Wooyoung jak zwykle zajmując miejsce w przodu klasy nie spojrzał nawet, czy San siedzi na swoim miejscu. Nigdy nie patrzył w tamtą stronę, właściwie nawet nie podnosił wzroku. Miał mimo to nadzieję, że chłopak umili mu przerwę swoim gadaniem. Jego uparcie było poniekąd urocze i Jung doceniał to, jak bardzo chce mu pomóc. Niestety nie widział w tym żadnego celu, bo przekonany był, że nigdy nie wyjdzie z tego dołka. Taką drogę już wybrał, był skazany na porażkę.
Wczoraj znów to zrobił. Nie wiedział nawet dokładnie co było tego dokładnym powodem. Po rozmowie z Sanem poczuł się pusty, chłopak dał mu do zrozumienia, że w jego życiu nie liczy się właściwie nic poza przetrwaniem. Nie ma nic, co go uszczęśliwia, nie ma o czym myśleć, by uwolnić umysł od natrętnych myśli o śmierci. Czuł się, jakby powoli umierał. Z niecierpliwością czekał na moment, kiedy jego ciało się podda i nie będzie musiał się nawet starać, by przejść na drugą stronę. Był pewien, że byłaby to dla niego ulga.
Przez brak prądu niewiele widział, więc opatrunek, który starał się założyć był nieco prowizoryczny. Rano, gdy się obudził zobaczył plamę krwi na swojej pościeli, przez co musiał poprawić bandaże. Teraz miał nadzieję, że nie zaliczy żadnej wpadki w szkole.
Chciał nie myśleć o tym, jak fatalnie się czuł wczorajszego wieczora. Mimo że San traktował go jak nikt inny do tej pory, czuł się niepotrzebny i niechciany. Nie miał żadnych celów. Skończy szkołę i co ze sobą zrobi? Nie miał planów na życie, samo dotrwanie do końca edukacji wydawało się mu nie lada osiągnięciem. Nie sądził, że jego psychika wytrzyma tak długo.
Już po pierwszej lekcji zauważył przed sobą sylwetkę Sana, na co podniósł delikatnie wzrok. Uśmiechał się, co sprawiało, że Wooyoung w jakiś sposób czuł się lepiej.
- Chodź - powiedział wyciągając rękę w jego stronę. Wooyoung uniósł brwi nie bardzo rozumiejąc, ale po chwili wahania niepewnie chwycił dłoń starszego i wstał, pozwalając, by ten pokierował go gdzie tylko chciał.
Szli przez korytarze mijając po drodze innych uczniów, którzy byli nieco zdziwieni widokiem Wooyounga w towarzystwie kogokolwiek. On jednak nie zwracał na nich szczególnej uwagi, a bardziej skupiał się na Sanie, który prowadził go po schodach w dół.
- Co to jest? - zapytał wchodząc za starszym do ciemnego pomieszczenia.
- Znalazłem miejsce, gdzie nikt nie przychodzi, więc uznałem, że możemy czasem się tutaj spotkać i pogadać na spokojnie.
- Ale nie będziesz miał przez to problemów?
- Nie. Zawsze jest otwarte i nie ma tu nic szczególnego.
Wooyoung rozejrzał się po pomieszczeniu. Przypominało stary gabinet, tyle że po wielkich regałach zostały tylko odbicia na szarych ścianach, a stojące w rogu biurko było pokryte grubą warstwą kurzu. Z boku natomiast była kanapa, również zaniedbana, ale w dobrym stanie. W momencie, gdy San usiadł na meblu, w górę uniosła się góra pyłu, na co oboje zaczęli kaszleć. Chwilę później starszy zaśmiał się otrzepując się z kurzu.
- Więc o czym chciałbyś rozmawiać? - zapytał Wooyoung siadając ostrożnie obok.
- O wszystkim. Chcę wiedzieć, co ci chodzi po głowie.
- Nie chcesz - mruknął pod nosem przyciągając nogi do klatki piersiowej - Ja sam bym nie chciał...
- Jakoś muszę cię poznać - odparł San z cichym westchnieniem - Strasznie mi to utrudniasz, Woo.
- Przepraszam.
- Nie, nie przepraszaj. Szanuję twoją prywatność. Ale mam tylko jedno pytanie. Naprawdę nie masz w swoim życiu nic, co sprawia, że twój dzień staje się lepszy? To może być błahostka, cokolwiek. Po prostu coś, co cenisz.
Wooyoung miał coś takiego. Coś, co cenił i tęsknił za tym, choć sam nie zdawał sobie z tego do końca sprawy. Nie przypuszczał, że odpowiedź na to pytanie będzie tuż obok, ale i tak nie odważyłby się wypowiedzieć tych słów na głos. Nie chciał, by San wiedział jak ważny jest w jego codzienności. Co jeśli chłopak ucieknie w momencie, gdy Wooyoung nie będzie potrafił już normalnie bez niego funkcjonować? Już teraz zaczynał się przyzwyczajać, że każdego dnia San rozświetla jego ponury poranek, a gdy będzie zmuszony się z tym pożegnać... Kto wtedy pomoże mu się podnieść?
- Nie mam nic takiego - odparł po dłuższej chwili, czując jak jego gardło się zaciska. Nie lubił płakać wśród innych, dlatego usilnie wstrzymywał łzy, które cisnęły mu się teraz do oczu.
San westchnął spoglądając na twarz młodszego. Chciał mu pomóc, ale wciąż nie wiedział jak. Był bezsilny, jeśli nie wiedział tak naprawdę jaki Jung ma problem. Jedyne, co było mu do tej pory wiadome, to fakt, że Wooyoung był po próbie samobójczej. Nie chciał jednak o to pytać. To tylko pogorszyłoby sprawę.
Przesiedzieli w ciszy resztę przerwy nie bardzo wiedząc, jak zacząć inny temat. Wooyoungowi to nawet nie przeszkadzało, gdyż przez zaciśnięte gardło nie był w stanie wydusić z siebie słowa. Razem z Sanem wstali i skierowali się do wyjścia. Po drodze, przyglądając się jeszcze całemu pomieszczeniu, Wooyoung zauważył błyszczący przedmiot pod ścianą. Wziął go pod nieuwagę Sana i schował do rękawa.
⊹
San nie potrafił skupić się na słowach nauczyciela. Od początku lekcji nie zanotował nic w zeszycie, a zapiski z podręcznika i tablicy nie bardzo do niego przemawiały. Po jego głowie chodziły pomysły jak mógłby sprawić, by Wooyoung zaczął czerpać z życia jakąś radość. Miał nadzieję, że przyjaźń da mu choć trochę otuchy...
Zerkał co chwilę w stronę pierwszej ławki, ale nie liczył, że chłopak kiedyś odwróci się w jego stronę.
Jeszcze przed dzwonkiem wyszedł z klasy, czego Choi nie zarejestrował, ale zamierzał sprawdzić już za chwilę. Miał wrażenie, że dobrze wiedział, gdzie pokieruje się Jung. Dochodząc jednak do łazienki nie zobaczył tam nikogo, ani jednego ucznia. Sam więc postanowił jedynie skorzystać z toalety i wrócić do przyjaciół. Jeżeli Wooyoung nie będzie wracał przez dłuższy czas, napisze do niego. Liczył, że chłopak odpowie mu, gdzie jest i co robi. Niestety wciąż nie miał pojęcia, że Wooyoung nie korzysta ze swojego telefonu, a za każdym razem, gdy odkłada go na miejsce modli się, by jego mama nie zauważyła wiadomości od dwóch numerów, które w jakiś sposób mieszały mu się w głowie przez swoje podobieństwo.
Wyszedł z kabiny od razu zauważając przed sobą drobną sylwetkę zwróconą przodem do lustra. Wyraźnie spiął się na czyjąś obecność.
- Wooyoung? Gdzie byłeś? Wyszedłeś jeszcze na lekcji, coś się stało? - Jung zaprzeczył, co nie do końca przekonało starszego, ale nie chciał naciskać - Jak coś, jestem w klasie.
Po tym, jak Wooyoung kiwnął głową zwrócił się do wyjścia, kątem oka jednak obserwując młodszego. Powinien przyzwyczaić się do jego dziwnego i czasami tajemniczego zachowania, ale momentami stan Wooyounga bardzo go martwił. Chciał wtedy zadać zbyt wiele pytań na raz, przez co zwyczajnie rezygnował i odchodził bez słowa.
Wyszedł na korytarz po drodze omal nie zderzając się z jakimś uczniem przez swoje rozkojarzenie. Nie przeszedł jednak połowy drogi, a usłyszał czyjś krzyk ze strony łazienek. Odwrócił się widząc tego samego ucznia spanikowanego wybiegającego z toalety.
- Krew! - krzyczał na cały korytarz.
a/ Idk od czego zależą zasięgi ff, ale od jakiegoś czasu są po prostu słabe xd
Mam wrażenie, że od fwb nie napisałam nic sensownego.
CZYTASZ
Holo • Woosan ✓
FanfictionSamotność. Borykał się z nią zbyt długo, by mógł dalej uznawać się za względnie szczęśliwego człowieka. Z roku na rok gasł coraz bardziej tracąc wszelkie chęci do życia, a także do próbowania, by było ono lepsze. Gdy zdecydował się zakończyć to wszy...