Pan Puszek pisemnie o dialogach!

43 11 28
                                    

 Skoro mamy za sobą teorię, spróbuję rozjaśnić inne kwestie odnośnie dialogów.

Sporo osób ma z nimi problem – i właściwie słusznie, ponieważ dobry dialog to nie tylko dobry zapis, a suma charakterów bohaterów, wyjścia „poza siebie" oraz trochę psychologii, konsekwencji, a także... umiaru. Brzmi jak przepis na cud, ale spokojnie! Już tłumaczę.

Prawda jest taka, że w dialogach, tak jak w życiu, nie ma łatwo. Często trzeba domyślić się z kontekstu, o co dokładnie chodzi. Jeśli nie wiecie, co mam na myśli, to posłuchajcie rozmowy jakichś osób, obcych Wam osób – szansa, że zrozumiecie, o czym mówią, jest niewielka. Nie znacie kontekstu, nie znacie początku, nie wiecie również tego, co te osoby. To tak, jakbym próbowała wytłumaczyć, dlaczego uważam słowo „Wielkanoc" za przykład derywatu mutacyjnego słowami „ponieważ jego budowa posiada funkcję strukturalną, semantyczną i syntaktyczną". Osoba bez wiedzy słowotwórczej będzie się zastanawiała, czy ja na pewno mówię po polsku, a językoznawcy złapią się za głowę, bo wątpię, by zdanie w cudzysłowie było poprawne powiedziane z ich punktu widzenia. No tak. Cóż. Sorki, językoznawcy.

*kaszl*

Kontynuując, dialogi są nieoczywiste. Powiedzmy, że dwóch bohaterów rozmawia o nowym Batmanie. Wychodzą właśnie z kina.

Zły dialog:

– O kurde, stary! Ale ten Batman z Petersonem to gniot, ja cię kręcę.

– No weź. Ten Batman to nawet chodzić nie umiał.

– Batman jak Batman, ja rozumiem, że ma być fajny, ale na litość, przecież on ledwo chodził. I niby taki postrach z tego Batmana, a kurde ludzie dopiero po jego „jestem zemstą" ogarnęli, że trzeba się bać. No litości.

– Ech, masakra.

Lepszy:

– Ja pierdole.

– No. Ja się nie dziwię, że tyle przestępców w tym mieście, skoro on zawsze się spóźniał godzinę.

– Zostaw biedaka, widziałeś ten strój? I ten makijaż?! Nim on zdążył go zrobić, to ludzie zdążyliby mu jeszcze ciasteczka w sklepie zostawić na pocieszenie. Nic dziwnego, że byli tacy zaskoczeni, gdy się na czas zjawił.

To znaczy, ten... zależy, oczywiście, kto mówi, ale chodzi mi o fakt, że nie trzeba powtarzać jednej informacji w kółko. Ludzie również rzadko kiedy od razu mówią, o co chodzi. Często nawet sami tego nie wiedzą. Zatem dialog:

– Wszystko dobrze?

– Boże, mam tyle stresu ostatnio, że naprawdę nie wyrabiam. Chciałabym już nie myśleć o pracy, bo to kosztuje mnie zbyt wiele nerwów.

Byłby poprawny, oczywiście, ale częściej się spotkamy z czymś w rodzaju:

– Wszystko dobrze?

– Czy według ciebie wyglądam, jakby wszystko było dobrze?!

Ewentualnie, jeśli trafi się nam typ oporny tudzież , to może wyglądać tak:

– Wszystko dobrze?

– Sugerujesz mi, że coś ze mną nie tak?

Lub:

– Hej, wszystko...

– Dokończ to zdanie, a rozjebię ci twarz o ścianę.

Lub:

– Wszystko dobrze?

– *tutaj opis zabójczego spojrzenia, które mówi, że prędzej cię zabije, niż w ogóle odpowie na to pytanie*

Pan Puszek daje rady, czyli porady dla pisarzy ironią pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz