Zobaczymy kto się będzie teraz śmiać.

17.2K 1.6K 377
                                    

Skupiona na pisaniu pracy, aż podskoczyłam, słysząc donośnie pukanie do drzwi. Rzucając niewyraźne proszę, dokończyłam zdanie i odwróciłam głowę, widząc nieznajomego chłopaka, który z szerokim uśmiechem wszedł mi właśnie do pokoju.

Szczerze mówiąc, lekko się wkurzyłam. Wpadłam już w wir pisania, którego przerwanie groziło ucieknięciem weny. To nic, że pracę miałam oddać za tydzień. Skoro jakimś cudem natchnienie już na mnie spłynęło (nie wspominając o współlokatorce, która postanowiła zaszaleć gdzieś z chłopakiem), postanowiłam korzystać. A każda sekunda, którą zajmował mi ten natręt, oddalała ode mnie moją chęć do pracy.

– Hej – mruknął pod nosem, szczerząc się szeroko. Nawet to nie zmieniło mojego nastawienia do niego i jakoś tak machinalnie zmierzyłam chłopaka wzrokiem. Wysoki, całkiem umięśniony, z włosami związanymi w kok i wesołym spojrzeniem. Nigdy wcześniej go nie widziałam, ale to w żaden sposób nie było dziwne, bo rzadko kiedy chodziłam na akademikowe imprezy, nie mówiąc już o bezcelowym szwendaniu się po korytarzach. Nie zamierzałam sobie też zawracać nim głowy dłużej niż to konieczne, dlatego posłałam mu wyraźne spojrzenie, by się streszczał. No bo chyba po coś tu przyszedł.

– Sorry, że przeszkadzam... Masz może żelazko? – Chrząknął. A ja poczułam jak cała krew odpływa mi z twarzy. Czyżbym właśnie słyszała głos Harry'ego? – Muszę wyprasować parę rzeczy, a w moim urwał się kabel – dodał jeszcze, upewniając mnie już na dobre w przypuszczeniach.

Harry, ten prysznicowy głupek, właśnie stał na środku mojego pokoju, żądając ode mnie żelazka.

Wystarczyła sekunda, żeby zażenowanie wypełniło moje wnętrze. Zupełnie nagle poczułam się nie na miejscu. No bo sorry, ale Harry? W moim pokoju? Ja nie byłam na to gotowa! A już na pewno nie byłam gotowa na ujawnianie. Dlatego też postanowiłam się nie odzywać. Szybko podniosłam tyłek z krzesła, podchodząc do półki z moimi gratami i biorąc co potrzebne, wcisnęłam mu to w ręce. Jednocześnie skutecznie unikałam jego wzroku, który niestety cały czas czułam na sobie, zwłaszcza kiedy już do niego podeszłam.

– Dzięki wielkie – uśmiechnął się znowu, przez co mogłam dostrzec zabawne dołeczki w jego policzkach. Nie skupiałam jednak na nich wzroku, żeby nie pomyślał, że się gapię. Poza tym, Harry już po chwili zaczął wycofywać się w stronę drzwi. – Może ci coś wyprasować? – Zapytał nagle, łapiąc już za klamkę. Gwałtownie pokręciłam głową, licząc na to, że to zmusi go do wyjścia. – Na pewno nie? – przekrzywił głowę. Miałam ochotę wrzasnąć, żeby sobie poszedł, ale udało mi się powstrzymać przed tym głupim czynem. Zamiast tego ponowiłam gest. Co wcale nie wykurzyło stąd chłopaka. – To może chociaż zaproszę cię na kawę, co, Tygrysku? – Palnął, a ja aż otworzyłam usta ze zdziwienia. – Twój ręcznik – wskazał na turban idiotycznie sterczący na mojej głowie, którego wzór rzeczywiście mógł zapamiętać przy każdym naszym spotkaniu. Cholera, całkiem o tym zapomniałam. Natychmiast zerwałam ręcznik z głowy, pozwalając moim mokrym jeszcze włosom spłynąć na ramiona.

– Mógł być mojej współlokatorki – mruknęłam pod nosem, ściskając szorstki materiał w dłoniach. Czułam się już totalnie na przegranej pozycji.

– No ja wiem, że jestem zabójczo przystojny, ale kobiety nie reagują na mnie aż tak – Harry uśmiechnął się szeroko, posyłając mi wyzywające spojrzenie. Na które moje ciało zareagowało paniką, zmuszającą mnie do natychmiastowego odwrócenia wzroku. Nie mogłam tak po prostu patrzeć na jego twarz, kiedy się ze mnie nabijał. – To jak z tą kawą? – Zapytał po chwili, nieco sympatyczniejszym tonem.

– Nie lubię kawy – wzruszyłam ramionami, zmuszając się do podniesienia spojrzenia. Kiedy tylko Harry to zauważył, posłał mi swój kolejny uśmiech.

– Spoko, możemy obejrzeć film, oczywiście bez umierających psów, zjeść jakąś pizzę... Też dobra opcja – pokiwał głową z entuzjazmem, którego nijak nie potrafiłam odwzajemnić. Chłopak westchnął na to ciężko, bezczelnie wchodząc w głąb pokoju. – I czemu ja cię w ogóle pytam... – szybkim ruchem zabrał krzesło mojej współlokatorki i wsunął je pod moje biurko, zajmując przy nim miejsce.

– A twoje pilne prasowanie? – Zapytałam niepewnie, kompletnie zdezorientowana. Zwłaszcza kiedy w tak olewczy sposób odstawił na bok przed chwilą pożyczoną ode mnie rzecz.

– Żartujesz? – Odwrócił się do mnie, podnosząc prawą brew. – To już trzecie pożyczone żelazko. Niełatwo cię było znaleźć, zwłaszcza jak na rudą osobę. Już nawet myślałem, że mnie okłamałaś, albo zmieniłaś kolor włosów. – Słysząc jego słowa, wzięłam porządny wdech dla uspokojenia. 

On chciał mnie znaleźć.

Pomimo zażenowania jakie odczuwałam, gdzieś wewnątrz mnie zapaliła się iskierka radości. Owszem, rozmawialiśmy parę razy pod prysznicem, ale to wszystko. Nawet jeśli czułam do niego coś na kształt sympatii, nawet jeśli jako jedyny potrafił pocieszyć mnie po głupiej sytuacji w cukierni, nawet jeśli przyjemnie mi się z nim gadało, nie myślałam o nim podczas dnia. Nie sądziłam, że i on mógłby to potraktować bardziej poważnie. Nasza znajomość, o ile można było to tak nazwać, była jak wygłup, żart, coś, co nigdy nie powinno się rozwinąć. A mimo to z jakichś przyczyn chłopak postanowił wyjąć naszą relację spod prysznica.

– Czyżbyś się rumieniła, Tygrysku? – zagaił zaczepnym tonem, przyglądając mi się z niezwykłą uwagą. Na jego ustach wykwitł bezczelny uśmieszek, który nie miał jednak nic z buty. W jego wydaniu nawet bezczelność miała sympatyczny wydźwięk. Co nadal niestety mnie krępowało.

– Miejmy już ten film z głowy... – sapnęłam, unikając jego wzroku. Na miękkich nogach podeszłam do swojego krzesła, przysiadając na jego krawędzi, by po chwili sięgnąć po laptop. Cały czas jednak czułam na sobie wzrok Harry'ego.

– Nigdy bym nie pomyślał, że możesz być aż tak nieśmiała – rzucił, rozbawiony. Zerkając w jego stronę zauważyłam jak rozsiadł się na krześle, zarzucając ramię na oparcie, a drugim łokciem opierając się o blat biurka. – Wcześniej kosiłaś mnie po każdej mojej wypowiedzi, a teraz nawet na mnie nie spojrzysz.

– Wtedy też patrzeć nie musiałam – mruknęłam cichutko, wywołując u niego poszerzenie uśmiechu.

– Mój wygląd aż tak cię onieśmiela? – niespodziewanie nachylił się w moją stronę, sprawiając, że mieszanka mięty i jego perfum uderzyła mnie po nosie.

– Szczerze mówiąc, nijak nie przypominasz typowego przystojniaka – zerknęłam na niego kątem oka.

– Wolałem jednak moment jak tylko się rumieniłaś – rzucił, podnosząc brew.

– Co oglądamy? – Westchnęłam, chcąc już zejść z tematu mojej osoby. Zdecydowanie nie był to ciekawy temat.

– Obiecałem ci przecież horror – bez skrępowania sięgnął po mój laptop, wpisując w wyszukiwarkę odpowiednie słowa. Ani na chwilę nie stracił tego swojego uśmieszku, z którym powoli zaczęłam się oswajać. – Zobaczymy kto się będzie teraz śmiać...


Tak, to ostatni rozdział Tygryska. Szybko minęło, co? Mi bardzo, zwłaszcza, że opowiadanie napisałam w ciągu jednej nocy. Wiem, że nie jest idealne. Co więcej, uważam, że nie ma w sobie nic innowatorskiego, tak więc jestem ogromnie zdziwiona tak liczną ilością gwiazdek i komentarzy przy poprzednich rozdziałach. Nigdy o nie nie prosiłam, właściwie to nie mam pojęcia skąd się one wzięły, ale dziękuję Wam za nie bardzo. Przez moment mogłam się poczuć jak jedna z popularnych autorek ff, zwłaszcza, że Tygrysek buja się w okolicach 20 miejsca w rankingu. To niesamowite uczucie, ale czuję, że niezasłużone. Mimo wszystko chcę Wam podziękować. Za chęć czytania, za gwiazdki, za miłe słowa. Mam nadzieję, że Tygrysek przynajmniej w niewielkim stopniu poprawiał Wam humor. A na koniec życzę każdej z Was takiego prysznicowego sąsiada, z którym można się powygłupiać. Oczywiście nie z tak żenującym początkiem znajomości.

Także ten... Dziękuję jeszcze raz, kochane. Do zobaczenia, być może, w moich innych opowiadaniach.

Buziaki xx.

Tygrysku? || HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz