Rozdział XII

359 20 93
                                    

Stałam właśnie przed lustrem i patrzyłam się na swoją bliznę powstaną od dźgnięcia nożem. Minęło od tego momentu już tyle lat, a jest ona prawie tak duża jak kiedyś.

- Jest okropna - wymamrotałam delikatnie jej dotykając.

- Nie mów tak - powiedział rogaty obejmując mnie przy tym. - Po pewnym czasie będzie wręcz niewidoczna.

- Minęło tyle czasu, a ja nadal ją widzę - mruknęłam smutna. - Nienawidzę jej.

- Mała - chłopak mocniej mnie przytulił. - Jesteś piękna, wiesz? Ta blizna ani trochę nie zmieni mojego zdania.

Moje kąciki ust lekko się podniosły.

- To miłe - powiedziałam patrząc na rogatego.

On się nie zmienił. Ciągle był tak samo popaprany i uroczy jak kiedyś.

- Wiesz, że ty dziś odbierasz małą ze szkoły? - oznajmiam przytulając mężczyznę.

- Wiem - wymamrotał. - Ale pamiętaj, mamy jeszcze sporo czasu dla siebie...

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, a szarooki pocałował mnie w głowę.

- Dziś ja gotuję - dodał. - Zrobię twoje ulubione jedzonko.

- Dziękuję monsieur Larssin - mruknęłam.

- Nie ma sprawy madame Larssin.

~~~🔫~~~

Siedziałam właśnie na blacie w naszej kuchni. Rogaty aktualnie smażył naleśniki. Wychodziło mu to paskudnie, jak zawsze. Jednak, było to miłe z jego strony, że uczył się gotować, bym nie robiła tego tylko ja.

- Boli mnie jak to robisz - mruknęłam patrząc jak nieudolnie próbuje przekręcić na drugą stronę naleśnika.

- Dam radę - wymamrotał

Po chwili trudzenia, udało mu się.

- Kuźwa, pierwszy raz go nie rozerwałeś w trakcie - powiedziałam zdziwiona.

- Dobra, dobra - zaczął mówić. - Żebym ja ciebie zaraz nie rozerwał.

Oboje cicho się zaśmieliśmy.

- Ogólnie to... - zaczęłam. - Zastanawiało mnie zawsze, jakim cudem mnie znalazłeś.

- Nie mówiłem ci? - zapytał.

- Nie.

- Thomas - mrugnął do mnie oczkiem. - Sam go o to zapytałem.

- Że ten człowiek mi tego nie powiedział - westchnęłam. - Wtedy na pewno bym zmieniła swoją lokalizację.

- Nie bądź taka oschła - powiedział wlewając masę naleśnikową na patelnię. - I tak bym Cię znalazł.

- Niby jak? - zapytałam.

- Na takie rzeczy mam sporo sztuczek.

- Mhmmm.

- A myślisz, że jak ogarnąłem broń? - mruknął uśmiechając się do mnie.

- Masz rację - oznajmiłam. - Na pewno byś mnie znalazł.

- Cieszę się, że się rozumiemy... A teraz patrz co zrobię!

Szarooki podrzucił naleśnika z patelni. Ten niefortunnie upadł na ziemię i rozbryzł się na każdą możliwą stronę świata.

- Kurwa mać - wymamrotał. - To nie tak miało wyglądać.

- Zauważyłam - odpowiedziałam wstając z blatu. - Posprzątam to.

Zaczęłam zbierać zwłoki pożywienia z podłogi. Jakby tak pomyśleć... Mogłaby to robić policja kilka lat temu jak bym nie przeżyła. Byłoby to nawet zabawne, chociaż nie dla mnie.

Będziemy razem już na zawsze /Eddsworld|TordxReader\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz