Część 10

26 4 0
                                    


 Przez tydzień chodziła na lekcje do Charliego, a Michael próbował odnaleźć miejsce do którego porwali Caleba. Poszukiwania nie przynosiły żadnego skutku ale lekcje szły Jasmine coraz lepiej. Na szczęście nie okłamywali jej i dowiedziała się, że potrafi czerpać siłę z każdego żywiołu, co zdarza się bardzo rzadko, właściwie odnotowali tylko kilka takich przypadków dziesiątki i setki lat temu. Leżała teraz na łóżku ćwicząc telekinezę. Zrobiła zbyt gwałtowny ruch ręką i zasłona zamiast się zasunąć runęła na podłogę. Wstała, żeby ją zawiesić, kiedy usłyszała wibrowanie telefonu. Rzuciła się w jego stronę z nadzieją, ale to nie była Katy tylko przypomnienie od Charliego żeby ćwiczyła co najmniej dwie godziny dziennie. Opadła z rezygnacją na łóżko, przyjaciółka od pamiętnej nocy nie dała o sobie znaku życia. Zrezygnowała z pracy w księgarni więc całe dnie spędzała na nauce i wypisywaniu do Katy tysiąca smsów dziennie. Z Michaelem nie widziała się już od trzech dni, zlecenia i poszukiwania Caleba sprawiały że nie miał dla niej czasu. Pogrążona w rozmyślaniach bawiła się piłką tenisową przesuwając ją po podłodze siłą woli kiedy drzwi do pokoju otwarły się z głośny trzaskiem i do pomieszczenia wpadł Michael.

- Wiem! - krzyknął - wiem jak go znaleźć! Chodź!

Zaskoczona Jasmine nie zareagowała kiedy chwycił ją za rękę i zaczął ciągnąć w dół po schodach. Odzyskała głos dopiero kiedy wyszli na zewnątrz a Michael wcisnął jej kask do ręki.

- Poczekaj - zatrzymała go kładąc mu rękę na ramieniu - powiedz mi co się dzieje.

- Porozmawiamy o tym w drodze - odparł i bezceremonialnie posadził ją na motocyklu.

Jechali długo i szybko, już po chwili budynki miasta zniknęły Jasmine z oczu i zastąpiła je leśna droga. Nie miała pojęcia gdzie się znajdują, w okolicy nie było żadnego lasu. Michael zatrzymał motocykl przy skraju zaczynającej się plątaniny drzew i krzewów. Zszedł z motocyklu i podał jej rękę, zeskoczyła lekko na ziemię i rozciągnęła się, długa jazda dała jej się we znaki.

- Gdzie my jesteśmy? - zapytała rozglądając się dookoła.

- To Elfi las. Jest dla nich świętością, uważaj żeby nie zdeptać niczego żywego kiedy będziemy przed niego przechodzić.

- Co my tu robimy? I jak się tu znaleźliśmy?

- Przejechaliśmy przez portal. Przy wyjeździe z miasta jest portal, w jednej z bocznych dróżek. Prowadzi do królestwa elfów.

- Naprawdę? Ja nigdy go tam nie widziałam.

- Trzeba wiedzieć gdzie jest, by móc przez niego przejść. Chodź, nie będziemy tracić czasu.

Ruszył w głąb lasu, a Jasmine za nim. Przedzierali się przez krzaki i pnącza, po kilku minutach marszu prawie biegła aby dotrzymać mu kroku.

- Po co właściwie tu przyszliśmy? - Zapytała dysząc ciężko.

- Wiem jak odnaleźć Caleba. Elfy nam w tym pomogą - odpowiedział i zwolnił trochę widząć jej kiepską kondycję.

- Jak elfy mogą nam pomóć?

- Elfy mają w sobie magię, ale nie potrafią czarować, za to specjalizują się w czytaniu w myślach i sondowaniu umysłu. Jeśli odpowiednio poprosimy, pomogą nam. Ale uważaj, oni nie dają nic za darmo, nie podejmuj pochopnie żadnych decyzji, ja będę mówił.

- Dobrze - zgodziła się i uchyliła przed pajęczyną wielkości auta.

Po godzinie marszu i przedzierania się przez krzaki, wyszli na polanę. Jasmine była podrapana i brudna, upadła kilka razy potykając się o konar a buty obtarły jej pięty do krwi. Michael w trakcie drogi nie mówił za dużo, więc nie miała pojęcia jak właściwie przebiegnie spotkanie z elfami. Za polaną płynęła rzeka i kiedy przeszli przez most zrobiony z powalonego drzewa znaleźli się w innym świecie. Pomiędzy drzewami Jasmine dostrzegła domy, które początkowo mylnie wzięła za kupki liści. Na głowę spadł jej płatek kwiatka i kiedy podniosła wzrok zobaczyła, że korony drzew łączą się ze sobą tworząc pewnego rodzaju sufit, światło gdzieniegdzie przedostawało się przez liście tworząc w tym miejscu bajkowy klimat. Uśmiechnęła się do siebie i dotknęła pięknej róży, ich krzewy rosły tu wszędzie ale Michael odciągnął ją szybko patrząc na nią karcącym wzrokiem i przypomniała sobie co mówił o elfach i ich poszanowaniu do natury. Piękno elfiej krainy kusiło, ale nie dotknęła już żadnej rośliny. Szła za Michaelem czując na sobie spojrzenia elfów wyglądających przez okno i miała wrażenie, że nie są to miłe spojrzenia. Nagle wyrósł przed nimi elf, Michael zatrzymał się tak gwałtownie że prawie na niego wpadła. 

UkrytaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz