२꣢०꣠

988 71 13
                                    

Wypuścił z ręki ostre narzędzie sycząc przy tym cicho. Nóż odbił się od posadzki z hukiem, a zaraz obok niego zaczęła kapać krew. Spanikował. To nie miało tak wyglądać. Chwilę później w wejściu zauważył chłopaka, który widząc go wybiegł z krzykiem, czym tylko bardziej go zestresował. Co miał robić?

Zaczął przemywać krwawiącą ranę mając nadzieję, że zdąży się ulotnić, nim ktokolwiek tu wejdzie. Nie chciał znów przerabiać tego samego. Nim jednak zdążył podnieść nóż z podłogi, w drzwiach zobaczył Sana, który równie przerażony co on podszedł do niego bez wahania zaczynając oglądać jego poranioną dłoń.

- Przydałoby się to pokazać higienistce - stwierdził zmartwiony. Spodziewał się reakcji Junga. Cofnął rękę kręcąc przy tym głową - Więc co chcesz zrobić? Nie mam czym ci tego opatrzeć.

Wooyoung sięgnął do kieszeni wyciągając z niej bandaż.

- Planowałeś to? - zapytał.

- San, to nie tak-

- Chodź - pociągnął go za rękę wyprowadzając z łazienki. Po drodze wziął ze sobą nóż, by być pewnym, że Jung nie będzie miał problemów. Choć i tak chłopak krzyczący na cały korytarz "krew" nie pomagał.

Wooyoung czuł jak słabnie. To wszystko było zbyt stresujące, nie potrafił sobie z tym poradzić. Powinien wcześniej dojść do wniosku, że nie powinien robić scen w szkole i siedzieć cicho. Teraz było za późno i modlił się, by San go teraz nie zostawił.

Dotarli do pomieszczenia, które jeszcze tego samego dnia San mu pokazał. Nakazał mu usiąść na krańcu starej kanapy i spojrzał jeszcze raz na dłoń chłopaka.

- Przemyłeś to? - Jung przytaknął - Co się tam wydarzyło?

- Ja... To nie tak jak myślisz...

- A jak? Po co był ci nóż? Skąd go w ogóle wziąłeś?

- Stąd...

- I co zamierzałeś nim zrobić?

Wooyoung wyczuł zdenerwowanie w głosie starszego, przez co zacisnął wargi starając się nie rozpłakać. Nie potrafił odpowiedzieć na jego pytanie.

- Woo, proszę. Muszę wiedzieć. Nie będę zły.

- Przepraszam.

- Nie przepraszaj. Po prostu powiedz o co chodzi.

- Ja... Nie mogę. To mnie niszczy.

W czasie, gdy młodszy zaczynał mówić, San zabrał się za opatrywanie dłoni chłopaka, słuchając go przy tym uważnie. Starał się skupić na wykonywanej czynności, by zrobić to jak najlepiej.

- Wczoraj... - odezwał się znów Jung - Nasza rozmowa mi uświadomiła, że moje życie polega na głupiej walce. Jedyne, o czym myślę to ucieczka od tego wszystkiego. Chciałbym mieć spokój. Nie musieć się niczym martwić. Ani pieniędzmi, ani jedzeniem, ani tym, co ludzie o mnie myślą. Po prostu cisza i spokój.

- Chyba nie da się tego osiągnąć za życia - prychnął cicho San. Jednak brak odpowiedzi ze strony Wooyounga sprawił, że spojrzał na niego zmartwiony - Chyba nie mówisz o...

- Tak, San. Mówię o śmierci. To jest to, co siedzi w mojej głowie.

Starszy westchnął kończąc zakładać bandaż. Podniósł się zajmując miejsce na kanapie obok niego wciąż trzymając jego dłoń. Nie miał pojęcia, co powinien powiedzieć. Z jednej strony, Wooyoung w końcu się przed nim otworzył, ale też problemy, z jakimi musi się mierzyć na co dzień były Sanowi obce. Nie potrafił się postawić w sytuacji chłopaka.

- Nie powinienem chyba poruszać tego tematu... - zaczął niepewnie nie patrząc na twarz Wooyounga - Ale słyszałem od innych, co się wydarzyło w zeszłym roku.

Jung poczuł, jak z jego oczu wypływają łzy. Tak bardzo wstydził się rozmawiać o tym z Sanem.

- Nie jestem kimś, kto mógłby cię pouczać. Po prostu chcę, żebyś wiedział, że nie zostawię cię. Nie pozwolę ci cierpieć w samotności. Od teraz, jeśli będzie ci zbyt ciężko, przyjdź do mnie. Przelej część swojego bólu na mnie. Razem będzie nam łatwiej.

- Ale San...

- I nie wstydź się przy mnie płakać.

To wystarczyło, by Wooyoung się złamał. Łzy zaczęły spływać po jego twarzy swobodnie, nie starał się już ich powstrzymywać. Poczuł dłoń Sana odgarniającą jego kosmyki z oczu. Mógł w końcu zobaczyć go wyraźnie.

- I nie chowaj się przede mną - powiedział łamiącym się głosem i nim Jung zdążył zobaczyć jego łzy, objął go delikatnie pozwalając wtulić się mocno w jego ciało i cicho łkać.

Było mu strasznie przykro przez to, co przeżył Wooyoung. Nie potrafił w żaden sposób sprawić, by poczuł się lepiej, czuł się bezsilny. Jedyne, co mógł dla niego zrobić, to po prostu być. Zdążył zauważyć, że Wooyoung nie ma za bardzo do kogo się zwrócić, był bardzo samotny. Liczył więc, że jego obecność w jakiś sposób sprawi, że będzie mu lżej.

On sam nie chciał pokazać swoich łez. Rzadko płakał, ale teraz widok Wooyounga łamał mu serce. Ile musiał przejść, by dotrzeć do tego momentu?

Głaskał delikatnie jego głowę masując przy tym kark, by choć trochę się rozluźnił i uspokoił. Chciał być dla niego przyjacielem, na którym może polegać. Kimś, kogo prawdopodobnie do tej pory nie miał.

Przesiedzieli w ten sposób całą przerwę i początek lekcji. Nie zamierzali już wracać do klasy. San czuł obowiązek, by zostać teraz przy Wooyoungu i dopilnować, by ochłonął.

- Masz ładne oczy - powiedział, gdy odsunął się od młodszego spoglądając na jego twarz, która nie była już zasłonięta przez grzywkę. Wooyoung prychnął cicho speszony - Naprawdę.

- I co w związku z tym? Nie mogę pokazać się tak innym. Od razu zobaczą.

- Co zobaczą?

- Wszystko. Mówiłem ci, moje oczy zdradzają więcej, niż ciało. Dlatego nie będę nic zmieniał. Tak jest dobrze i niech tak zostanie.

- A co ze mną?

- Hm?

- Czy przy mnie możesz zrobić wyjątek?

- Tak bardzo ci zależy, żeby widzieć moje oczy?

- Tak.

Wooyoung zaśmiał się bardzo cicho. Był to pierwszy raz kiedy San zobaczył na jego twarzy szczery uśmiech.

- Więc niech ci będzie. Ale tylko przy tobie.

San uśmiechnął się zadowolony. Czuł, że Wooyoung naprawdę zaczynał mu ufać, a ich relacja szła w dobrą stronę. Teraz tylko będą musieli pewnie wyjaśnić dzisiejszą sytuację z nauczycielami. San nie chciał, by Wooyoung został w tym sam.

Postanowili, że zostaną w tym miejscu już przez resztę zajęć. Dopiero po ostatniej lekcji wstali i skierowali się do klasy. Po drodze Wooyoung odłożył znaleziony nóż na swoje miejsce. Na pewno zwrócili uwagę paru uczniów, ale nie przejmowali się tym zbytnio. Chcieli wyjść ze szkoły póki żaden nauczyciel ich nie zatrzyma, chcąc porozmawiać z Wooyoungiem. Dopiero co udało mu się uspokoić, więc San nie chciał, by znów musiał się stresować. Dalej jednak nie wiedział, co tak naprawdę wydarzyło się w łazience.

- Powiesz mi, co się stało? - zapytał, gdy przystanęli przed szkołą - Mówiłeś, że nie chciałeś.

- Nie do końca. Poszedłem tam w konkretnym celu, ale zawahałem się. Nie chciałem, by ktokolwiek mnie zobaczył. Wtedy ty wyszedłeś z toalety i przestraszyłem się, więc chciałem szybko schować nóż...

- I w ten sposób się skaleczyłeś? - Wooyoung pokiwał głową zażenowany. San przyciągnął go do siebie znów obejmując - Ważne, że nie stało się nic poważnego. To jak? Wracamy?

- Wooyoung - usłyszeli damski głos. Odwrócili się w stronę wejścia do szkoły, gdzie zobaczyli panią Lee - Chodź ze mną.

a/ Nie sprawdzałam, więc mogą być błędy :(
Wgl wow 20 rozdział :0


Holo • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz