Tygrysku, to ty?

16.5K 1.2K 61
                                    

Ciepła woda idealnie rozluźniała moje ciało po tym okropnym dniu na uczelni. Dwa kolokwia i jedna powtórka z materiału wymęczyły mnie tak, że nawet pomimo wczesnej godziny, nie myślałam o niczym innym, jak o odpoczynku. Oczywiście wcześniej musiałam zmyć z siebie ciężkość dzisiejszego dnia. A kiedy już zaczęłam, trudno mi było stąd wyjść. Prysznic był zdecydowanie zbyt uzależniający.

Kiedy jednak usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, z niechęcią musiałam stwierdzić, że to koniec mojej przyjemności. Po wczorajszych wydarzeniach byłam tysiąc razy bardziej uprzedzona do brania prysznica w czyimś towarzystwie, więc czym prędzej zakręciłam wodę i sięgnęłam po ręcznik. A kiedy pospiesznie wycierałam włosy, usłyszałam znajomy głos.

– Tygrysku, to ty?

Dosłownie mnie zmroziło. Zamarłam z ręką na włosach, zastanawiając się co mam zrobić. Wiedziałam, że głos należy do tego gościa, który wczoraj pomagał mi z pierścionkiem. Nie sądziłam jednak, że kiedyś na niego wpadnę, a jeśli już, że mnie rozpozna i przede wszystkim, że będzie tak bezczelny, żeby cokolwiek do mnie mówić. A tu proszę, stojąc w kabinie obok, bezwstydnie do mnie gadał.

– Nie udawaj, wiem, że ty. Czuję tę mieszankę jabłek i pomarańczy.

Chrząknęłam, szybko sięgając po kolejny ręcznik i na wszelki wypadek okręcając się nim szczelnie. I nawet jeśli wiedziałam, że nie powinnam nic odpowiadać, coś niewytłumaczalnego pchnęło mnie w tym kierunku.

– Akurat, poznałeś po ręczniku – prychnęłam, zerkając na swoją piżamę, rozwieszoną na drzwiach, którą z pewnością było widać z drugiej strony.

– Daj mi się trochę wykazać, co? – Chłopak. odkręcając delikatnie wodę, zaśmiał się cicho. Na to już naprawdę nie zamierzałam odpowiadać. Zwłaszcza, że akurat zajmowałam się nakładaniem piżamy. Bo przecież nie mogłam wrócić do pokoju okręcona samym ręcznikiem.

– Nie strzelaj focha... – Głęboki głos ponownie wypełnił łazienkę. No co za uparciuch. – Odezwij się, wiem, że tam jesteś.

– Przestań do mnie mówić, kolego, to nie jest miejsce do rozmów – pokręciłam głową, zajmując się teraz chowaniem kosmetyków do swojej zielonej mini-torebki.

– Miejsce jak każde inne – stwierdził, najprawdopodobniej otwierając przy tym jakąś butelkę. Przynajmniej tak uznałam po tym charakterystycznym odgłosie. – A podobno nigdy nie wiadomo gdzie można spotkać swoją bratnią duszę.

– Na pewno nie pod prysznicem – rzuciłam, nareszcie gotowa opuścić to pomieszczenie. Oczywiście z nadzieją, że nigdy więcej nie trafię na tego aroganta.

Tygrysku? || HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz