Rozdział 7

868 65 3
                                    

Te dwa tygodnie to ciągła rutyna. Pobudka o 6, praca do późnych godzin nocnych, sen. I tak ciągle, dzień w dzień. Razem z Mikiem wypiliśmy hektolitry kawy i energetyków. Nie miałam czasu na nic, żadnej kawy ze znajomymi, prawie zero rozmów z Mikiem nie związanych z pracą, a do tego zero seksu! Z wycieczki oczywiście zrezygnowaliśmy, na szczęście bilety się nie zmarnowały, ponieważ wśród naszych wspólnych znajomych mamy parę nowożeńców. Na początku nie chcieli się zgodzić, ale po namowach naszych i rodziców, się zgodzili. My również się wybierzemy, dopiero po skończeniu mojej szkoły i załatwieniu do końca spraw w firmie. Teraz będę musiała wrócić na zajęcia, na szczęście nadrobiliśmy już prawie wszystkie zaległości. To był chyba najgorsze tygodnie ciężkiej pracy dla mojej głowy. 

Jest poniedziałek, ciężko mi wstać, ze względu na przepracowany weekend. Mikowi pozwoliłam jeszcze troszkę pospać, miał jeszcze godzinę, a ja z wielką niechęcią zwlekłam się z łóżka, zajęłam się codzienną poranną rutyną, ubrana w ciemne dżinsy i błękitny zwiewny sweterek zeszłam na dół, do kuchni. Tam zastałam księciunia w białych bokserkach z przewieszonym przez szyje fartuchem. 

-cześć, kochanie. Zrobiłem ci śniadanie -powiedział dumnie

-nie musi..

-ale chciałem! zajadaj maleńka -powiedział, mrugając i odsuwając krzesło dla mnie -zapraszam, księżniczko.

-kocham cię, Mike. -w podzięce go pocałowałam 

Na stole było tyle pyszności, że nie można było oderwać wzroku. Mike jest świetnym kucharzem, ale wiem, że nie zrobił tego sam. Zobaczyłam torebkę z logiem baru mlecznego, który znajduje się niedaleko naszego domu, ale nie mam mu tego za złe, przecież się postarał. Zjadłam, a nawet dostałam drugie śniadanie, Mike zrobił się opiekuńczy niczym moja mama w podstawówce. Oczywiście chciał mnie podwieźć, więc pojechaliśmy razem pod uczelnie, obiecał, że skończy wcześniej i podjedzie po mnie.

-Do potem, księciuniu -cmoknęłam go w policzek, chciałam już wysiąść, gdy on zatrzasnął pilotem drzwi -co ty robisz, do cholery?! -wzburzyłam się -spóźnię się, zaraz zaczyna się wykład!

-najpierw buziak -powiedział, uśmiechając się i lustrując mnie jednocześnie 

Tym razem pocałowałam go bardziej namiętnie niż wcześniej, mizialiśmy się w aucie, przed moją uczelnią, do cholery?! Ja śpieszę się na zajęcia, a tu napięcie seksualne sięga zenitu.

-Mike, kurwa! Napięcie w tym samochodzie ma większy stopień niż w niejednym porno! Lepiej dla twoich jaj, żebyś dziś po mnie przyjechał, bo inaczej będę musiała się sama zabawić, jasne!? -wskazałam na swoje palce

-nawet nie próbuj! Do zobaczenia, mała -pocałowaliśmy się, na wychodne zostałam wymacana po tyłku.

-moje libido zaraz sfiksuje! Paa! - pożegnałam się i pobiegłam na zajęcia.

Wykłady wyglądały tak samo jak i wcześniej, tyle że nie wiedziałam o czym oni mówią, ponieważ nie nadrobiłam zaległości, nie miałam nawet na to czasu. Na dodatek, dziś myślami jestem zupełnie gdzie indziej. Oczywiście, myślami jestem w łóżku z Mikiem! Już nie mogłam wysiedzieć na ostatnich zajęciach. Po skończonych godzinach odebrałam notkę z tematami do nadrobienia od profesora Wilsona. Wybiła piętnasta, więc wyszłam przed budynek i przyglądałam się autom w poszukiwaniu auta Mikiego. Czekałam około dziesięciu minut, kiedy zadecydowałam się zadzwonić. Odebrał po trzecim sygnale.

-halo? -odezwał się zmęczonym głosem

-Gdzie jesteś? Czekam na ciebie

-już jadę, będę za pięć minut 

JUST MARRIEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz