Problem goni problem a ja i Klaus właśnie zmierzamy na pogawędkę z czarownicą, która tworzy pierścienie księżycowe.
- No i gdzie ta wasza potężna czarownica co? -
- Spokojnie. Nie jest głupia i zaraz się pojawi-
- Miło was wreszcie widzieć-
Odwróciliśmy się a przed nami stała nastolatka otoczona wilkołakami.
- Bez wzajemności. Możemy przejść do sedna? Nie chce się tu zestarzeć-
- Porozmawiajmy na spokojnie w jakimś bardziej zacisznym miejscu-
Jeszcze bardziej nie cierpię czarownic a to jej opanowanie tylko wkurza. Zaprowadziła nas gdzieś a jej pieski zostały na zewnątrz.
- Siadajcie moi drodzy-
Moi drodzy? Od kiedy nastolatki tak się wysławiają? Zrobiliśmy co chciała, chociaż ja zrobiłam to z niechęcią. Postawiła przed nami filiżanki.
- I co teraz będziemy pić herbatkę i wymieniać się plotkami? -
Zapytałam kpiąco.
- Będziemy rozmawiać przy herbacie. Jak cywilizowani i kulturalni ludzie-
- Cywilizowani i kulturalni?-
Spojrzałam na Klausa a potem na nastolatkę.
- Ja Ci chętnie pokażę cywilne i kulturalne zachowanie-
- Nie będzie dzisiaj rozlewu krwi-
- To w takim razie ja wracam do domu. Dajcie znać jak będę mogła rozlać krwi-
Wstałam, żeby wyjść, ale Klaus zgromił mnie wzrokiem. Podniosłam ręce na znak, że się poddaje i z powrotem usiadłam. Czarownica nalała czegoś do filiżanek i usiadła naprzeciwko nas.
- O czym chcieliście rozmawiać? -
- Wpadliśmy przypomnieć kto tutaj rządzi i komu podlegasz-
Zajrzałam do filiżanki. Nie tknę niczego co jest od czarownicy. Co z tego, że jestem chroniona? Kto ją tam wie, zwykłą truciznę też mogła wlać.
- Spokojnie, to rumianek a nie trucizna-
- Moja matka często robiła rumianek-
- Nawet nie wspominaj o tej kobiecie-
Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie czarownicy.
- Rumianek ma wiele właściwości-
- Bla, bla, bla. Tyle słychać, jak mówisz-
- Sądziłam, że masz lepsze maniery Carmen-
- Oczywiście, że mam. Zanikają, gdy widzę takie wywłoki jak ty-
Podniosłam się i oparłam dłońmi o stolik.
- Aż się prosisz o skręcenie karku mała wiedźmo-
Syknęłam zła.
- Niklaus'ie, doskonale zdaję sobie sprawę z niechęci jaką żywi do mnie twoja oddana towarzyszka, ale sądziłam, że lepiej ją wychowałeś-
Ta niechęć w jej głosie i zwracanie się do Klausa pełnym imieniem nie wróży niczego dobrego. Wręcz jest podejrzane.
- Jeśli szykujesz się do przejęcia Nowego Orleanu to mam nadzieję, że masz już grób-
- Nie mam takiego zamiaru. Wilkołaki po prostu nie zasługują na taki los-
- Czarownica z Nowego Orleanu i dobre uczynki. Nie rozśmieszaj mnie dziewczynko-
Mimo zachowywania spokoju widziałam jak delikatnie drgnęła jej dłoń.
CZYTASZ
Same but still different [ZAKOŃCZONA]
FanfictionOd starcia z Kanimą minęło trochę czasu. Oczywiście powrót do domu nie oznaczał spokoju, ale Carmen to nie przeszkadzało w żadnym wypadku. Po rozprawieniu się z czarownicami i po ataku wilkołaków wszyscy przechodzili żałobę na swój sposób. Oczywiści...