Rozdział 11 Mordownik

26 0 0
                                    

Hejka! Miłego czytanka<33

Perspektywa Liama:

Wstałem z łóżka, a przy mnie czekało śniadanie. Theo zrobił mi jedzonko, on to potrafi o mnie zadbać. Chłopak szybko wszedł pod kołdrę i się całowaliśmy, niestety przerwał nam Scott. Musieliśmy iść do szkoły, tak bardzo nie chciałem się tam pokazywać. Gabe już wszystko wie, na bank powiedział to całej szkole i miałem rację....}

 *w szkole, korytarz*

Wszedłem właśnie przez drzwi. Przechodzę z przyjaciółmi przez hol, wszyscy patrzą się na mnie jak na jakiegoś potwora, a ja nim nie jestem, tak powiedział Scott.

-Liam, po prostu nie patrz na nich. - powiedział McCall idąc razem z nami. 

  Totalnie wszyscy nie mogli wzroku ode mnie odwrócić, to było ''scarry''. Nawet nauczyciele, nawet dyrektor. Przy drzwiach do łazienki czekał Mason z Corey'em. 

-I jak Liam? Wiedzą? - spytał.

-Kurwa Mason, oni wszystko wiedzą. - szepnąłem do niego.

-Ej nie wiesz tego, nie widzieli cię jeszcze w przemianie. - uprzedził Scotty.

-Widzieli, na imprezie. Oczy mi się świeciły, człowieku myślisz, że są tacy głupi, aby stwierdzić, iż to soczewki? - zapytałem wkurzony. 

  W pewnej chwili zacząłem ciężej oddychać, jakby nie mogłem nic powiedzieć. Upadłem na podłogę, przy tym uderzając się głową. STRACIŁEM PRXYTOMNOŚĆ.

                                                                    Perspektywa Theo:

To było straszne, Liam się nie ruszał, a na dodatek krew leciała mu z tyłu głowy. Ci debile, nie raczyli pomóc, tylko się śmiali. Cała reszta liceum poszła na lekcje, byli troszkę przerażeni. 

-Scott, zrób coś! Zadzwońcie na 112, Mason? 

-Już już. 

                                                                      Perspektywa Scotta:

Czułem się strasznie, nie byłem w stanie im pomóc. Z resztą zauważyliśmy, że te dwa głąby jeszcze tam stoją i się gapią. Kiedy zobaczyłem ruch ręki Gabe'a, wiedziałem, iż coś jest nie tak. Podbiegłem do niego, a on odsunął się pod ścianę. Chował prawą rękę za plecy, coś nie grało, czułem jakiś proch.

-Co tam masz? - spytałem.

-Nic, nie interesuj się. - odparł. Szybkim ruchem złapałem go za szyję i lekko podduszałem. 

-Scott, zostaw go. On nic nie zrobił. - powiedział Nolan.   

-Jeśli powiesz co chowa w ręce, odpuszczę. - uprzedziłem mocniej ściskając za gardło.

-Chłopie, on oddychać nie może. - krzyknął do mnie.  Powstrzymałem się od nie zabicia Gabe'a, a chłopak przeszedł do rzeczy. 

-Tacy jedni sprzedali mi mordownik. - oznajmił wystawiając mi otwartą dłoń. 

-Jesteś pewny, iż to mordownik, a nie oddech diabła?  - spytałem. 

-Był fioletowy, na bank to mordownik. - odparł.

Only ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz