Śpiewaj ze mną, tygrysku.

14.7K 1.1K 70
                                    

Ziewnęłam szeroko, pocierając oczy. Starałam się zepchnąć z siebie zmęczenie chociażby na 5 minut, ale byłam tak wykończona, że dosłownie usypiałam pod prysznicem. Właśnie skończyłam ślęczeć nad projektem, który, głupia, zostawiłam sobie na ostatnią chwilę. Marzyłam o łóżku, ale moja mania niechodzenia spać bez wykąpania się, miała na mnie silniejsze oddziaływanie. Dlatego teraz, na wpół śpiąc, guzdrałam się ze spłukiwaniem włosów.

Szczerze, miałam nadzieję, że pójdzie mi szybko i bez zbędnych gości. Niestety, gdzieś obok szumiącej wody, dotarły do mnie śpiewy z korytarza, które wydały mi się całkiem znajome.

Go on now go, walk out the door,
Just turn around now, 'cause you're not welcome anymore...

Pomimo całego zmęczenia, uśmiechnęłam się pod nosem. Byłam pewna, że to Harry. Mimo że ledwo znałam jego imię, dałabym się pokroić, że akurat jego byłoby stać na darcie mordki o 3 nad ranem na pół akademika. Czekałam aż ktoś wkurzony go uciszy, ale nic się takiego nie stało. Bez żadnych przerw wszedł do łazienki i, jak zwykle, zajął kabinę obok, kontynuując swoje śpiewy.

You think I'd crumble? You think I'd lay down and die?
Oh no not I, I will survive,Oh as long as I know how to love I know I'll stay alive...

Musiałam przyznać, że głos miał niezły. Nawet kiedy mówił, jego barwa przyciągała uwagę. A teraz, w śpiewie, chrypka połączona z niskim głosem naprawdę robiła wrażenie. Jeśli dodać do tego pozytywną energię, którą emanował jego śpiew, mogłabym nawet zaryzykować stwierdzenie, że mój zmęczony umysł pozwolił mi delikatnie odpłynąć.

I've got all my life to live; I've got all my love to give,
And I'll survive, I will survive!

– Śpiewaj ze mną, tygrysku – zanucił niespodziewanie do melodii. Trochę mnie tym przestraszył, zwłaszcza, że nie powinien wiedzieć, iż tu byłam.

– No i jakim cudem...?! – Westchnęłam więc, oburzona. Dopiero po chwili doszłam do wniosku, że w zasadzie wcale nie musiałam się odzywać.

– Jabłka i pomarańcze, mówiłem ci już – usłyszałam jego melodyjny śmiech. Serio, rozpoznał mnie po zapachu moich kosmetyków? Chociaż, jeśli miałam być szczera, wyraźnie czułam zapach mięty z jego żelu czy innej pierdoły, której tam używał. – Dajesz, na dwa głosy lepiej brzmi.

– Oszalałeś, nie będę z tobą śpiewać – pokręciłam głową, jakby miał to widzieć. Czego, miałam nadzieję, aktualnie nie robił.

– Nie mów, że tego nie znasz... Dzieci w przedszkolu to znają – prychnął, po czym znów poleciał z refrenem. Oczywiście wcale mnie to nie przekonało do włączenia się w jego śpiewy. Po pierwsze, nie miałam w tym temacie za grosz talentu, a po drugie, jeszcze mnie nie pokręciło, żeby wdawać się w duety z jakimś obcym, gołym facetem. To nie był jakiś dziwaczny film Disneya. – Uparciuch z ciebie. – Harry urwał śpiew i westchnął niecierpliwie. Na co mimowolnie odpowiedziałam prychnięciem.

– Nie będę śpiewać z gołym facetem.

– Nago o wiele lepiej się śpiewa, bo nic człowieka nie krępuje – rzucił tak radosnym głosem, że przez jedną minisekundę miałam ochotę się zaśmiać. – Sama spróbuj.

– Nie – ucięłam szybko jego dalsze próby namawiania. Miałam nadzieję, że to go przekona, jednak sądząc po jego cichym śmiechu, kiepsko mi poszło.

– Sztywniara.

Tygrysku? || HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz