Mike:
Obudziłem się z dziwnym uczuciem zimna. Do tego strasznie chce mi się siku! Otworzyłem oczy i już wiedziałem co jest.
-Kurwa! Gdzie jesteś mała zołzo?! -wstałem i wyjąłem rękę z miski z lodowatą wodą. -Chodź tu! I tak cię znajdę!
Sprawdziłem cały dom i jej nie było. Na stole leżała karteczka a na niej było napisane: 2/1 dla mnie misiu!
Ach tak! To teraz tak się bawimy?! Teraz to ja jej pokaże! Zobaczy misia, jakiego jeszcze nie widziała!
Wszedłem do łazienki, do wanny nalałem sobie wody i "całkiem przypadkiem" wlałem cały kobiecy płyn do kąpieli. Do tego prawie przez "przypadek" różowy szampon wylał się na podłogę. Potem poszedłem do jej pokoju. Nożyczki zdziałamy cuda.
Kate:
Po porannym psikusie uciekam z domu na zakupy. Stwierdziłam, że muszę mu się odegrać za tequile i dlatego też teraz nie chciałam się mu narażać. Byłam w centrum handlowym, kupiłam jak na razie tylko troszkę kosmetyków, japonki, wielki kapelusz i kilka croptopów. Chciałam coś zjeść, ale nie chce spędzać tego popołudnia sama. Zadzwonilłam wiec do Jacoba.
-Hej, chicka! -pisnął Jac.
-Hej, adonisie. Zjemy razem lunch? Jestem w centrum.
-Będę za 15 min, bejbe.
-Czekam.
Poszłam po kawę i usiadłam przed naszym ulubionym barem przed galerią. Z Jacobem znaliśmy się od początku studiów, był moim najlepszym przyjacielem, często ratował mi dupę i nawzajem. Chodziliśmy razem na zakupy, jedliśmy razem, ale nigdy jeszcze nie poznał Mika. Mniej więcej wiedział co dzieje się w naszym układzie ale nigdy nie opowiedziałam mu o wszystkim.
-Hej mała! Chodź, umieram z głodu. -przywitał się, całując mnie w policzek. -nowe perfumy, bella?
-Jak zwykle czujny.- powiedziałam wchodząc do baru. -Idź zamówić a ja zajmie miejsca.
Po kilku minutach Jac wrócił z dwoma tacami smakołyków.
-Dla ciebie jak zwykle sałatka z kurczakiem.-powiedział, podając mi tace z jedzeniem. -i shake waniliowy.
-dziękuje, jesteś kochany. -podniosłam shake i zobaczyłam, ze na serwetce jest napisany numer telefonu z dopiskiem Jak zwykle waniliowy. Na mój koszt. Dasz zaprosić się na kolejnego?
Oooł.. Kto to napisał? Rozejrzałam się i już chyba wiedziałam. Przy barze stał wyskoki, z ciemną czupryną przystojniak. Do tego się na mnie perfidnie patrzył.. Och! Chyba strzeliłam buraka!
-Pytał czy jesteś zajęta. I dałem mu twój numer, niunia. -Dopiero teraz zorientowałam się, że cały czas się na niego lampiłam.
-zwariowałeś? Chociaż w sumie to niezłe ciacho. -już widziałam jego umięśnione barki i kaloryfer.
-a do tego idzie tutaj. Zbieram się mała. Niedługo przyniosę Ci notatki. Buziak. -pocałował mnie na pożegnanie i tak po prostu sobie poszedł! Zostawił mnie!? A do tego zbliżał się tutaj ten facet..
-Cześć, jestem Drew. A ty jesteś Katie? - o mój Boże i do tego jaki głos! Zaraz dostanę orgazmu!
-Kate, Katie wszystko jedno, miło mi. -powiedziałam popijając shaka.
-Twój przyjaciel dał mi twój numer, mogę niego skorzystać?
-Zależy w jakich celach -powiedziałam już podekscytowanym głosem. On chyba chce się ze mną umówić?! Kolejny orgazm?
