36

1.4K 158 92
                                    

Hejka ponownie misie kolorowe!

Rozdział oczywiście poprawiony przez fs_animri która namówiła mnie do wstawienia kolejnego rozdziału dzisiaj, więc cieszcie się haha :3

Miłego wieczoru , kc was <3

Capela przez dobre kilkanaście minut siedział w kompletnej ciszy. 

Dopiero po jakimś czasie usłyszał pukanie do drzwi. Jego ciało się spięło, a oczy rozszerzyły. 

Słyszał głosy chłopaków za drzwiami. Skulił się bardziej, będąc lekko przestraszonym. Obawiał się, że będą na niego źli, a w szczególności Erwin. W końcu zrobił zamieszanie przez jego irracjonalny strach. Nie chciał stwarzać problemów, a właśnie to zrobił..

- Dante? - usłyszał głos złotookiego. - Otworzysz drzwi? 

Czarnowłosy zacisnął mocno palce na swoich nogach. Mimo, iż chciał wykonać prośbę mężczyzny, to jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa. 

- Dante? Nic ci nie jest? - spytał Vasquez również pukając. 

Nastolatek wciąż siedział cicho i przełknął głośno ślinę. Czuł jak w oczach zbierają mu się łzy. 

- Carbo idź do gabinetu i poszukaj zapasowego kluczyka.. - zaproponował zmartwiony Knuckles.

Dante słuchał jak cicho rozmawiają z Heidi o tym co się wydarzyło. 
Jeszcze kilka razy próbowali coś od niego wyciągnąć, ale chłopak nie był w stanie. 

Łzy leciały mu po policzkach, a ciało się trzęsło. Nie chciał ich przestraszyć, ani zmartwić. 

- Jestem, mam już.. - powiedział białowłosy. 

- To dobrze.. - mruknął Sindacco. 

- Dante, otworzę drzwi, w porządku? - odezwał się siwowłosy. 

Już po chwili usłyszał jak mężczyzna wkłada klucz w zamek i go otwiera. 
Drzwi zaczęły się uchylać, ukazując zmartwione twarze chłopaków. 

Erwin widząc skulonego niebieskookiego pomyślał, że ten może zemdlał, ale słysząc jego cichy szloch, owa myśl wyleciała mu z głowy. 

Widział jego strach w oczach i łzy które leciały mu po policzkach. Podszedł powoli do niego. Zauważył, że ten wbija sobie paznokcie w nogi. 

Zrozumiał, że potrzebuje spokoju, a reszta go stresuje. 

- Chcesz aby reszta wyszła? - spytał cicho. 

Czarnowłosy pociągnął nosem i pokiwał energicznie głową. 

Spojrzał na swoich przyjaciół, którzy zrozumieli. Ulotnili się z łazienki i zamknęli drzwi za sobą. 

Złotooki ponownie przeniósł swój zmartwiony wzrok na chłopca.

- Co się dzieje skarbie? - spytał siwowłosy.

Przykucnął przy nastolatku, kładąc dłonie na jego kolana i masując je lekko. Dante się trochę rozluźnił i przestał wbijać sobie paznokcie w skórę. 

Knuckles usiadł na ziemi i delikatnie przeniósł niebieskookiego na swoje kolana. 
Młodszy wtulił się w niego, zaciskając pięści na jego bluzie. 

Szarowłosy zaczął przeczesywać palcami ciemne kosmyki, czekając aż chłopak przestanie płakać i będzie zdolny do mówienia. 

W końcu po kilku minutach Capela oddychał równomiernie i tylko pociągnął nosem co jakiś czas. 

Erwin delikatnie odsunął jego głowę od swojego ciała i spojrzał mu w oczy z troską. 

- Chcesz powiedzieć co się stało słonko? - spytał ostrożnie. 

- Po prostu... wystraszyłem się, że cię nie ma. Nie chciałem z nią zostać sam. Zawsze jak mnie badała to ty byłeś albo obok, albo za drzwiami.. - wytłumaczył chłopak i się zarumienił. 

- Rozumiem skarbie.. Ale czemu zamknąłeś się w łazience i nie chciałaś otworzyć? - dopytał złotooki, gładząc jego policzek. 

- Nie wiem.. chyba się bałem, że Heidi każe mi iść na badania. A później myślałem, że będziecie źli.. - odparł czarnowłosy, bardziej wtulając się w dłoń. 

Szarowłosy lekko się do niego uśmiechnął i pocałował w czoło, po czym ponownie go przytulił. 

- Nie musisz się bać misiu, wiesz, że nie chcę dla ciebie źle. Nie zdenerwowałbym się o coś takiego.. - rzekł Knuckles. - Zejdziemy na dół coś zjeść? 

Dante pokiwał głową, lecz nie ruszył się nawet o milimetr, wzdychając zapach mężczyzny. 

Erwin podniósł się, trzymając młodszego na rękach, na co Capela owinął nogi wokół jego bioder. 

Złotooki cicho się zaśmiał na jego urocze zachowanie. 

- Ale z ciebie przylepa.. - parsknął i jeszcze raz pocałował go w czoło, na co niższy oblał się rumieńcem. 

Zeszli na dół, gdzie starszy odłożył go na kanapie obok Vasqueza. Nastolatek podciągnął nogi do siebie i je objął. 

Wszyscy patrzyli na niego niepewnie. Zmartwili się jego stanem. 

- Przepraszam.. - mruknął cicho niebieskooki. 

- Nie masz za co przepraszać młody.. - odpowiedział Nicollo i się lekko uśmiechnął. 

Reszta również to zrobiła, no może oprócz blondynki, która miała neutralną minę. 

- Mogę? - spytał Sindacco, wyciągając ręce do nastolatka. 

Dante zmarszczył brwi, lecz po chwili zrozumiał pytanie. Objął bruneta powoli i dosyć niepewnie. 

Chciał się przełamać. Tym bardziej, że brązowooki zawsze był dla niego miły i pomocny. Rozśmieszał go i w ogóle. 

Oparł się o klatkę piersiową mężczyzny, czując jego dłonie na plecach. Przez chwilę się spiął na nowy dotyk, lecz po chwili jego mięśnie odpuściły.
Przymknął oczy czując przyjemne ciepło. Może nie było ono takie samo jak w objęciach Erwina, ale też było w porządku. 

Po chwili do salonu wrócił złotooki z talerzem lasagne. Uśmiechnął się lekko na widok jaki zastał, lecz mimo że nie chciał tego przyznać, to poczuł piekące ukłucie zazdrości. 

Usiadł z drugiej strony nastolatka, który właśnie odsunął się od bruneta, zauważając jego obecność. 

Czarnowłosy usiadł normalnie i spojrzał na szarowłosego i posiłek który trzymał. Jak na zawołanie zaburczało mu w brzuchu, na co lekko spuścił wzrok zawstydzony. 

Reszta tylko cicho się zaśmiała.
Złotooki wziął porcję jedzenia na widelec i podsunął pod usta młodszego. 

Dante ze zmarszczonymi brwiami przyjął jedzenie powoli je przeżuwając. 

- Umiem sam jeść.. - mruknął. 

- Tak, wiem. Ale twoja ręka musi odpoczywać i się wygoić. A teraz leci samolocik... - powiedział Knuckles, szczerząc się. 

Capela przewrócił oczami i przyjął kolejną porcję jedzenia. Najwidoczniej niektóre rzeczy się nie zmienią..

Slavery ~ Dante Capela X Erwin KnucklesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz