Rozdział X - Historia prawdziwa

146 16 3
                                    




Mój drogi pamiętniczku,

Znasz mnie od samego początku ale nie chwaliłam ci się jeszcze co było dalej, naszej ceremonii ślubnej, ciąży, i dwóch pięknych córek. Szkoda, że obydwie nie wierne ale ja nie tracę nadzieji.

Część, nazywam się Harley Quinn, a w zasadzie to Harleen Frances Quinzel. Każdy zna moją historie: psycholog, psychopata, miłość, beczka z chemikaliami, rozstanie, wielki powrót, ja plus moje czarne ptaszki wojujemy nad złem. Bla, bla, bla,... ale czy ktoś wie co się działo dalej ?

Już tłumaczę, otóż wraz z mimo kochanym Jokusiem pobraliśmy się i postanowiliśmy a w zasadzie to postanowił mnie zapłodnić,... no cóż tak się czasami bywa.

Postanawiam urodzić, ta mała istota okazała się być dziewczynką, była ukochaną córeczką Jokera, uczył ją wszystkiego co sam doskonałam przez tyle lat: zabijać, mordować, znęcać się psychicznie, była w tym naprawdę niezła, tak jak tatuś,... sorry rozmarzyłam się wróćmy do tematu.

A więc nazwaliśmy ją Penelopy Napier, szkoda tylko, że postanowiła zmienić imię i nazwisko jak od nas uciekła, niewdzięcznica, teraz było by wiele łatwiej ją znaleść.

Na szczęście Jokuś ma kontakty, podobno jest teraz szefową policji w jakimś zapchlonym mieście Los Santos, czy jakoś tak, rozumiecie córka najwiekszych psycholi w tym kraju została psem.

Anabell jest już stracona za często się na nasz rozpruwała i musiała ponieść za to karę, ale Penelopy to co innego, wdała się w ojca, chłonęła wiedzę o różnych sposobach mordowania jak zaklęta, jak miała trzy latka potrafiła już wymienić wszystkie grupy krwi, moja zdolna córeczka.

Jokuś ma na nią plan, nie zabijemy jej, jeszcze ja nawrócimy i będzie perfekcyjna idealne połączenie Jokera i Harley.

Teraz nie ma już odwrotu nasz plan wkracza w życie, wybieramy się do niej w odwiedziny w najbliższym czasie, opowiem ci wszystko z krwistymi szczegółami.

Ups,... napisałam krwistymi , chodziło o pikantne oczywiście.

——————————————————————————

- Monthana, raporty na moim biurku do 20. - wydała polecenie rozkazującym tonem, wchodząc do sali konferencyjnej, w której byli wszyscy członkowie HC.

- Lepiej się pospiesz Monte, jest 18 - dodał swoje trzy grosze Capela.

- Dość śmieszków, do roboty - skonfrontowała wszystkich ostrym spojrzeniem, po czym otworzyła policyjną bazę na stojącym przed nią laptopie i otworzyła zakładkę z raportami oraz listę pracowników. Nie wtrącała się w decyzje chłopaków, siedziała tak dla świetego spokoju, ponieważ nikt nie śmiał przeszkadzać szefowej podczas zebrania tudzież spotkania HC.

[...]

- Niestety nie mogę wam dłużej towarzyszyć, nie będę na spotkaniu Janek mnie zastąpi. - zebrała wszystkie swoje rzeczy i pokierowała się do drzwi ale zanim je przekroczyła, odwróciła się jeszcze na chwile do Gregorego by dobitnie przypomnieć o zaległych obowiązkach. Następnie wyszła z budynku komendy po czym służbowym samochodem czyt. radiowozem udała się pod budynek Philbox Medical Center.

Monthana poczuł na swoim ramieniu, dłoń Theron'a.

- Ej Monte, co ty boisz się jej ? - dodał ze swoim klasycznym białym uśmieszkiem.

- Nie no co ty ochujałeś, ja mam się bać jakiejś baby, jeszcze czego - zmieszał się na niezwykle bezpośrednie pytanie

- No uznajmy to za prawdę - opryskliwie dorzucił Dante

Szpital jak zawsze tętnic życiem, to ktoś z raną postrzałową, tam z bolącym uchem jeszcze indziej z diagnozą hanahaki. Wiadomo medycy to wręcz kopalnia wiedzy, a że z całkowitego przypadku trafił się taki, który miał wobec Layl'i dług wdzięczności, był zobowiązany do wyjawiani zamiarów tzn. ciemnej strony.

- No cześć, Alexik jak zdrówko ? Yh... ale pornosów na żywo to ja nie zamawiam - wparowała do gabinetu mężczyzny bez pukania, co spowodowało mały niesmak. Gdyż jak by to grzecznie ująć przestrzeń pod biurkiem ordynatora nie była pusta....

- Em,... e,... Layla, co ty tutaj robisz ? - bardzo się mieszał, ze spuszczonym wzrokiem błądzącym po każdym kącie pokoju, mówił też bardzo chaotycznie zapinając niezdarnie pasek od spodni

- Za min zaczniemy, ładnie pani podziękuj jak się już tu pofatygowała - znacząco spojrzała na mężczyznę przechylając przy tym delikatnie głowę - koleżanka może już iść - usta uniosła w sztuczny uśmiech - popraw szminkę złotko, trochę się rozmazałaś - uszczypliwość ma po matce. Skupiła wzrok na doktorku, który nadal nie bardzo wiedział co ma ze sobą zrobić.

- Więc, - posłała mu wyczekujący na odpowiedz uśmieszek

- Czy ty możesz nauczyć się pukać ? Nie jesteś u siebie

- Tak się składa, że jestem, co wiesz nie płace ci za pieprzenie się po kontach z jakąś psycholożką do cholery.

- Zakszot chce zrobić humana i...

- Do przewidzenia, dalej - specjalnie mu przerwała, tylko po to aby go zirytować

- I jak już mówiłem...

- Oj nie unoś się już tak - ponowny zabieg irytacji

- Dobra, dobra, Śmietana i jego chłopaczki planują ostrzelanie Burgera i co ciekawsze dowiedziałem się, że Montana zszedł się z Pastorem. - mężczyzna był z siebie niezwykle dumny widząc wychodzące na wierzch och Layl'i.

- Jak włosi mnie nie zdziwili, tak Erwinek już kurwa bardziej - pstryknęła palcami po czym wskazującym prawej dłoni wskazała na lekarza, opierając lewy łokieć na znajdujące się przed nią krzesło - i zagadka rozwiązana

- Jaka zagadka ? - Alex uniósł brwi

- Monte dziwnie się zachowuje od kilku dni, boi się, że się dowiem i go zwolnię.

Odwróciła się na pięcie policyjnego buta i skierowała się ku drzwiom wyjściowym z biura, chwyciła za klamkę ale za plecami usłyszała ciche

- Ani proszę, ani dzieje, ani chuj ci w dupę...

- Mówisz masz, może nie chuja ale zawołam tu twoją psycholożkę, najwyraźniej potrzebujesz konsultacji. Buźka

Triumfalnie opuściła pomieszczenie, kierując się do recepcji gdzie siedziała tzn. asystentka, recepcjonistka albo kobieta lekkich obyczajów, życie pisze różne scenariusze.

- Pan ordynator jest już WOLNY złotko - podkreśliła słowo "wolny" na znak wcześniej obserwowanych czynności na co kobieta za biurkiem przewróciła oczyma, udając niewzruszoną.

Policjantka wyszła z budynku i poszła do samochodu, przez odjazdem sprawdziła jeszcze policyjny tablet

Nowe powiadomienie:

19.58 23 raporty od: Gregory Monthana

- Da się, no da się, wystarczy tylko chcieć - odjechała z zamiarem udania się na komendę.

Może i wyrzekła się rodziców ale jej głowa nie pracowała już tak jak dzieci bawiących się w piaskownicy w wieku pięciu lat, jej zabawkami były w tym wieku noże, kastety i inne niebezpieczne rzeczy, a zasadzie to bronie. Niekonwencjonalne metody wychowawcze ale jak bardzo przydatne w tym kurewskim, zimnym świecie, gdzie nie ważne jak daleko zajdziesz będąc kobieta nie masz tak naprawdę nic z jednej strony nie nawiedziła ojca, a drugiej była wdzięczna za nauczanie jej bycia bezwzględna.

No coż nawet Lucyfer był, kiedyś Aniołem Światła.


————-

Buźka <3

(1030 słów)

Ubaw po pachy. Czyli jak żyć i  nie zwariować...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz