- I jeszcze ta Momoi ze swoim rozkapryszonym tonem - perorowałam w akompaniamencie śmiechu Miry i Eliota. Nie wiem ile drinków wypiłam, ale najwidoczniej wystarczająco żeby wylały się wszystkie moje żale. - Jakby cokolwiek jej się należało. Myślałam, że uduszę ją na miejscu.
- Śmiem stwierdzić, że miałaby spore szanse na ucieczkę - zaśmiał się Eliot.
- No ja nie wiem - zastanawiała się Mira - Ayano potrafi prowadzić ten wózek jakby szatan w nią wstąpił.
- Ma się te praktykę - przyznałam - ktoś w końcu musiał gonić Eliota za każdym razem, gdy próbował totalnie pijany wsiąść do samochodu najbliższego chętnego na zwiedzanie świata faceta.
- Bo ty po prostu nie rozumiesz na czym polega dobra zabawa! - prychnął chłopak. - Ale musisz przyznać, nikt nie zwiewa tak dobrze jak ja!
Popatrzyłyśmy po sobie z Mirą z uśmiechem. Eliot to całkiem ciekawe zjawisko.
- Chłopie - Mira, która siedziała obok Eliota, położyła mu rękę na ramieniu - gdybyśmy pozostawiły cię samemu sobie albo byś właśnie dogorywał w rynsztoku, albo moglibyśmy już jedynie szukać po tobie ciała.
- Dokładnie! - zawtórowałam jej. - Ty nie masz żadnej chęci przetrwania.
- Ja po prostu uważam, że warto umrzeć w imię dobrej zabawy! - zawołał. - Wy po prostu jesteście zbyt sztywne żeby to pojąć.
Całą trójką wybuchnęliśmy śmiechem. Nie byłam w stanie określić, która jest godzina, ale było z pewnością grubo po północy, a my dawno nie widzieliśmy się we trójkę. Tak naprawdę odkąd skończyliśmy studia zdarzało się to coraz rzadziej. Z pewnością jest w tym sporo mojej winy - Mira ciągle proponowała nam spotkania, próbowała znaleźć termin odpowiadający nam wszystkim, ale ja wiecznie byłam w pracy, a Eliot po za zasięgiem - imprezując lub trzeźwiejąc.
Spojrzałam na chłopaka. Mimo że się odświeżył wciąż nie wyglądał najlepiej - papierowa cera, fioletowe cienie pod oczami i skóra, która wisiała na kościach. Zawsze był szczupły, ale teraz wyglądał wręcz na chorego. Bardzo chorego.
Z takim trybem życia nie można pociągnąć za długo, a ja wręcz widziałam jak Eliot wykańcza się na moich oczach.
Przeniosłam wzrok na Mirę. Śmiała się. Brązowe włosy spięte w wysoki kucyk. Wyglądała jakby naprawdę była szczęśliwa. Albo po prostu tak dobrze udaje. Zawsze była w tym dobra.
Jak to się w ogóle stało że na dwieście pięćdziesiąt osób, które liczył mój rok prawa to właśnie z tą dwójką byłam najbliżej? I jako jedynymi utrzymywałam kontakt po ukończeniu studiów? Pozostałych widziałam tylko w przelocie, w sądzie, w pracy. Nic ponad to.
A ta dwójka... była tutaj, ze mną i właśnie razem upijaliśmy się do tego stopnia żebym swój wolny dzień spędziłam skacowana. Jakiś głosik z tyłu głowy, ten, który zazwyczaj ma rację, zaczął już mówić, że powinnam skończyć pić, ale zignorowałam go. Bawię się z przyjaciółmi. Czy nie to powinna robić dziewczyna w moim wieku, gdy ma wolne? Bawić się? Czy nie tak właśnie działa świat?
Tylko ja nie byłam jak każda inna dziewczyna w moim wieku. Nie mogłam pozwolić sobie na bycie nieodpowiedzialną. Dorosłam w dniu wypadku i potem już zawsze musiałam na siebie uważać. A potem do tego chciałam zostać szanowaną panią adwokat więc musiałam dbać by nie robić żadnych głupot, które mogłyby zaszkodzić mojemu wizerunkowi. Gdy twoje życie układa się w taki sposób musisz być ostrożna.
Od lat jestem ostrożna.
Ile mnie dzieli od tego by jutro obudzić się z dziurą w pamięci? Czy naprawdę chcę to zaryzykować? Teoretycznie co złego mogłoby mi się stać? Jestem w swoim domu, z dwójką ludzi, których znam od lat. Po prostu się upiję.
CZYTASZ
Shima || Kuroko no Basket FF
FanfictionO Shimie Ayano nikt nie słyszał. Nie pojawiała się na okładkach magazynów, nie udzielała wywiadów. Dbała o swoją prywatność, dlatego też nigdy nie pozwoliła, by tzw. "Pokolenie cudów" kiedykolwiek wspomniało o jej istnieniu w obecności osób trzecich...