14.

156 6 13
                                    

Doszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, weszliśmy do niego i się rozejrzeliśmy. Na przeciwko drzwi stało wielkie drewniane biurko za nim i przed stały dwa białe, jak śnieg fotele. Po oby stronach mebli stały wielkie szafy z książkami i różnymi papierami. Za to podłoga była przy zdobiona dywanem z owczej skóry. Na ścianie za biurkiem wisiał obraz, był to portret pięknej kobiety.

-M-mama..?-wymamrotałem.

-Tak, to twoja matka, Polsko-odezwał się Rzesza.-Piękna kobieta z pięknym poczuciem humoru.

-Tak zjebane jak twoje-rzucił z oschłością i drwiną ZSRS.- Wasze żarty nie były śmieszne. 

-Jak to nie były? Nawet Ron się z nich śmiał-odrzekł Rzesza i oparł się o ścianę.

Popatrzyłem na nich .'Zachowują się jak dzieci' pomyślałem. Usiadłem na fotelu za biurkiem i zacząłem je przeszukiwać. Usłyszałem jakiś mechanizm i spojrzałem na moich towarzyszy.

-Który uruchomił jakiś mechani-nie zdążyłem wypowiedzieć zdania, bo zacząłem spadać w dół.- CO JEST DO CHOLERY?! 

Potem tylko ciemność.

Pov. USA  (pierwszy raz chyba lol)

Przeglądałem stertę papierów, które znalazłem na jednej z półek. Były to plany budynku, przyglądałem się im uważnie. Znalazłem pokój w którym się znajdowaliśmy, to co mnie zaciekawiło to, to że na planie był pod nami pokój do którego nie prowadziły żadne drzwi. Nagle usłyszałem mechanizm i obróciłem się w stronę Polski.

-Który uruchomił mechani- CO JEST DO CHOLERY?!-krzyknął chłopak gdy zaczął spadać w dół.

Podbiegłem do miejsca gdzie jeszcze przed chwilą był Polska lecz nie było po nim śladu.

-WTF?!-wydarłem się. Kilka chwil później zacząłem histerycznie krążyć po pokoju zakopując się w swoich myślach. Z moich rozmyślań wyrwał mnie Rosja, który chwycił mnie za ramię, przez co się wzdrygnąłem na co on zmarszczył brwi.

-Uspokój się Ame-zapewnił chłopak-znajdziemy go.

-Jak mam się uspokoić, kiedy mój najlepszy przyjaciel gdzieś znika?!-krzyknąłem. Chłopak przytulił mnie mocna i najwyraźniej nie zamierzał puścić.

-Wszystko będzie dobrze. Pamiętaj, że to Polska, nasz Polska. Poradzi sobie z najgorszym-odrzekł po krótce, puścił mnie a następnie cofnął się o krok.

(Dop. Aut. Ta część tutaj została dodana dla beki i nie ma wpływu na dalszy ciąg akcji, więc jeśli nie chcesz nie czytaj. Na koniec tej części będzie informacja, więc no. Miłego czytania. <3)

Nagle coś jakby we mnie się wbiło. Świat dookoła zmienił barwy na czarno-białe. Było tak, jakby czas stanął w miejscu. Nagle coś oślepiło moje oczy i pojawił się....żółty dorito?

-Cześć, miło poznać jestem Bill!-przedstawił się trójkąt.

-J-ja jestem...USA(?)-nie wiedziałem co odpowiedzieć byłem w niemałym szoku.

-Wiem kim jesteś, pomogę ci znaleźć przyjaciela co ty na to?-zapytał i podał mi lewą dłoń.  Zaraz. Lewą? Układy zawiera się prawą ręką.

-J-ja-nie dokończyłem, bo znowu coś błysnęło i obok Bill'a pojawił się chłopak*.Nie przypominał on kraju, był bardzie...ludzki...

-Bill tu durniu! Wracaj do swojego uniwersum, TERAZ!-wydarł się tak głośno, że aż musiałem zasłonić sobie uszy. Dorito znikł, a chłopak odwrócił się do mnie.- Wybacz za tego demona, Ameryko. Jest trudny do upilnowania, gdy mu się nudzi.

Ja jednak nic nie odpowiedziałem. Byłem zafascynowany tym, że multiversum istnieje, ale też byłem oszołomiony spotkaniem  osób z innych nieznanych mi światów. Chłopak pstryknął palcami i znowu poczułem jak coś się we mnie wbija. Świat nabrał barw, jednak moje wspomnienia były rozmazane.

-Wtf just happend?-wymamrotałem, jak najciszej potrafiłem.

(Dop.Aut. KUNIEC CZĘŚCI DLA BEKI)

-Dobra, jeśli USA już nie histeryzuje to, ma ktoś jakiś pomysł, jak znaleźć Polka?-zapytał Niemcy. W tej chwili mnie olśniło. PLANY! Podbiegłem do sterty porozrzucanych papierów i wyszukałem odpowiednią kratkę.

-Musi coś tu być, musi być jakieś wejście, czy coś- myślałem na głos, przerwał mi jednak odgłos skrzypiących drzwi. Wszyscy spojrzeliśmy w stronę wejścia, w futrynie drzwi stał...

-POLSKA!-krzyknąłem i podbiegłem do przyjaciela.-Matko i Chryste jedyni...Nie strasz mnie tak!

-Racja, nie strasz go tak, bo na zawał zejdzie, albo on, albo ja-rzucił Niemcy. Polska uśmiechnął się i nas obu przytulił.

-Nic mi nie jest spokojnie-odparł Polak. Oderwaliśmy się od siebie.

-dobra, a teraz gadaj, jak żeś wylazł z tamtego pokoju? Na planach nie ma żadnych drzwi, ani przejść-zapytałem.

-Cóż więc to było tak: po tym, jak wylądowałem na podłodze w tamtym pomieszczeniu nie widziałem nic prócz ciemności. Pomyślałem o świetle i nagle korona, którą noszę zaczęła emitować światło-opowiadał Polska. Spojrzałem ukradkiem na ZSRS i Rzeszę, mieli dość niezadowolone miny.-Zobaczyłem, że na ścianach są napisy i rysunki w języku łacińskim.

-Przeczytałeś je?-przerwał mu Rosja.

-Niektóre tak, słabo znam łaciński więc niestety większości nie zdołałem rozczytać, jednak....jeden napis zmusił mnie do myślenia, czy postąpiłem dobrze....

-Co było tam napisane?-zapytałem.

-Napis brzmiał...

---------------------------------------------------------------------------------

Macie rozdział....Nie zabijajcie proszę.... Wiem rozdział miał być wcześniej (i to o wiele), ale kompletnie o tym zapomniałem, wybaczcie. Rozdział wyszedł też, dlatego, że JAKAŚ osoba nie dały mi żyć (czyt. moja siostra).

*moja postać/autor (grafika w mediach) Wiem, że wygląda on jak dziewczyna, ale przysięgam, że to chłop.  "TvT

Podróż (nie) do przeżyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz