Na całe szczęście ulice świeciły pustkami i mój sprint nie zabije nikogo. Zatrzymałam się pod loftem i wysiadłam z auta. Zaciągnęłam się powietrzem i jedynie czyj zapach wyczułam to jakiegoś człowieka. Pobiegłam od razu za zapachem. Rana wymaga leczenia, więc szybka przekąska i mogę walczyć dalej. Dopadłam swoją ofiarę, użyłam perswazji, pożywiłam się, skasowałam ofierze pamięć i wróciłam pod budynek. Chłopcy już tu są, więc tylko mnie brakuje do kolekcji. Weszłam na górę i weszłam do środka zupełnie jak do siebie.
- Carmen, co tu robisz? –
Zapytał Alfa.
- Przyszłam poczekać na swoją ofiarę-
Spojrzał na mnie jak na ufo.
- Na twoją dziewczynę-
- Nie jest nią-
- Czyżby chłopcy Cię przekonali, że mam rację? -
Nic nie odpowiedział a to znaczy, że mam rację.
- Schowaj się, niedługo tu powinna być-
- W porządku-
Uśmiechnęłam się do niego, skierowałam się na kanapę, która była lekko spowita mrokiem i usiadłam tak by mrok mnie ukrył a wilkołak sam przeszedł do innego pomieszczenia. Nie trzeba było długo czekać aż się pojawi.
Derek
Jednak Carmen miała rację i to wszystko co się działo było związane z Jennifer a ja głupi dałem się jej omamić.
- Derek! Derek, jesteś tu? -
- Tutaj-
Wyszedłem do głównego pomieszczenia. Od razu rzuciła mi się w objęcia i jestem prawie pewien, że wampirzyca przewróciła na to oczami.
- Dzięki Bogu. Coś się stało na koncercie. W szkole. Muszę Ci po powiedzieć zanim ktokolwiek z nich Ci o tym powie-
Odsunęła się ode mnie a ja patrzyłem na nią ze spokojem. Ciekawe o czym chce mi powiedzieć.
- Kto? -
- Scott, Stiles, Carmen... będą mówić Ci różne rzeczy, w które nie możesz im uwierzyć. Musisz mi zaufać-
Nie ufam Ci. Straciłaś moje zaufanie.
- Zaufaj mi-
- O co chodzi? -
- Obiecaj, że mnie wysłuchasz-
Tyle niby mogę zrobić.
- Obiecuję-
Zapewniłem kobietę a ona mnie pocałowała. Carmen, zabij ją. Nie odwzajemniłem i wszystko zrozumiała.
- Oni już tu są, prawda? -
Spojrzałem w stronę chłopców, którzy po chwili wyszli zza ściany.
- Powiedzieli Ci? Powiedzieli, że to ja porywam ludzi? -
- Powiedzieliśmy, że to ty ich zabijasz -
A Carmen, gdzie? Rozmyśliła się?
- Oh, jasne. Składam ofiary z ludzi, podrzynam im gardła? Jasne, pewnie podczas przerwy obiadowej a dzięki temu przez resztę dnia mogę dalej uczyć angielskiego. To naprawdę, ma sens Scott-
- Gdzie mój tata? -
- Skąd mam to wiedzieć? -
Jennifer spojrzała na mnie z nadzieją oczach.
- Derek, powiedz mi, że nie wierzysz w to-
Spojrzałem na nastolatków.
- Wiesz co się stało z ojcem Stiles'a? -
CZYTASZ
Same but still different [ZAKOŃCZONA]
FanficOd starcia z Kanimą minęło trochę czasu. Oczywiście powrót do domu nie oznaczał spokoju, ale Carmen to nie przeszkadzało w żadnym wypadku. Po rozprawieniu się z czarownicami i po ataku wilkołaków wszyscy przechodzili żałobę na swój sposób. Oczywiści...