1 dzień

358 25 13
                                    

Następnego dnia obudziłem się na podłodze w salonie.

Średnio pamiętałem cokolwiek z wczoraj. Podniosłem się powoli, łapiąc za głowę. Rosier obudził się chwilę po mnie.

Razem przeszliśmy się do kuchni i po wypiciu sporej ilości wody Evan zmusił mnie do zjedzenia czegoś. Sam też coś wziął. Niewiele to dało, bo po chwili oboje zaczęliśmy wymiotować.

Po tym chciałem wziąć kolejną dawkę, ale szybko i skutecznie mnie przed tym powstrzymał. Sam zresztą też nic nie brał.

- Idziemy do twojego domu - powiedział, podając mi rękę, gdy siedziałem na podłodze.

- Daj mi spokój, nie mam siły - odwróciłem wzrok od niego.

- Nie interesuje mnie to. Idziemy - mówił stojąc z uparcie wyciągniętą ręką w moją stronę.

Po chwili westchnąłem i złapałem go za nią. Pomógł mi wstać i razem poszliśmy do mieszkania Jamesa. Zadzwonił dzwonkiem i skrzyżował ręce na piersi, a ja, lekko zestresowany oparłem się o ścianę.

Spojrzał na mnie, po czym podszedł bliżej.

- Będę tęsknił, Black. Ale nie wracaj szybko.

Przewróciłem lekko oczami na jego słowa.

Gdy drzwi zostały otwarte, złapał mnie w pasie i popchnął w stronę Jamesa.

- Znalazłem i oddaję.

Potter przez chwilę wyglądał, jakby sam nie dowierzał. Evan szybko odszedł.

Spuściłem wzrok na ziemię, nie wiedząc, co powiedzieć. Po dłuższej chwili po prostu złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do domu. Weszliśmy do środka i zamknął drzwi za nami.

- Przepraszam - powiedziałem słabym głosem.

Westchnął i pocałował mnie w czoło.

- Idziesz na terapię. I nie słyszę sprzeciwów. Pakuj się na odtruwanie.

Po usłyszeniu tego aż się skrzywiłem. Nie chciałem przeżywać tego wszystkiego jeszcze raz. Nie ma nic gorszego niż głód i odstawienny.

- James, nie chcę. Poradzę sobie sam w domu. Nie potrzebuję pomocy. Jestem teraz trzeźwy.

Złapał mnie za podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy. Odwróciłem wzrok od razu.

- Przestań kłamać. Jedziesz na terapię. Wyglądasz źle. Idziemy po twoje rzeczy - znowu złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę sypialni.

Automatycznie zacząłem płakać, ale ignorował to. Był wyjątkowo stanowczy.

A ja już powoli zaczynałem odczuwać lekki głód, co wpłynęło na to, że całkowicie wpadłem w histerię.

James mimo wszystko stał przy swoim i już po chwili byliśmy razem w aucie. Dosłownie po chwili zmęczony tym wszystkim zasnąłem i tak spędziłem resztę drogi.

*

Po jakimś czasie zostałem obudzony przez lekkie przeczesywanie moich włosów dłonią i pocałunki w czoło.

Z westchnieniem otworzyłem oczy, które po chwili od razu zamknąłem. Bolały od światła dziennego.

James widząc, że otworzyłem oczy obszedł samochód i otworzył mi drzwi z drugiej strony, łapiąc mnie za rękę i wyciągając z auta. Niezbyt już protestowałem. Dosłownie staliśmy pod budynkiem ośrodka leczenia uzależnień, to nie miało sensu.

Westchnąłem cicho, chowając ręce do kieszeni spodni, gdy zaczął wyciągać moje bagaże. Po chwili już szedłem z nim  do środka. W czasie drogi co chwilę powtarzał, że to dla mojego dobra, co zbywałem milczeniem.

𝐇𝐢𝐬 𝐥𝐨𝐯𝐞 | JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz