Rozdział V

1.3K 106 121
                                    

Czułam się coraz gorzej. Byłam okropnie przerażona oraz mogłam stwierdzić, że zaraz zemdleję. Mężczyzna nadal stał wpatrując się we mnie.

Zauważyłam, że postać schowała dłoń w kieszeni swojej bluzy i powoli zaczęła ją wyciągać.

Usłyszałam kilka strzałów. Odruchowo złapałam się za głowę kucając. Zamknęłam mocno oczy.

Jednak, ja nadal żyłam. Nadal kucałam myśląc, że to pomoże przed postrzeleniem. Usłyszałam znajomy głos.

- __! Jesteś cała?

Otworzyłam oczy i spojrzałam na osobę będąca przede mną.

Ta sama twarz, ta sama fryzura, ta sama chęć... Uduszenia go kablem.

- Larssin? - powiedziałam cicho. - Musimy uciekać, zaraz będzie po nas.

- Nie bój się - wymamrotał i wyciągnął do mnie rękę. - Nie wróci, nie ma takiej opcji, ale musisz wrócić szybko do domu.

Złapałam jego dłoń, a on pomógł mi wstać.

- Co tu się... - szepnęłam zdezorientowana całą zaistniałą sytuacją. - Wytłumacz mi.

- Nic się nie stało - powiedział trzymając mnie, gdyż widział, że czułam się słabo. - Zaprowadzę cię do domu.

- Niech będzie - wymruczałam łapiąc reklamówki z zakupami. - Chcę się położyć.

- Spokojnie, zaraz będziesz mogła odpocząć __ - powiedział prowadząc mnie do domu. - Wszystko jest już dobrze.

Jednak zauważyłam jedną ważną rzecz. Rogacz miał coś ciężkiego w kieszeni.

~🔫~

Mężczyzna stał przy oknie i obserwował co się za nim dzieje.

Zrobił mi herbatę oraz okrył kocem. Niby coś uroczego, ale nadal jesteśmy w moim domu.

- Larssin, wytłumacz mi co się tam stało - mruknęłam popijając herbatę.

- No, ciekawa sytuacja - wymamrotał wpatrując się w okno. - Widziałaś tego gościa?

- Co za idiotyczne pytanie - burknęłam. - Jak mogłam go nie widzieć?

Tord wzruszył ramionami.

- I co dalej? - zapytałam.

- Więc, widziałem go przedtem - powiedział zerkając teraz na mnie. - Podejrzany facet.

- Podejrzane jest to, co miałeś w kieszeni - wymamrotałam patrząc się na niego poważnie.

Mężczyzna zaniemówił.

- Co masz na myśli? - zapytał po krótkiej chwili.

- Strzały - wymamrotałam patrząc mu w przestraszone oczy. - Czy TY masz BROŃ?

- Może i tak - wyszeptał patrząc w podłogę.

- Czy TY masz POZWOLENIE na BROŃ? - zapytałam groźnym i poważnym tonem.

- Może i nie - wyszeptał ponownie nadal patrząc się w podłogę.

- Kurwa - mruknęłam przecierając dłońmi twarz. - Jaja jak berety.

Mężczyzna stał w ciszy patrząc na mnie.

- Przychodzi mi w nocy do domu, wyżera całą szynkę, a teraz okazuje się, że ma broń, ale pozwolenia już nie! - krzyknęłam zdenerwowana. - Moje życie to jakiś żart.

Larssin jedynie słuchał.

- Wbija mi do głowy, że przyszedł tutaj tylko dla mnie, gdyż tęsknił, ale co się okazuje? Potrzebuje jebanego noclegu! - krzyknęłam ponownie.

Rzuciłam się na poduszkę chowając w nią twarzy.

- To jest jakiś beznadziejny fanfik, czy co? - zapytałam załamana.

- Oh, już spokojnie __ - wymamrotał Tord głaszcząc mnie delikatnie po plecach.

- Nie dotykaj mnie larwo - wysyczałam przez zęby, a Larssin od razu zabrał rękę z moich pleców. - Dostanę załamania nerwowego zaraz.

- Uspokój się __ - powiedział Tord

Jednak coś we mnie tchnęło. To coś przywaliło mi w twarz i również kazało się ogarnąć.

Wzięłam kilka głębokich oddechów, przez co lekko się uspokoiłam.

- Od razu lepiej, prawda? - zapytałam siadając obok mnie.

- Może i trochę - mruknęłam podnosząc się do pozycji siedzącej.

- Trzeba go dorwać - powiedział po chwili. - Policja tutaj jest beznadziejna.

- I mi to mówisz? Obstawiałam, że przyjedzie po moim wezwaniu w nocy, ponieważ mogłam być zmuszona do odwołania włamania, a tu co? Chujnia.

- Trzeba wziąć sprawę w swoje ręce - wymamrotał zaciskając pięści.

- Mamy robić za detektywów? - zapytałam.

- Tak - odpowiedział. - Ja będę tym przystojnym, a ty będziesz odwalać całą robotę za mnie.

- Nadal mogę wywalić ciebie z domu - warknęłam.

- Wybacz, wybacz.

Mężczyzna spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.

- Nadal jesteś zła za broń? - zapytał.

- Tak, ale w sumie... Gdyby nie ty... Zginęłabym z siatkami sklepowymi w rękach.

Cicho się zaśmieliśmy.

- Może nie taka chujnia z ciebie - powiedziałam patrząc na niego.

- Woah, dzięki - wymamrotał. - Brakowało mi twojego idiotyzmu.

- A mi twojego małego pindola.

Będziemy razem już na zawsze /Eddsworld|TordxReader\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz