Na widok moich tatuaży byli zaskoczeni, ale zignorowałam ten fakt.
- To ty masz tatuaże?!-
Wyrzucił z siebie zaskoczony Stiles.
- Tak, ale to na końcu a teraz może zacznę od początku-
Skinęli głowami a ja zaczęłam im opowiadać, jak wyglądało moje życie do momentu poznania Pierwotnych.
- Czyli przez cały ten czas nie miałaś żadnego domu? -
- Przez jakiś czas pomieszkiwałam na poddaszu kościoła, ale nie był to długi okres-
- Co było dalej? -
- Klaus nie raz widział moje nie do końca dobre uczynki, jak i próbę obronienia młodszego kolegi i przygarnął nas do siebie-
- Nas? -
- Mnie i Marcellus'a-
- Jest taki jak ty? -
- Marcel jest wampirem. Od tamtej pory, Pierwotni stali się moją rodziną, która mnie nigdy nie oceniała i nie opuściła a wierzcie mi, nie raz dałam im popalić-
- Nie wyglądasz na taką co daje w kość-
Odezwała się z uśmiechem Melissa.
- Zawdzięczam to mojej samokontroli i treningom-
- Czyli dlatego nie rzucasz się na ludzi i nie wypijasz im krwi? –
Zapytał Scott.
- To akurat jeszcze kwestia tego, że potrafię żyć na krwi z żył jak i tej z woreczka-
- Co było dalej? -
Stiles i jego ciekawość. Otworzyłam drugi woreczek i przelałam zawartość do szklanki.
- Nauka pod okiem Klaus'a i jego starszego brata Elijah. Któregoś dnia Klaus był niezbyt zadowolony, że jego brat spędza tyle czasu z jego protegowanym-
- Kim? -
Zapytał Scott.
- Inaczej podopieczny. Z tego powodu postanowił obudzić swojego młodszego brata Kol'a-
- Obudzić? -
- Pierwotnych można przebić specjalnym sztyletem, który sprawi, że w pewnym sensie będą martwi-
- Tobie też tak można zrobić? -
- Tak, ale trzeba mieć inny sztylet, którego, póki co nie ma-
- To jakim cudem ostatnio byłaś uśpiona? -
- Wysuszenie z krwi-
- Niech zgadnę. Od razu zaprzyjaźniliście się z Kol'em? -
Zapytał z wielkim uśmiechem Stiles.
- Nie. Był wściekły, jak się dowiedział o mnie i Marcel'u. Zazdrościł nam tej całej uwagi jaką nam poświęcano, której jemu żałowano. Pech chciała, że to mnie najbardziej nienawidził. Nie raz kończyło się to prętem w plecach albo inną dziwną rzeczą-
- To okropne-
- I bolesne, jednak nas to nie zabija. Któregoś dnia Kol przegiął ze swoim zachowaniem i został uśpiony-
Upiłam łyk krwi i kontynuowałam swoją historię, która została przerwana przez dzwoniący telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i odebrałam.
Bex, stęskniłaś się?
Jeszcze jak, ale nie w tej sprawię dzwonię
W takim razie, zamieniam się w słuch
Mamy pewne problemy. Jesteś Beacon Hills prawda?
CZYTASZ
Same but still different [ZAKOŃCZONA]
FanfictionOd starcia z Kanimą minęło trochę czasu. Oczywiście powrót do domu nie oznaczał spokoju, ale Carmen to nie przeszkadzało w żadnym wypadku. Po rozprawieniu się z czarownicami i po ataku wilkołaków wszyscy przechodzili żałobę na swój sposób. Oczywiści...