Pytanie było absurdalne, ale Wooyoung musiał znać na nie odpowiedź. Musiał wiedzieć, czy San nie jest tylko kolejnym mężczyzną, który złamie mu serce. Nie chciał nawet myśleć, jak spojrzałby w oczy swojej matce, gdyby się o tym dowiedziała.
- San proszę - jego głos zadrżał - Po prostu chcę wiedzieć.
- Przepraszam Woo, ale nie mogę. Nie mogę cię kochać.
- Niby dlaczego?
- Bo to nie przyniesie nic dobrego.
- Nic? - prychnął nieco zraniony Wooyoung - A szczęście? Nie będziesz szczęśliwy, gdy będziesz miał kogoś do kochania?
- To nie-
- Czy nie będziesz spokojniejszy mając przy sobie kogoś, kto się o ciebie troszczy?
- Tak, ale-
- Czy nie chcesz poczuć ciepła drugiej osoby, kiedy budzisz się o poranku? Nie chcesz, by wieczną ciszę zastąpił głos ukochanej osoby?
- Chcę Wooyoung... Bardzo chcę...
- Więc? W czym problem?
- Sam nie wiem. To chyba we mnie jest problem.
- Jesteś irytujący - mruknął pochylając się i jednym pewnym ruchem objął kark starszego dociskając swoje usta do tych jego.
San był zaskoczony tym nagłym gestem i przez chwilę chciał go odepchnąć, ale ostatecznie poddał się temu uczuciu, całkowicie się w nim zatracając. Było to mimo wszystko coś, czego pragnął od dłuższego czasu i dostając to w najmniej oczekiwanym momencie nie był w stanie tak po prostu z tego zrezygnować. Po krótkim zawahaniu przyciągnął Wooyounga bliżej pozwalając, by przejął on kontrolę nad pocałunkiem.
Wbrew pozorom nie trwał on długo. Za moment musieli się odsunąć, by nabrać powietrza. San odczuwał wiele emocji na raz i nie był pewien, która przeważa. Był podekscytowany tym, co się wydarzyło, ale też bał się konsekwencji. Wiedział, że teraz już nie da Wooyoungowi odejść, nawet jeśli tak byłoby dla obu najlepiej.
- Chcę spróbować - powiedział Jung przenosząc dłoń na policzek Sana i gładząc delikatnie jego skórę, ścierając przy tym łzy, które wciąż uciekały z jego oczu - Nie płacz Sannie, bo ja też znowu zacznę.
- Wybacz - uśmiechnął się słabo - Po prostu to takie nierealne...
- Wygląda na to, że jednak realne.
- Tylko boję się, że-
- Nie myśl tyle. Też się boję, wiesz o tym.
- Nie chcę cię zranić.
- San, nie porównuj się do niego. Powiedziałem ci prawdę, ale to nie znaczy, że masz być ostrożniejszy. Choćbyśmy znów się pokłócili, nigdy nie będziesz taki jak on.
Na zewnątrz rozległ się kolejny głośniejszy huk, przez co Wooyoung musiał na chwilę zamknąć oczy i wziąć głębszy oddech. Za chwilę jednak znów spojrzał na starszego.
- Widzisz? Przy tobie jestem spokojniejszy.
San uśmiechnął się nieśmiało i spróbował po raz kolejny pocałować chłopaka, na co ten oczywiście się nie opierał. Usta Sana odciągały jego uwagę od strachu przed mrokiem i grzmotami. Czuł motyle w brzuchu przez to z jaką delikatnością obchodził się z nim San, zupełnie jakby był ze szkła lub drogiej porcelany. W taki właśnie sposób chciał być traktowany.
Ich wspólną chwilę przerwał nagły ciężar na materacu, przez co odsunęli się od siebie nieco zdezorientowani. Jak się okazało, był to Tobi, który jak gdyby nic wskoczył na łóżko układając się obok swojego pana. Wooyoung zaśmiał się cicho i podrapał zwierzę za uchem.
CZYTASZ
Our Heartbeat • Woosan ✓
Fiksi PenggemarSan lubił oglądać występy młodego wokalisty, który nie miał nawet pojęcia, że co wieczór jest obserwowany przez jednego i tego samego mężczyznę, który przychodził do niewielkiego baru z nadzieją, że usłyszy znów jego głos. Któregoś dnia niespodziewa...