Część 7: Łowca i wilkołak

59 3 0
                                    

Perspektywa Allison:
Tamtej nocy zostałam wymazana przez jeźdźców. To było na boisku, kiedy oni pojawili się na koniach. Jeden z nich mnie zastrzelił magiczną kula co sprawia, że ludzie znikają do miejsca, które wygląda jak dworzec.
-Bo to jest dworzec. - powiedział do mnie zaskoczenie Peter.
-Co ty tu robisz? - spytałam.
-Nie jestem tu sam. - odrzekł mi.
Od czasu, gdy zaatakował moją przyjaciółkę, aby odzyskać moc, nie chciałam go więcej spotkać. Też zabił mi ciocię Kate, więc z tego powodu też. Ale moje zachcianki się nie spełniły i musiałam patrzeć na tą jego pieprzoną twarz.
-Odsuń się ode mnie. - wrzasnęłam.
-Allison? - powiedział na głos Isaac.

Znalazłam Isaaca tak samo jak bliźniaków. Podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Nareszcie mogę cię zobaczyć. - rzekłam do Lahey'a. Tyle miałam mu do powiedzenia, że zabrało się nam na długą rozmowę. Przedstawił mi Alexa, który ma plan jak stąd uciec.
Perspektywa Liz:
Miałam rację! Malia żyła i właśnie przywitała się ze mną. Cztery lata jej nie widziałam. Cały czas była z nimi i uczyła się przemieniać, ja nauczyłam się od niej szybciej. Dowiedziałam się, że właśnie wróciła z Paryżu. To było jej marzenie. Wcześniej jak się zmieniała w człowieka to zmieniała się na tydzień. Później przyszedł czas, że znowu była kojotem i musiałam oszukiwać ojca, iż Malia jest na jakimś obozie. Bo co zrobił by, pogubiony tata, gdyby zobaczył swoją córkę jako kojota? On nawet nie powiedziałby, że to Malia i strzelił by do niej ze strzelby. Bliżej poznaliśmy Kirę, która okazała się być grzmotną kitsune. Scott opowiedział mi, Malii i tej dziewczynie o jeźdźcach. Było już późno, więc położyliśmy się do łóżek.
Perspektywa Stilesa:
Wróciłem z biura mojego ojca przed dwudziestą-drugą. Drzwii od domu były otwarte, pomyślałam, że może Scott wbił do chaty bez żadnych uprzedzeń, upewniłem się czy tak czasami nie jest. Zadzwoniłem do niego, ale on nie odbierał czyli spał. Byłem przerażony i to w chuj...na podłodze wirowały liście, które otaczały zauważonego przeze mnie jeźdźca. Bez wahania jak zawsze strzelił w moim kierunku, lecz zdążyłem zrobić unik i rzuciłem w niego tym co miałem pod ręką, tym czymś był aktualnie wazon z kwiatami, ale to nie miało go zabić tylko kupić trochę czasu. Wbiegłem do pokoju i myślałam co zrobić.
-Co zrobić Stiles, no co zrobić. - krzyknąłem sam do siebie. Przecież zostanę wymazany moi przyjaciele nie będą mnie pamiętać. Wspomniałem sobie, że mama napisała do mnie list przed nagłą śmiercą. Byłem mały i mój ojciec nie chciał, abym wiedział, że moja mama umrze i to na moich oczach. Także powiedział, że to nasza sąsiadka. Jednak to była mama, a ja zostałem oszukany. Przez niego nie pamiętałem własnej matki. Wiem, że zrobił to by mnie chronić. Przeczytałem ten list, zacząłem rozpamiętywać i doszłem do tego, że to była moja mama. Dlatego w tej chwili zacząłem pisać list do Scotta, by ten nie zapomniał o mnie. Kiedy jeździec wtargnął do mojego pokoju zdążyłem dokończyć list i położyłem go na szafce. On czekał i czekał, nie wiedziałem o co mu chodzi. Może wyczekiwał, aż zacznę uciekać? Ruszyłem się z miejsca, a on wyciągnął bicz z kabury i złapał mnie nim za szyję. Tym razem użył tego, a nie spluwy. Dusił mnie tak przez około dziesięć sekund, aż w końcu pociągnął rękę do siebie, zatem ja rozpłynąłem się w magicznym cieniu. Nie zostało po mnie nic oprócz tego listu co napisałem do mojego BEST FRIENDS🤞
Perspektywa Noah:
Dwudziesta-trzecia, a ja dopiero wróciłem z pracy. Stiles wyszedł szybciej, ponieważ chciał już się położyć. Jestem pod domem, ale drzwii były otwarte. Wołałem go, ale nic nie odpowiadał. Na biurku zauważyłem list, który był dla mnie znajomy. Sięgnąłem po niego i czytając przypomniała mi się moja żona, która też podobny list napisała. Zabrałem się do czytania..

Only ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz