Wybiegłam z sali. Kim tak naprawdę dla nich jestem? Maskotką? Małą dziewczynką, która zrobi wszystko dla choć odrobiny uwagi? Kiedy ja myślałam o nich jak o drugiej rodzinie, takiej, którą sama sobie wybrałam, oni stawiali zakłady o to za kim pobiegnę? Jak tak można? Kto tak robi?
"Oni" - gorzkie myśli doszły do głosu. - "Bo wbrew temu co lubiłaś sobie myśleć, dla nich zawsze byłaś nikim. Ale co w tym dziwnego? Co tak naprawdę mogłaś zaoferować takim jak oni?"
Nawet Shintaro...
- Wszyscy wiedzą, że Shima pójdzie tam gdzie jej każę - powiedział Akashi.
- Proszę cię! - parsknął Aomine. - Wybierze ciebie zamiast swojego chłopaka? Pstrykam palcami, a ona przybiega. Naprawdę myślicie, że któryś z was ma ze mną szanse?
- Ja tam nawet nie chcę żeby za mną poszła. Mam wystarczająco fanek, które za mną latają. Nie potrzebna mi jeszcze ona - stwierdził Kise, nie odrywając oczu od telefonu.
Co było tam takiego interesującego? Jego liczba obserwujących na Instagramie? Czy liczba lajków pod ostatnim zdjęciem?
- Stawiam tysiąc jenów, że pójdzie za mną - oświadczył pewnie Midorima. Zupełnie zignorował wypowiedź Kise. - Bez względu na to jakie uczucia do was żywi, to mnie zna najdłużej. Wybierze mnie.
- Dobre! - prychnął Aomine. - Pamiętasz jaka była, gdy zaczynaliśmy szkołę? Dziewczyna w zwiewnych sukienkach i z wiankiem na głowie. Taką ją sobie stworzyłeś. Widzisz ją teraz? Robię z nią co chcę!
Czy naprawdę tak mnie widzieli?
- Nie powinniście w ten sposób mówić o Shimie. Byłoby jej przykro - Kuroko wstał z trybuny i stanął między dyskutującymi.
- Nie będzie jej przykro, chyba że jej pozwolę! - Aomine wybuchnął śmiechem, jakby powiedział coś niesamowicie śmiesznego. Midorima i Akashi uśmiechnęli się pod nosem.
Po trzech latach przyjaźni, która wydawała mi się na śmierć i życie dowiedziałam się czym tak naprawdę dla nich byłam. Czy zawsze tak było? Czy przeoczyłam jakąś zmianę w ich zachowaniu? Ostatnio zachowywali się inaczej, ale więcej miało to wspólnego ze znudzeniem koszykówką, niż ze mną!
Otworzyłam oczy. Czułam napływające łzy. To brutalne wspomnienie, mimo upływu lat, wciąż przyprawiało mnie o dreszcze. Zwłaszcza, gdy powracało w formie sennego koszmaru.
Kise i Murasakibara nie byli zbyt zainteresowani faktem, że trzy najbliższe mi osoby, bez skrupułów śmieją się z mojej lojalności i oddania, podczas gdy ja, rozdarta między nimi, zwierzałam się Momoi, że nie chcę się rozstawać z żadnym z nich. Że chcę żeby wszystko zostało takie jak w tamtej chwili. Oni wszyscy byli mi tak bliscy. Aomine, mój ówczesny chłopak i pierwsza miłość. Siła, której nikt nie był w stanie zatrzymać. Gdy się śmiał, cały pokój się trząsł. Midorima, najlepszy przyjaciel od najmłodszych lat, nieodłączny kompan. Niesamowicie poważny, pełen honoru i wierny zasadom, które sobie ustanowił, gdy mieliśmy po pięć lat. I Akashi, pierwszy przyjaciel, jakiego znalazłam w gimnazjum. Wyjątkowy pod każdym względem. Może trochę przerażający i zdecydowanie zbyt władczy, ale zdolny do wielkich rzeczy. A przynajmniej tacy byli na początku. Zaczęli się zmieniać, a mi to umknęło. A potem było za późno, by cokolwiek zmienić.
Nie chciałam się rozstawać.
Gdyby nie zapomniana bluza nigdy bym się o tym nie dowiedziała. Bo właśnie dlatego znalazłam się w pobliżu sali gimnastycznej. Zostawiłam tam bluzę, gdy obserwowałam ich trening. Do tamtego momentu byłam gotowa zrobić dla nich wszystko.
Jak się okazało bez wzajemności.
Nie.
Usiadłam na łóżku. Nie będę tego rozpamiętywać. To przeszłość. Już nie jestem tamtą dziewczyną. Zmieniłam się. Jestem silna. Stanowcza. Nie rezygnuje z siebie dla innych. I już nigdy od nikogo się tak nie uzależnię. Nigdy nie zapomnę o sobie dla kogoś innego. To JA się liczę.
Tamtego dnia tylko Kuroko, z którym miałam najmniej wspólnego, wstawił się za mną. Tylko on. I to nie dlatego, że mnie lubił. Po prostu uważał, że ich zachowanie jest nie w porządku. Zrobiłby to dla każdego.
Nie byłam dla nich ani trochę wyjątkowa.
Dlatego odeszłam bez słowa. Midorima wysłał kilka smsów. Od Aomine dostałam jedynie jedną wiadomość - ze znakiem zapytania. Akashi milczał. Kise i Murasakibara... oni też nie dawali po sobie poznać, że cokolwiek się zmieniło.
Tylko Kuroko... tylko on jeden próbował dalej utrzymywać kontakt. Do dzisiaj, gdy wygrywa jakiś mecz, piszę mu wiadomość z gratulacjami. Nic wielkiego. Ale dalej o sobie pamiętamy. To od niego dowiedziałam, że ich drogi już dawno się rozeszły. Czasem jedynie ścierali się na boisku. Nie były to przyjacielskie rozgrywki. Chcieli się nawzajem zniszczyć.
Przetarłam oczy. Po czymś takim już na pewno nie zasnę. Wstałam i ruszyłam do kuchni. Czy to zła pora na kawę?
Czy istnieje coś takiego jak zła pora na kawę?
Gdy włączyłam czajnik odezwał się mój telefon. Wciąż jeszcze nie pozbierałam się po wspominkach, ale miałam wrażenie, że nadciąga coś znacznie gorszego.
Witam wszystkich po długiej przerwie. Ale tak, oto ja powróciłam. I to z kolejnym ff o kuroko no basket! Zaczęłam ostatnio oglądać i tak mnie naszło... No nic enjoy!
CZYTASZ
Shima || Kuroko no Basket FF
FanfictionO Shimie Ayano nikt nie słyszał. Nie pojawiała się na okładkach magazynów, nie udzielała wywiadów. Dbała o swoją prywatność, dlatego też nigdy nie pozwoliła, by tzw. "Pokolenie cudów" kiedykolwiek wspomniało o jej istnieniu w obecności osób trzecich...