Rozdział 4

1.6K 85 4
                                    

Gdy dojechaliśmy pod dom, kazał mi zejść, aby sam mógł zaparkować motor w garażu. Parkował a ja wzięłam zakupy ze schodów, zabrałam je do kuchni a potem poszłam się przebrać. Założyłam czarne leginsy i luźną koszulkę Mika. Teraz rozstawiałam produkty na kolacje i przy okazji chowałam zakupy. Mike przyszedł ubrany w dres i białą koszulkę.

-pomogę ci, co mam robić? -zapytał

-na początku idź do łazienki i przynieś apteczkę.

-okej- powiedział od niechcenia i pomaszerował do łazienki. -proszę- podał mi czerwone pudełko.

-teraz kochany zamknij oczka i zaciśnij zęby. -powiedziałam i nalałam wodę utlenioną na wacik. -teraz- przyłożyłam do rany wacik z płynem.

-zaczynam się ciebie bać

-woda utleniona to nie jest jakaś substancja żrąca, żebyś miał się czego bać. -naśmiewałam się, bo wiedziałam, że faceci nie znoszą za dobrze bólu.

-nie o tym mówię. Mam na myśli to co tam zrobiłaś. -powiedział z uśmiechem na twarzy- Drew przez miesiąc nie wyrucha.

-niby czemu? Przecież nie wystraszyłam mu aż tak bardzo publiczności -odpowiedziałam i zaczęłam zawijać spuchniętą rękę w bandaż.

-Aj, uważaj! -syknął gdy ścisnęłam mu rękę. -Drew przez miesiąc nie wyrucha, bo tak mu przywaliłaś. Do tego tak dostał w jaja, że przez tydzień nie usiądzie.

-W sumie racja. -zaśmiewałam się z obrazka w mojej głowie, gdzie Drew biegnie przytrzymując sobie spodnie, a za nim gromadka dziewczyn domagająca się seksu. -proszę, gotowa a teraz idź to zanieść, ja ugotuje coś dobrego-wskazałam na apteczkę.

-okej, wszystko co ugotujesz jest dobre, mała. -powiedział i klepnął mnie w tyłek chorą ręką.

-masz szczęście, że nie jesteś w pełni sprawny, inaczej bym to z tobą załatwiła. I nie podlizuj się! -krzyknęłam na końcu, ale on już znikł za drzwiami łazienki.

Zaczęłam kroić warzywa, gdy Mike snuł się po domu. Wrzuciłam kurczaka na wok, dodałam warzywa, kiełki i makaron, zalałam go sosem ze słoika, który zrobiła moja mama, doprawiłam i przy moim boku od razu stanął Mike.

-nie waż się podjadać.- ostrzegłam. -idź otwórz wino.

-dobra, już idę.

Nałożyłam solidne porcje na dwa duże, kwadratowe talerze. Mike w tym czasie otworzył wino i odsunął stolik, abyśmy mogli usiąść na miękkim dywanie.

-Proszę bardzo. -podałam talerz.

-kocham twoją chińszczyznę! -wykrzyknął -nie każ jeść mi tymi patykami, błagam.

-dasz radę, cieniasie. -mrugnęłam i zaczęłam jeść.

-pysznego! Wina? Otworzyłem czerwone wytrawne i białe słodkie.

-dzięki, poproszę czerwone.

Jedliśmy bardzo długo, wypiliśmy wino i już otworzyliśmy tequile. Byłam nieźle wstawiona. Gadało nam się tak dobrze, że szkoda byłoby iść spać. Leżałam wtulona do klaty Mike i razem oglądaliśmy jakieś show w telewizji. Jakie to niesmaczne! Jakaś lala wywija cyckami w każdą stronę, zapewne każdemu facetowi to się podoba, ale każda kobieta zorientuje się, że te balony są sztuczne.

-zaraz jej te cycki z orbity wylecą. -skomentowałam , a Mike perfidnie złapał moja pierś i zaczął ją macać. Nie powiem, jest to mega przyjemne.

-o tak? -mrugnął i złapał za drugą. Z alkoholem w żyłach chciałam mu się odwdzięczyć za to macanko, więc wskoczyłam mu na kolana i zaczęłam go macać po penisie.

JUST MARRIEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz