Rozdział XIX

331 18 31
                                    

George'u Davidsonie czy chciał byś zostać moim mężem-zapytałem na co chłopaka zamurowało.

Patrzył się to na mnie to na pierścionek. Po około minucie ciszcy, bo on jeszcze nic nie powiedział zacząłem już powoli wątpić w to czy chce.

Zacząłem wstawać już z jednego kolana. Tak jak myślałem było brudne i mokre od błota.

Czyli nie chcesz-stwierdziłem. W środku mnie normalnie przechodziłem rolerkoster. Kochałem i kocham chłopaka.

Nie patrząc na niego z głową w dół chciałem już odchodzić, ale zatrzymał mnie chłopak.

Clay to nie tak, że nie chce, ale po prostu zamurowało mnie. Nie znamy się długo ja wpakowałem ciebie w te świństwa, a ty chcesz abym to ja był twoim mężem? Taki ktoś beznadziejny jaj ja?-zapytał z smutkiem, przygnębieniem i  zdziwieniem.

Tak, bo ja ciebie kocham-i po tych słowach brunet złączył nasze usta w pocałunku. Po zakończonej czynności założyłem chłopakowi pierścionek i jeszcze skradlem mu buziaka.

Usiadliśmy na brzegu wpatrując się w księżyc odbijający się w tafli wody. Położyłem głowę ja jego ramieniu, a on na mojej.

Czuję, że przybij mogę być sobą. Nie będziebie oceniać jak inni. Dba o mnie na swój sposób. Kocham go, ale gdybym wiedział, że...

Idziemy do chłopaków?-przerwoal moje zamyślenie George na co tylko kiwnąłem głową.

Wstaliśmy i szliśmy razem trzymając się za ręce w stronę chłopów. Zastaliśmy ich siedzących na trawie. W sumie bardziej Sapnap siedział, bo Karl siedział na nim.

I jak kiedy ślub?-zażartował Karl.

Nie wiem za miesiąc lub 2 to jak ty wolisz kochanie. Spojrzałem na bruneta i ucałowałem w czoło.

Karl momentalnie pobladł. Ale czemu to nie miałem pojęcia.

Czyli wy jesteście zareczeni-prawie, że krzyknął blondyn z radości. Brunet tylko pokazał mu pierścionek spoczywający na jego palcu.

A ja kiedy dostanę swój pierścionek?-zapytał też chłopak patrząc się na Sapnap, który nie spodziewał się tego pytania, ale nie ukazywał tego.

W swoim czasie-i pocałował chłopak w usta.

Dowiedliśmy się do nich i zaczęliśmy rozmawiać, śpiewać, wygłupach się było po prostu idealnie.

Zanim się zorientowaliśmy była godzina 1:29. Wstaliśmy i zaczęliśmy kierować się do samochodu.

Jechaliśmy w miłej atmosferze. Było naprawdę git, ale mogło być lepiej gdyby nie to, że George jakoś dziwnie wyglądał.

George wszystko dobrze-zapytałem.

Co tak, tak-chłoapk pokazał uśmiech, ale wiedziałem, że tak nie jest. Przyłożyłem rękę do jego czoła.

Gorące, że aż zupę można ugotować. Lekko też się trząsł. Super czyli będzie chory pomyślałem.

Dojechaliśmy do domu i od razu zaprowadziłem chłopaka do łóżka na co usłyszałem jęk nie zadowolenia.

Chłopaki poszli do pokoju, a ja wstawiłem wodę na herbatę. Po usłyszeniu odgłosu czajnika żalem wodę i wziąłem kubek z gorącą cieczą.

Wszedłem do pokoju i zobaczyłem prawie śpiącego bruneta. Podałem mu kubek na co chłopak szybko wypił jego zawartość.

Czy on ma przełyk ze stali, że go to nie oparzyło? Usiadłem koło niego i przykryłem się kołdrą.

George czy na pewno chcesz za mnie wyjść? Bo jak nie to możemy żyć jakby to się nie-przerwał mi.

Potrzebuję Cię dnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz