Rozdział 2.

2.1K 91 8
                                        

Mike:

Obudziłem się z dziwnym uczuciem zimna. Do tego strasznie chce mi się siku! Otworzyłem oczy i już wiedziałem co jest.

-Kurwa! Gdzie jesteś mała zołzo?! -wstałem i wyjąłem rękę z miski z lodowatą wodą. -Chodź tu! I tak cię znajdę!

Sprawdziłem cały dom i jej nie było. Na stole leżała karteczka a na niej było napisane: 2/1 dla mnie misiu!

Ach tak! To teraz tak się bawimy?! Teraz to ja jej pokaże! Zobaczy misia, jakiego jeszcze nie widziała!

Wszedłem do łazienki, do wanny nalałem sobie wody i "całkiem przypadkiem" wlałem cały kobiecy płyn do kąpieli. Do tego prawie przez "przypadek" różowy szampon wylał się na podłogę. Potem poszedłem do jej pokoju. Nożyczki zdziałamy cuda.

Kate:

Po porannym psikusie uciekam z domu na zakupy. Stwierdziłam, że muszę mu się odegrać za tequile  i dlatego też teraz nie chciałam się mu narażać. Byłam w centrum handlowym, kupiłam jak na razie tylko troszkę kosmetyków, japonki, wielki kapelusz i kilka croptopów. Chciałam coś zjeść, ale nie chce spędzać tego popołudnia sama. Zadzwonilłam wiec do Jacoba.

-Hej, chicka! -pisnął Jac.

-Hej, adonisie. Zjemy razem lunch? Jestem w centrum.

-Będę za 15 min, bejbe.

-Czekam.

Poszłam po kawę i usiadłam przed naszym ulubionym barem przed galerią. Z Jacobem znaliśmy się od początku studiów, był moim najlepszym przyjacielem, często ratował mi dupę i nawzajem. Chodziliśmy razem na zakupy, jedliśmy razem, ale nigdy jeszcze nie poznał Mika. Mniej więcej wiedział co dzieje się w naszym układzie ale nigdy nie opowiedziałam mu o wszystkim. 

-Hej mała! Chodź, umieram z głodu. -przywitał się, całując mnie w policzek. -nowe perfumy, bella?

-Jak zwykle czujny.- powiedziałam wchodząc do baru. -Idź zamówić a ja zajmie miejsca.

Po kilku minutach Jac wrócił z dwoma tacami smakołyków.

-Dla ciebie jak zwykle sałatka z kurczakiem.-powiedział, podając mi tace z jedzeniem. -i shake waniliowy.

-dziękuje, jesteś kochany. -podniosłam shake i zobaczyłam, ze na serwetce jest napisany numer telefonu z dopiskiem Jak zwykle waniliowy. Na mój koszt. Dasz zaprosić się na kolejnego?

Oooł.. Kto to napisał? Rozejrzałam się i już chyba wiedziałam. Przy barze stał wyskoki, z ciemną czupryną przystojniak. Do tego się na mnie perfidnie patrzył.. Och! Chyba strzeliłam buraka!

-Pytał czy jesteś zajęta. I dałem mu twój numer, niunia. -Dopiero teraz zorientowałam się, że cały czas się na niego lampiłam.

-zwariowałeś? Chociaż w sumie to niezłe ciacho. -już widziałam jego umięśnione barki i kaloryfer.

-a do tego idzie tutaj. Zbieram się mała. Niedługo przyniosę Ci notatki. Buziak. -pocałował mnie na pożegnanie i tak po prostu sobie poszedł! Zostawił mnie!? A do tego zbliżał się tutaj ten facet..

-Cześć, jestem Drew. A ty jesteś Katie? - o mój Boże i do tego jaki głos! Zaraz dostanę orgazmu!

-Kate, Katie wszystko jedno, miło mi. -powiedziałam popijając shaka.

-Twój przyjaciel dał mi twój numer, mogę  niego skorzystać?

-Zależy w jakich celach -powiedziałam już podekscytowanym głosem. On chyba  chce się ze mną umówić?! Kolejny orgazm?

JUST MARRIEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz