Mary
- Och ty mój tygrysie, ty - zacisnęłam dłonie na barkach męża który ledwo co powstrzymywał się od wybuchu śmiechem - Ty mój paszczurze, kocham cię - cmoknęłam go w policzek i poszłam w kierunku naszego syna który stał w wejściu do gabinetu swojego ojca.
Mój mały przystojniak prezentował się cudownie w garniturze oraz lakierkach.
- Pić - spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczkami - Mama, pić.
- Och już kochanie - wzięłam go na ręce i na niebotycznych szpilkach wróciłam do męża, posadziłam Nico na jego kolanach i sięgnęłam po kubeczek z sokiem - Proszę, tylko nie pobrudź koszuli, dobrze?
Pokiwał głową i przyssał swoje małe usta do naczynia.
- Kochanie co miało na celu to twoje urocze nazywanie mnie chwilę wcześniej? - Maksim doskonale wiedział, że potrzebowałam czegoś. Zagryzłam wargę i stanęłam znowu za nim.
- Patrz...Fabiano już szykuje ślub nawet nie wiem z kim, Liam szykuje się na przyjście kolejnego klona, podobnie jak Mosculio, co powiesz na wakacje we czwórkę? Ja, ty i dzieciaki?
- Wakacje mówisz? - westchnął mierzwiąc ciemne włosy Nico - To nie taki zły pomysł patrząc na to co działo się wcześniej - dobitnie zaznaczył.
- Och dalej będziesz mi wypominał tą kradzież? Misiu ale to była kradzież w dobrej sprawie, a poza tym twoje konto to same miliardy, te kilka tysięcy nie zrobiło różnicy.
- Czyżby? A co teraz zrobisz z tymi torebkami, co? Stoją i tylko miejsce w szafie zajmują, a co do kilku tysięcy, to zapomniałaś chyba, że łatwo zorientowałem się, że coś jest nie tak.
- Misiu, tygrysie mój no...- jęknęłam rozpaczliwie - Chcesz bym się obwiniała prawda? Nie liczy się to, że cię kocham?
Musiałam jakoś go udobruchać.
- Nico! - Jose wpadła do gabinetu mając dłonie w czerwonej farbie - Chodź, dokończymy nasz rysunek! - podskoczyła a jej sukienka podwinęła się.
Podeszłam do swojej...córki. Jose gdy zaczęła mówić od razu określiła mnie swoją mamą, a Maksima tatą. Wraz z Crisitną postanowiliśmy nie mówić jej całkowitej prawdy póki w pełni nie zrozumie pewnych rzeczy, chodź wie, że w jej życiu były kiedyś inne osoby.
- Jose sukienka ci się podwinęła - kucnęłam na przeciwko niej i zasłoniłam jej bieliznę. Pochyliła się i pocałowała mnie w policzek.
- Przepraszam, mamusiu.
Ta dziewczynka rozczulała mnie za każdym razem.
- Mamusia też pokazuje swojemu tygrysowi niezłe widoki - pomruk Maksima uświadomił mnie, że wypięta byłam w jego kierunku.
- Nico, leć z Jose do pokoju zabaw, tylko nie ubrudź koszuli - zaznaczyłam by chłopczyk zrozumiał.
Poleciał jak rakieta za swoją...siostrą.
Zostałam sam na sam ze swoim mężem. Zamknęłam drzwi na zamek i w szybkości światła zdjęłam z siebie sukienkę. Podeszłam naga do jego biurka, wspięłam się na nie i rozszerzyłam nogi przed jego oczami.
- Jeśli moja cipka cię nie udobrucha bierzemy rozwód - powiedziałam poważnie.
- Oj, kochanie - pokręcił głową i przyssał się do mojej łechtaczki. Zacisnęłam dłonie na końcach włosów Maksima i dociskałam go mocniej do swojej przyjaciółki chcąc brać z tego najwięcej jak się dało.
Jego liźnięcia były dopracowane do perfekcji. Cały czas patrzył mi w oczy, a swoimi dłońmi pocierał moje uda. Jęczałam cicho, mlaskając przy tym chcąc poczuć jego penisa w sobie.
***
- Mamo! - Jose razem z Nico podeszli do mnie i pokazali cudowny rysunek - To ja, z Nico - dziewczynka pokazała na małe postaci - A to ty i tatuś.
- Kochanie śliczne to jest, powiesimy w sypialni będę chwalić się każdemu jakie mam zdolne pociechy - cmoknęłam dzieciaki w policzki - A teraz lećcie się umyć, te farbki mogą zaschnąć na dobre.
Zostałam sama w pokoju, wystawiłam przed siebie kartkę chcąc znaleźć idealne miejsce na to dzieło.
- Mary, powiesimy to na samej górze - Maksim westchnął wyłaniając się z łazienki. Pokazał na miejsce nad naszym łożem.
- Myślisz, że to odpowiednie miejsce? - zmieszałam się - Może lepiej jak powiesimy to na ścianie naprzeciwko będzie lepiej.
- Powieszę to gdzie będziesz chciała - cmoknął mnie w policzek.
- Już sama nie wiem - opadłam plecami na materac łóżka i przetarłam twarz dłońmi.
- Może prześpij się, a ja zajmę się naszymi bąblami - twarz męża pojawiła się nade mną. Zachichotałam kładąc dłonie na jego policzkach - Kocham cię.
- Ja ciebie też - westchnęłam - Jesteś dalej zły o te torebki? Tygrysie...
- Nie, twoja słodka cipka jak dochodziłaś przekazała mojemu kutasowi, że jego właściciel nie powinien się gniewać na jej panią.
- Ach, tak - przysunęłam go jeszcze bliżej i zassałam dolną wargę bruneta - W takim razie chyba będę musiała podziękować twojemu przyjacielowi za przekazanie tobie tych informacji.
- A w jaki sposób?
Kochałam się z nim przekomarzać. To było cholernie ekscytujące, i działało na mnie jak ogień na zapałkę. Rozpalał mnie całkowicie do tego stopnia, że chciałam przekręcić nas na plecy Maksima i dosiąść go jak prawdziwego ogiera.
- Ty mój tygrysie ty, mrau - mruknęłam.
- Kocica - złapał za moje pośladki i złączył nasze usta w namiętnym tańcu.
CZYTASZ
Uwikłani w miłości |18+
Roman d'amourTo już koniec... Każdy z bohaterów dotrwał do momentu gdzie odczuwa pełnie szczęścia. Miłości nie zniszczy nikt...choćby nawet wdzierał się do środka mając tajną recepturę. Tu definicja miłości była całkowicie inna, to nie były zwyczajne motyle...