dlatego już niedługo koniec losów naszej rodzinki! 


Liam 


- Księżniczko! - krzyknęłam by zawołać Riley która chyba nie była zadowolona z tego powodu - Riley! Jeśli zaraz nie przyjdziesz do mnie będziesz miała zakaz użytkowania telefonu mojego jak i mamy, rozumiemy się?!

Zjawiła się jak mała błyskawica u progu mojego gabinetu. Dyszała mając delikatnie wysunięty język zza warg.

- Nie! - krzyknęła zła - Tatusiu nie możesz! Ja chcę oglądać Ariel!

Dlaczego moje dziecko wolało Mosculio, Rachel i Ariel zamiast mnie i Georgii? Czasami miałem wrażenie, że Riley była dzieckiem z przyszłości, ale nie poczęta przeze mnie i moją żonę.

- Kochanie, miej litość. Ciocia Rachel chce pobyć sama przecież wiesz, że będą mieli niedługo kolejnego bobasa - wyciągnąłem w jej stronę ręce by wpadła w moje ramiona, zrobiła to ale przyglądając mi się uważnie przy tym.

- A dlaczego ja nie mogę mieć braciszka? wykrzywiła wargi w grymasie jakby chciała się zaraz rozpłakać.

- Zapytaj mamę - cisnęło mi się na usta, ale powstrzymałem się i wzruszyłem ramionami.

- Mamy na to czas, wiesz? - starałem się jakoś wybrnąć, na całe szczęście u drzwi pojawiła się moja mama która zawołała wnuczkę do siebie.

I tyle ze spędzonego czasu wraz ze swoją córką.

Dobra, byłem wtedy zły, na dodatek Riley również chciałaby w naszej rodzinie pojawiło się kolejne stworzenie. Kurwa byłem durniem bo słuchałem non stop Georgii,

Podczas seksu sprawdzała cały czas prezerwatywy z każdej strony, i gdy przedziurawiałem ona nie wiem jak ale dostrzegała to i wymieniała na nową. Na domiar złego zażywała tabletki.

Szansa na drugie dziecko była znikoma.

- Liamku! - przesłodzony głos żony dotarł do mnie zza drzwi, gdy weszła do środka posłała mi zalotne spojrzenie i rozwiązała szlafrok - Pozbyłam się naszego grzmota, mamy czas dla siebie.

Parsknąłem słysząc w jaki sposób określiła naszą córkę.

Gdy stanęła przede mną w czerwonej bieliźnie straciłem rozum. Złapałem za krągłe pośladki i uszczypnąłem jeden. Pisnęła przy moich ustach zatrzaskując z hukiem nas w gabinecie.

- Czy ty wiesz, że teraz...- zamknęła mi usta pocałunkiem.

- Przestań pieprzyć, znaczy...pieprz mnie - wydyszała rzucając się na mnie jak zwierzę na swoją ofiarę. Odkąd pamiętałem Georgia nie była jeszcze tak napalona jak w tamtym momencie, nie musiałem robić tak naprawdę nic szczególnego by poczuć przez materiał majtek soki.

- Kurwa, Ge co się dzieje? - parsknąłem odsuwając ją lekko od siebie, zamglone spojrzenie mówiło jasno, że była gotowa, ale ja chciałem się dowiedzieć co ja skłoniło do nagłego napadu na mnie.

Usiadłem na kanapie i posadziłem ją na swoich kolanach głaszcząc przy tym plecy i ssąc skórę na szyi.

- Co się stało, że moja żona jest aż tak napalona, co?

- Czy musiało się coś stać, by twoja żona musiała być napalona na swojego, cholernie przystojnego męża? - jęknęła kiedy przejechałem kciukiem drugiej ręki po rozgrzanym wnętrzu brunetki.

- No nie wiem - wymruczałem.

Przeszedłem od razu do rzeczy robiąc się coraz to bardziej twardszy tam na dole.

***

- Fabiano wraca dopiero za dwa miesiące - ojciec odparł krojąc steka na talerzu.

- No to fajnie - westchnąłem pocierając skronie - Zostaje już na dobre, czy wraca do Chile?

Nikt nie wiedział co planował mój popierdolony bliźniak, Był nieprzewidywalny, mógł nawet ze sobą sprowadzić kordon kobiet, i nie zdziwiłbym się.

Nie miałem z nim kontaktu od miesiąca, pewnie gdyby nie ojciec nikt nie wiedziałby, że królewicz zechce zjawić się na urodzinach Pene, a potem Octavio.

- Nie mam pojęcia. Powiedział, że chwilowo jest w stanie zakochania, więc wszystko z nim możliwe.

Oplułem się jedzeniem. Nie wiedziałem, czy dobrze usłyszałem więc poprosiłem ojca o powtórzenie tego co powiedział. Na domiar złego okazało się, że wszystko co wypowiedział wcześniej było prawdą.

- Fabiano i normalna kobieta? - moją szczękę można było zbierać z podłogi.

- A czy to dziwne? Na każdego przyjdzie czas...na każdego czeka gdzieś druga połowa. Fabiano znalazł ją w Chile, ty miałeś tuż obok...- przechylił głowę w bok.

Matka zaczęła szlochać podobnie jak Holdy i Georgia. Ojciec mimo swojego statusu pieprzonego, nieobliczalnego przestępcy posiadał serce. Dla nas miał je zawsze otwarte chcąc dać najwięcej jak mógł, mimo świata w którym żyliśmy.

Zerknąłem na swoją żonę i uścisnąłem jej dłoń. Ona sama otarła łzy z policzka i przytuliła się mocno do mnie.

- Mary, Maksim, Rachel i Mosculio zjawią się także na urodzinach Pene, będziemy wszyscy, całą rodziną - uśmiech rodzicielki otulił wszystkich w jadalni.

Kurwa, wygrałem życie mając u boku tak cudowną żonę, córkę oraz rodzinę. Może ryzykowałem nie raz ale wtedy czułem, że to była moja nagroda za to ile zrobiłem by żyć szczęśliwie u boku ukochanej.

- Kocham cię - Ge niespodziewanie położyła dłoń na moim policzku i potarła kciukiem lekki zarost który mnie drażnił, musiałem go zgolić jak najszybciej się dało - Dlatego mam dla ciebie niespodziankę - odchrząknęła wyjmując zza siebie małe pudełko - Otwórz - podała mi je.

Zaskoczony rozwiązałem kokardę, mój wzrok natrafił na małe ubranko. Moje serce stanęło w miejscu. Uniosłem spojrzenie na żonę chcąc upewnić się czy dobrze myślałem.

Pokiwała głową rozklejając się przy tym jeszcze bardziej.

- Wiem jak bardzo chciałeś wraz z Riley, dlatego...nasza rodzina się powiększy.

Wyrzuciłem pudełko z rąk, i złapałem ją w swoje objęcia. Wstałem z krzesła i zacząłem obracać wokół własnej osi. Chichotała w najlepsze płacząc podobnie jak i ja.

- Kurwa jak ja cię kobieto kocham to nawet nie masz pojęcia - łapczywie dorwałem się do jej warg miażdżąc je.

- Mamo, tato ble!

Mimo protestów córki dalej maltretowałem usta mojej oazy, mojej muzy, mojej żony która była dla mnie podobnie jak Riley całym życiem. 

Uwikłani w miłości |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz