♡𝓽𝓱𝓲𝓻𝓽𝔂 𝓸𝓷𝓮♡

376 32 4
                                    

Wooyoung zmuszony był przerwać sen, gdy wpadające przez okno światło zaczęło świecić mu prosto w oczy. Odwrócił się na drugi bok, dopiero wtedy zdając sobie sprawę, że nie jest sam. Od razu przypomniał sobie wczorajszy wieczór o to, co miało miejsce pomiędzy nim a Sanem. Spłonął rumieńcem na samo wspomnienie, a dodatkowo fakt, że nie miał w tym momencie żadnych ubrań na sobie tylko potęgował jego zawstydzenie. Mimo to nie ruszył się i czekał, aż starszy się obudzi.

Nie trwało to długo. Zaledwie po paru minutach obserwowania jego spokojnej twarzy mógł dostrzec jak zmienia się jego mimika, a powieki powoli unoszą. Spojrzał prosto na leżącego naprzeciwko Wooyounga zatapiając się w jego ciemnych tęczówkach, po czym posłał mu delikatny i ciepły uśmiech. Był to moment, w którym cały wstyd odszedł, a zastąpiło go szczęście. San zasługiwał na wszystko, co Wooyoung mógł mu dać i nie żałował tego, co zrobił.

- Jak się czujesz? - spytał San z troską, sięgając do jego policzka.

- Cudownie - odparł z uśmiechem - A ty? Nie przemęczyłeś się?

- Nie. Chyba niepotrzebnie panikowałem przez tyle lat.

- Byłeś ostrożny, to przecież zrozumiałe. Ważne, że czujesz się dobrze.

- Czasem myślę, co bym zrobił, gdybym cię nie poznał.

- Cóż, zgaduję, że w końcu znalazłbyś kogoś, kogo byś pokochał.

- Nie chcę nikogo, kto nie jest tobą.

- Skąd wiesz co byś myślał, gdybyś mnie nie znał? - zaśmiał się mimo wszystko rozczulony słowami starszego.

Niedługo potem oboje wstali udając się do kuchni, gdzie mieli zamiar zjeść śniadanie, jednak po drodze czekała na nich mała niespodzianka. Ktoś zapukał do drzwi, co nieco zdziwiło Wooyounga, który niepewnie podszedł do drzwi otwierając je.

- Mama? - uniósł brew widząc kobietę stojącą w progu z ciepłym uśmiechem na twarzy. Poczuł lekką panikę.

- Dlaczego choć raz nie możesz mnie przywitać inaczej - prychnęła - Trochę radości, dziecko.

- Ale... Co ty tu robisz o tej porze? - zapytał wpuszczając ją do środka.

- Jak to co? Odwiedzam swojego syna. Mam nadzieję, że nie jadłeś jeszcze śniadania.

- Właściwie to...

- Świetnie, bo przyniosłam ci coś.

- Tylko tak się składa, że...

- I jak zwykle w piżamie, ładnie to tak spać do południa?

- Jest 9:00 - oburzył się lekko - Ale nie o to chodzi, bo wiesz ja-

- No o co chodzi synek?

- Możesz dać mi powiedzieć? - zdenerwował się w końcu - Nie jestem sam.

W tym momencie też kobieta zauważyła stojącego przy kuchni Sana, który nieco zmieszany ukłonił się lekko na przywitanie mie będąc pewnym, co ma powiedzieć. Spojrzał więc na Wooyounga szukając u niego jakiejś formy pomocy.

- Mamo, to jest San - odezwał się nieco zdenerwowany bojąc się reakcji rodzicielki.

- Nawet przy kolegach chodzisz w piżamie? - prychnęła rozbawiona, po czym zwróciła się do Sana - Miło mi. Nie słyszałam nic o tobie, śpiewacie razem?

- Oh, nie. Ja nie śpiewam - odparł San uśmiechając się niezręcznie - Ale podobają mi się występy Wooyounga, więc przychodzę go posłuchać.

- To bardzo urocze - uśmiechnęła się - Nie mówiłeś nic o nowych znajomych - zwróciła się znów do syna.

- Nie czułem takiej potrzeby...

- Mniejsza. Wezmę się za to śniadanie i potem porozmawiamy - machnęła ręką - A ty Wooyoung ubierz się w końcu!

- Dobrze - zaśmiał się, a gdy tylko zniknęła za drzwiami, Wooyoung spojrzał z lekkim niepokojem na Sana.

- Jeśli nie chcesz nic mówić, możemy udawać-

- Nie. Chcę, żeby wiedziała - przerwał mu biorąc głębszy oddech - Nie obchodzi mnie, co o tym pomyśli.

Poszedł więc się przebrać, a potem wraz z Sanem stanął pod drzwiami do kuchni przygotowując się mentalnie na rozmowę z matką. Objął dłoń Sana chcąc, by dodał mu on nieco odwagi. Potem ruszył w stronę rodzicielki.

- Jesteście wreszcie - zauważyła ich kątem oka - Już prawie kończę, siadajacie.

Oboje zajęli miejsca przy stole wymieniając niepewne spojrzenia. Chwilę później kobieta dołączyła do nich kładąc przed nimi ciepły posiłek.

- No to mówicie, co tam ciekawego się u was dzieje? - zaczęła uśmiechnięta.

- Właściwie, musimy ci coś powiedzieć - odezwał się Wooyoung, a powaga w jego głosie podpowiadała jej, co za chwilę nadejdzie - Nie wiem za bardzo od czego zacząć, ale chcę, żebyś zrozumiała i uszanowała moją decyzję, nawet jeśli ci się ona nie spodoba.

Wtedy po chwili ciszy uniósł do góry dłoń splecioną z tą drugą trzymając je tak przez chwilę i obserwując reakcję matki. Wyglądała na zawiedzioną.

- Wooyoung, ale-

- Wiem, co powiesz i od razu się z tobą nie zgodzę. Musisz przestać obwiniać mnie za tamten związek. Nie udał się, trudno, ale dobrze wiesz, że to nie ja byłem powodem rozstania. San taki nie jest. Nie skrzywdziłby mnie.

- A co z innymi? Wiesz, jak to wygląda, gdy wszyscy wokół patrzą na ciebie krzywo, chcesz tego?

- Nie obchodzi mnie co myślą. Chcę być szczęśliwy, mamo. A z Sanem czuję się lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej.

Zapadła chwilowa cisza, podczas której żadne z nich za bardzo nie wiedziało jak ma się odezwać.

- Proszę nam zaufać - powiedział San - Zarówno pani jak i ja nie chcemy krzywdy Wooyounga. Ja również chcę go chronić i zapewniam, że nie pozwolę go zranić.

Wooyoung uśmiechnął się pod nosem na jego słowa.

- Skąd mam mieć pewność, że będziesz kolejnym, który złamie mu serce? - zapytała nieprzekonana.

San natomiast jedynie uśmiechnął się do niej uprzejmie, a Wooyoung mógł poczuć jak mocniej ściska jego dłoń. Nawet jeśli w środku okropnie się stresował, na zewnątrz nie dał tego po sobie pokazać.

- Nawet jeśli będę panią zapewniał cały dzień, nie będzie miała pani stuprocentowej pewności - odparł, na co Wooyoung spojrzał na niego nieco zdziwiony - I nie mogę w żaden sposób udowodnić, że jestem odpowiedni. Więc jedyne, co pani pozostaje to zaufać, że dotrzymam słowa.

Kobieta wciąż nie wyglądała na przekonaną, ale nic więcej nie powiedziała. Wooyoung wiedział, że tak łatwo nie da się przekonać po tym, co spotkało jej jedynego syna. Mimo to nie kłóciła się już z nimi, co uznał za częściowy sukces.

Zjedli w spokoju śniadanie, a niedługo potem mama Junga zebrała się do domu. Musiała na spokojnie przemyśleć to, co usłyszała i zarówno Wooyoung jak i San rozumieli to. Oni sami przebyli niełatwą drogę do tego miejsca, ale oboje mogli spokojnie stwierdzić, że było warto.

Teraz jedyną kwestią do omówienia pozostało zdrowie starszego i to, co zamierza zrobić w najbliższym czasie. Wooyoung martwił się o niego, ale wierzył, że jest w stanie znieść wszystko. San chronił go przed krzywdą i pilnował, by był szczęśliwy, za to Wooyoung odpłacał się tym samym. Dawał mu siłę na każdy kolejny dzień. Dlatego tak bardzo potrzebowali siebie nawzajem.

...

a/ Prawdopodobnie jutro widzimy się w ostatnim 👀
Trochę się przeciągnęło to moje pisanie, ale chcę zdążyć do końca maja XDD

Btw zdałam sobie sprawę, że trochę się pospieszyłam i nie zorientowałam się, że oni są razem od jakichś kilku dni czy coś, więc to, co działo się w poprzednim rozdziale potraktujcie jako małe niedociągnięcie XD
Zresztą, sama odnoszę wrażenie, że ten rozdział był zbędny.

Our Heartbeat • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz