41

1.5K 156 72
                                    

Hejka misie kolorowe!

Rozdział poprawiony przez fs_animri <3

Dzisiaj trochę dodatkowego shipu :))

Miłego dnia :3

Dwójka mężczyzn stała na tarasie i rzucała petardami w stronę ziemi. Świetnie się przy tym bawili. 

Procenty, które wypili sprawiały rozbawienie na ich twarzach. Wszystko wydawało się śmieszne i kolorowe. 

Brunet spojrzał z figlarnym uśmieszkiem na przyjaciela. W jego umyśle pojawił się pomysł, który chciał zrealizować. 

Widząc, iż drugi mężczyzna jest zbyt zajęty obserwowaniem małych wybuchów, sięgnął węża ogrodowego, by po chwili go trochę odkręcić. 

Zbliżył się szybkim krokiem do chłopaka i zaczął go oblewać śmiejąc się głośno. 

- EJ! - pisnął białowłosy, odskakując od niego.

Nicollo zaczął uciekać przed przyjacielem, który go atakował wodą. 
W końcu zmienił taktykę i podbiegł do niego, po czym spróbował wyszarpać mu narzędzie z ręki. 

Dłuższą chwilę siłowali się, mocząc przy tym swoje ubrania, włosy i ciała. Jednak nie za bardzo ich to obchodziło. Ważniejsza była zabawa. 

W pewnym momencie Carbonara się potknął i upadł, pociągając za sobą Davida, który na nim teraz leżał. 

Oboje zaczęli się jeszcze głośniej śmiać, porzucając węża, z którego wciąż leciała woda. 

- Ale ty jesteś zjebem.. - parsknął brunet. 

- O ciekawe! Kto to mówi? Złaź ze mnie pajacu! - warknął Nicollo.

- A co? Aż tak ci przeszkadzam? - spytał Gilkenly, pochylając się nad białowłosym i patrząc w jego tęczówki. 

Carbonara przez dłuższą chwilę się nie odzywał, będąc zakłopotanym bliskością przyjaciela. Nie wiedział czy to przez głupotę, czy przez procenty, ale podobało mu się to. 

Oboje nierówno oddychali po zaciętej walce o szlaufa. Brunet patrzył na niego ze świecącymi oczami. Położył jedną rękę na talii białowłosego, sunąc nią na biodro, by po chwili zostawić ją na ciepłej skórze brzucha. 

Carbonara nie rozumiał walki, która toczyła się w jego głowie. Była między moralnością, a pożądaniem, i nie wiedząc czemu, ta druga wygrywała. 

David powoli zbliżył się do jego twarzy, jakby oczekiwał na zezwolenie. Chciał, aby to on wybrał. 

Nicollo zagryzł wargę, zastanawiając się nad swoim ruchem. Ale te różowe usta wyglądały obiecująco. 

Stwierdził, że nawet jeśli przegnie, to zrzuci to ja alkohol. W końcu, w tym mieście jeśli jesteś najebany, to możesz wszystko. 

Piwnooki uniósł się trochę by dotknąć ust bruneta. David uznał to jako zgodę i zaczął powoli całować niższego. 

Oboje odczuwali przyjemne ciepło i podniecenie. Oddawali nawzajem pocałunki, nie chcąc przerywać tej chwili. 

Niekoniecznie było to optymalne miejsce, tym bardziej że chłopaki i blondyna byli w salonie. 

Mimo to, brunet pogłębił pocałunek, zaczynając walkę o dominację. 
Oboje zawzięcie walczyli, lecz heterochromatyk wygrał, uśmiechając się zwycięsko w usta białowłosego. 

Po dość długiej i namiętnej chwili, przerwali, aby złapać oddech.

Gilkenly nie chciał tak tego zakończyć. Zaczął składać pocałunki na szyi Nicollo. Gładził jego skórę na brzuchu i tali, trzymając rękę pod jego mokrym ubraniem.  

Carbonara nie zaprzeczał tym ruchom, a wręcz mu pomógł, odchylając głowę, by dać mu wygodniejszy dostęp. 

Białowłosy trzymał ręce na jego klatce piersiowej, przymykając oczy na przyjemne uczucie. 

David zostawiał mokre ślady z jego skórze, a w jednym miejscu zassał się, tworząc zaczerwienienie na które dmuchnął, wywołując dreszcze u niższego. 

Heterochromik wrócił do jego ust, ponownie czując ich słodkość. Czuł gorąco, mimo iż oboje byli mokrzy i a dworze. 

- Ja pierdole, czy wy możecie się nie ruchać w ogrodzie? Nie macie własnych sypialni? - usłyszeli zirytowany głos Laboranta. Quinn stał ze skrzyżowanymi rękoma, opierając się o ścianę budynku.

Gwałtownie się od siebie odsunęli, z widocznymi rumieńcami na twarzach.
Gilkenly podrapał się po karku zakłopotany.

- To nie tak.. - zaczął Nico, poprawiając swoje ubranie i podnosząc się z ziemi. 

- Ale wodę to moglibyście oszczędzać.. - mruknął Michael i potrząsnął głową, by po chwili wrócić do budynku i zostawić ich samych. 

Mężczyźni spojrzeli na siebie zawstydzeni, by po chwili głośno wybuchnąć śmiechem. 

- Mówiłem, że jesteś zjebany.. - parsknął  heterochromatyk. 

Nicollo lekko go uderzył łokciem w żebra, na co wyższy syknął. Białowłosy się wyszczerzył i pomógł mu wstać. 

***

Siwowłosy po dłużej chwili odsunął się od młodszego z cichym mlaśnięciem. 
Wciąż na niego patrzył swoimi bursztynowymi oczami, analizując jego emocję. 

Dante nie do końca wiedział co ma dalej zrobić. Czy coś powiedzieć? Odsunąć się i iść spać? Czy po prostu stać w ciszy? 

Lecz sytuacja sama się rozwiązała, gdy Erwin go objął i mocno do siebie przytulił, całując w czoło. 

Capela oddał uścisk i wtulił twarz w jego klatkę piersiową, wdychając jego zapach i ciepło. 

- Czy to w porządku? Nie zrobiłem nic wbrew tobie? - spytał cicho szarowłosy, gładząc jego plecy. 

- Jest.. okej. - mruknął niebieskooki w jego ciało. 

Knuckles podniósł go na ręce, przez co młodszy cicho pisnął z zaskoczenia. 

Erwin położył go na łóżku i sam również to uczynił. 
Leżeli skierowani twarzami do siebie, patrząc sobie głęboko w oczy. 

Złotooki pogładził czarnowłosego po policzku, uśmiechając się lekko. Złożył na jego skroni pocałunek i przyciągnął do siebie, otulając kołdrą. 

Niebieskooki zawstydził się na te gesty, a na jego twarzy pojawił sie spory rumieniec. Na jego szczęście, starszy tego nie wiedział. 

Wtulił się w ciało szarowłosego, ciesząc się, że się "pogodzili". 

- Dobranoc słonko.. - wyszeptał złotooki. 

- Dobranoc Erwin.. - wymruczał Capela. 

Ułożył się wygodnie, zastanawiając się nad jednym...

Czy ta sytuacja miała miejsce tylko przez alkohol?

Slavery ~ Dante Capela X Erwin KnucklesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz