13

68 4 1
                                    

Dotarłem do jej domu, ale panowała tam cisza. Żadnego z aut też nie było na podjeździe czy w pobliżu domu. Obszedłem go dwa razy i nic. Zaciągnąłem się powietrzem, żeby wyłapać znajome zapachy. Wyczułem zapach Carmen, Elijah i jeszcze dwa inne, które były mi obce. Ku mojemu rozczarowaniu, zapachy nie były tak silne jakbym chciał a to znaczyło, że nie było tu nikogo od kilku godzin. Zapach hybrydy był najsłabszy co oznaczało, że wyszła rano i od tamtej pory nie było jej w domu. Poczułem jeszcze jeden zapach i też nie znałem jego właściciela. Schowałem się za garażem i czekałem aż coś się zdarzy. Nie chciałbym przypadkiem umrzeć z powodu kręcenia się tutaj lub napotkania tego całego Mikael'a. Obserwowałem wszystko z ukrycia. Z kimś rozmawiał i jedyne co usłyszałem to jak mówi, że jest spokój z hybrydą Labonair. To jest jedyny moment, kiedy mam zamiar posłuchać rady brązowookiej i nie mierzyć się z kimś silniejszym ode mnie, tym bardziej, że nie znam jego siły. Wróciłem do siebie i na całe szczęście nikogo nie było. Mikael ją zabił a ja słyszałem jak się do tego przyznaje i mówi to z satysfakcją. Sam go zaraz pójdę zabić i w dupie mam to, że mogę sam umrzeć. Carmen nie żyje i mój świat stracił wszelkie barwy i w ogóle jakikolwiek sens istnienia zniknął. Mam dwadzieścia cztery lata a jestem większym kretynem niż gdy miałem osiemnaście lat i nazwałem miłość mojego życia pijawką. Dlaczego ja to do cholery zrobiłem? Nie mogłem powiedzieć czegoś innego? Nie wiem, durnego kłamstwa, że jej nie kocham albo że nie możemy być razem, bo nie zostaję na zawsze w Nowym Jorku? Mogłem powiedzieć cokolwiek, no i powiedziałem a teraz dostałem za swoje i nie powiedziałem jej co czuję, bo co robiłem? Pieprzyłem jakąś nauczycielkę i wmawiałem sobie, że Carmen jest zła i jej nie kocham. Kocham ją, do szaleństwa. Życie bym za nią oddał, ale tego już nigdy jej nie powiem ani nie powiem jej, że jest niedorzeczna i nie usłyszę w odpowiedzi, że i tak ją kocham. Nawet nie wiem, kiedy zaczęły spływać mi łzy po policzkach. Pieprzony Mikael, znajdę go i zabiję. Rozerwę mu gardło, powyrywam wszystkie kończyny, po prostu mi za to zapłaci. Złapałem za stojące w pobliżu krzesło i rzuciłem nim o ścianę by dać upust emocjom, ale to było dla mnie za mało.

Carmen

Przysięgam, zabiorę Klaus'owi ten cholerny kołek z białego dębu, podziurawię tego pieprzonego łowcę wampirów Mikael'a a na końcu przebiję mu serce.

- Carmen? -

Spojrzałam na hybrydę.

- Pytałem, czy jesteś pewna, że chcesz być na ich ślubie-

- Tak, jestem pewna. Jeszcze coś? -

- Zdradzisz mi jakie morderstwo planowałaś? -

- Najlepiej brutalne, bo tylko na takie zasługuje wasz tatuś-

- Aż tak źle? -

Zapytał głupio Pierwotny.

- No kurwa, wbiję ci ostrze Papa Tunde i powiesz mi czy było przyjemnie to wtedy pogadamy-

- Wnioskując po twoim tonie i słownictwie jesteś rządna krwi-

Stwierdził Elijah.

- Brawo Sherlock'u. Co Cię naprowadziło na tą błyskotliwą myśl? -

Zapytałam go sarkastycznie. Przede mną pojawiła się dłoń trzymająca szklankę pełną krwi.

- Proszę kochana, to powinno poprawić Ci trochę nastrój-

- Dziękuję Bex, przynajmniej ty tu myślisz-

- Na tą katastrofę też coś zaradzimy-

Wskazała na moją zniszczoną koszulkę. Spojrzałam nadziurawą koszulkę a tak mi się podobał tez zielony zestaw. Wyglądałam w tejspódnicy i koszulce bosko, to nie. 

Same but still different [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz