Życie nigdy nie było łatwe, ale to co się teraz dzieje to po prostu istna katastrofa. Finn, Esther i Mikael kombinują jak mogą by dostać swoje, Deucalion chce mnie mieć w swoim stadzie, Elijah ma uraz po spotkaniu z matką, czarownice polują na Hope, a żeby było mało to jeszcze jakiś szaleniec składa ofiary z ludzi i właśnie zdarzyło się kolejne. Ledwo zdążyłam się umyć po treningu a zostałam wezwana do kliniki przez Stilesa. Założyłam szary komplet bielizny, czarną sukienkę z podwójnym zamkiem i do tego czarne kozaki na szpilkach.
Rozpuściłam włosy, przeczesałam dłonią i zeszłam na dół. Zgarnęłam woreczek krwi, spakowałam go do torebki, zabrałam kluczyki i wyszłam z domu zamykając go na klucz. Dobrze, że moje Camaro jest zawsze zaparkowane na podjeździe i mogę od razu ruszać w drogę. Torbę rzuciłam na miejsce pasażera i ruszyłam do kliniki. Oczywiście, kto by się tam przejmował przepisami? Tu nie ma czasu na bycie porządnym mieszkańcem Beacon. Zaparkowałam na tyle kliniki i weszłam od razu do środka.
- Kolejne morderstwo? -
- Jeszcze nie, ale szukam jakiegoś motywu dla tych zbrodni-
- Masz coś? -
- Tylko teorię-
- Mów wszystko co wiesz i nie pomijaj niczego-
- Sądzę, że te wszystkie symbole mają związek z druidami-
- Uważasz, że jakiś druid składa ofiary z ludzi? -
- Nie mieli z tym problemu-
- Ale to bez sensu. Druid z gaelickiego to mądry dąb, zgadza się Deaton? -
- Zgadza się. Druidzi celtyccy byli związani z naturą, żyli z nią w zgodzie. To byli filozofowie, naukowcy-
- A nie seryjni mordercy-
- Ten jak widać jest-
Naszą rozmowę przerwał telefon. Stiles odebrał a jego mina nie wyrażała zadowolenia.
- Jedziemy do szkoły-
Zapowiada się ciekawie. Wyszliśmy we trójkę z klinki. Stiles swoim Jeep'em a ja i Deaton moim.
- Ten kto to robi chyba nie bardzo pojmuje znaczenia druida-
- Nie jest jednym z nas-
- Może kiedyś nim był, ale coś mu się pomieszało i teraz morduje-
- To i tak niezgodne z naszą naturą-
- Wiem Deaton, wiem. Dowiemy się kto to robi i dostanie za swoje-
- Ty i tak dużo dla nas robisz. Powinnaś się skupić na swoich problemach-
- Na razie jest cisza, ale to cisza przed burzą-
Zatrzymałam się na szkolnym parkingu i udaliśmy się do klasy muzycznej, gdzie czekała na nas Lydia. Gdy tylko mnie zobaczyła przytuliła mnie. Była lekko roztrzęsiona swoim znaleziskiem i nie dziwie jej się wcale. Deaton zajmował się nagraniem a Stiles przeszukiwał szafki a mnie akurat zadzwonił telefon.
CZYTASZ
Same but still different [ZAKOŃCZONA]
FanficOd starcia z Kanimą minęło trochę czasu. Oczywiście powrót do domu nie oznaczał spokoju, ale Carmen to nie przeszkadzało w żadnym wypadku. Po rozprawieniu się z czarownicami i po ataku wilkołaków wszyscy przechodzili żałobę na swój sposób. Oczywiści...