१꣡१꣡

1K 88 20
                                    

Wooyoung po raz pierwszy od dawna zrobił sobie dzień przerwy i zjadł coś porządniejszego, dając swojemu ciału i umysłowi odpocząć od pracy, nauki i zmartwień. Jednak w poniedziałek wrócił do szarej rzeczywistości. Znów musiał iść do szkoły, znów musiał udawać, że wszystko jest w porządku i znów musiał martwić się o to, czy starczy mu siły, by iść po szkole do sklepu. Co jeszcze bardziej go podłamało, to pierwsza lekcja. Nauczyciel przeszedł po klasie zbierając prace domowe uczniów. Zatrzymał się przy Wooyoungu.

- Wooyoung, gdzie twoja praca domowa?

- J-Jaka praca domowa? - był naprawdę zdezorientowany. Przecież nie mieli nic zadane.

- Kazałem przekazać całej klasie - spojrzał w stronę ucznia, któremu powierzył zadanie przekazania informacji.

- Wysłałem na grupę klasową! - obronił się Hongjoong.

I w ten sposób wszystko się wyjaśniło.

- Więc jakim cudem nie dotarło to do Wooyounga? - zapytał z pretensją w stronę chłopaka.

- Nie ma go na grupie klasowej - powiedział ktoś inny, na co inni słusznie przyznali mu rację. Wcześniej jakoś nie zwracali na to uwagi.

- Dlaczego?

- Chciałem go dodać, ale nie da się go nigdzie znaleźć - wytłumaczył Kim, a Wooyoung poczuł jak znów chce mu się płakać.

- No dobrze, nie będę się bawił w żadne śledztwa - westchnął mężczyzna - Wooyoung, do piątku widzę twoją pracę domową.

Jung przytaknął i zacisnął usta w wąską linię. Niby błahostka, ale zepsuła cały jego dzień. San natomiast obserwował tę scenę ze współczuciem i myślał, jak mógłby pomóc chłopakowi. Wciąż nie zamierzał się poddać. Gdy tylko nadarzyła się okazja, wstał z ławki i szybkim krokiem zszedł na parter, gdzie mieścił się automat z napojami. Stał tam przez chwilę zastanawiając się, który powinien wybrać, aż finalnie wziął dwa soki jabłkowe. Następnie wrócił do klasy i usiadł obok Wooyounga stawiając na ławce butelkę. Chłopak podniósł delikatnie wzrok i tylko spojrzał na sok. Nie przyjął go jednak.

- To dla ciebie - sprostował San. Powinien się spodziewać, że nie otrzyma odpowiedzi. Postanowił więc mówić bez względu na to, czy Wooyoung zechce z nim rozmawiać, czy będzie milczał - Trochę głupio wyszło z tą pracą domową. Nie wiem, jak mogłem nie zauważyć, że nie ma cię na grupie. Ale musisz mi wybaczyć, bo jestem nowy. Gdybym wiedział, powiedziałbym ci.

Czy Wooyounga to obchodziło? Sam do końca nie był pewien. Przywykł, że wszyscy zawsze o nim zapominają, San nie był pierwszy.

- Nie musisz odpowiadać, ale czemu właściwie nie ma cię na grupie? Mojego numeru też chyba nie zapisałeś, a przynajmniej nie odzywałeś się do mnie. Jest jakiś konkretny powód?

Chłopak nie zmieniał swojej pozycji, ani nawet mimiki twarzy. To okropnie irytowało Sana, ale nie chciał dać tego po sobie poznać. Mówił więc dalej, dopóki Wooyoung sam nie zdecyduje się go od siebie odgonić.

- Kim był ten chłopak, z którym spotkałeś się przed szkołą? To twój znajomy? Wyglądał, jakby chciał ci zrobić krzywdę.

W końcu uzyskał jakąkolwiek reakcję ze strony młodszego, bo ten zacisnął pięści z nerwów. Było widać, że temat ten jest dla niego niewygodny.

- Chciał od ciebie pieniędzy? Mówił o czymś, co znowu zrobiłeś. Mam się martwić?

Młodszy odwrócił na chwilę wzrok w jego stronę i choć San nie mógł zobaczyć jego oczu pod ciemną grzywką, posyłał mu w tym momencie groźne spojrzenie. Następnie wstał zdenerwowany i odszedł zostawiając Sana samego z dwoma soczkami na ławce. Westchnął zirytowany odnotowując kolejną porażkę.

Przyszedł znów moment na lekcję wf-u. Cała klasa skierowała się do szatni, by przygotować się do ćwiczeń, a co się z tym wiązało, zmienić ubrania. San cały czas spoglądał w kierunku Wooyounga zauważając, że ten naprawdę jest bardzo drobny. Stojąc tyłem do niego mógł policzyć po kolei wszystkie jego kręgi, a to było poniekąd niepokojące. Żebra też bardzo odznaczały się pod skórą i San zaczynał podejrzewać, że Wooyoung się głodzi. Chciał jak najszybciej dowiedzieć się o nim więcej i w miarę możliwości pomóc.

Przez całą rozgrzewkę nie spuścił go z oczu. Obserwował każdy najmniejszy ruch, dostrzegając kompletny brak energii - coś zupełnie przeciwnego do ostatniego razu. W końcu nadszedł moment rozpoczęcia gry i wybrania drużyn. San został kapitanem, a jego pierwszym zadaniem było wybrać odpowiednie osoby. Jakież było zdziwienie jego przyjaciół, gdy nie usłyszeli swoich imion wywołanych jako pierwsze.

- Wooyoung - uśmiechnął się delikatnie wybierając pierwszą osobę do drużyny. Chłopak poczuł na sobie spojrzenia wszystkich, przez co skulił się i ze spuszczoną głową podszedł do Sana i stanął za nim.

Reszta poszła w miarę szybko. Każdy wybierał te osoby, które były dobre w kosza, lub po prostu dobrze się dogadywali. San ostatecznie i tak wybrał do swojej drużyny Seonghwe uznając, że będzie potrzebował kogoś, z kim z łatwością się porozumie.

- Dlaczego on? - spytał Park wskazując na Wooyounga.

- A dlaczego nie?

- Jest słaby. Zawsze wybierali go na końcu.

- A teraz wybrałem go na początku, bo wierzę, że stać go na więcej. Sam widziałeś, co ostatnio zrobił.

- To było jednorazowe - wywrócił oczami nieprzekonany.

- Zobaczysz.

Rozpoczął się mecz. Początkowo Wooyoung chował się za innymi graczami nie chcąc za bardzo im przeszkadzać. Wiedział, że nie był zbyt dobry w koszykówkę, więc najlepiej było dla jego drużyny, by nic nie robił. Czuł na sobie jednak wzrok Sana za każdym razem, gdy ten przejmował piłkę. Szukał go wzrokiem, bo chciał, żeby w końcu się wykazał. Chyba za dużo od niego wymagał...

Wystarczyła jednak chwila, w której piłka przez zupełny przypadek dostała się w jego ręce, a słysząc swoje imię z ust Sana, poczuł nagły przypływ adrenaliny. Chciał się postarać, skoro chłopak w niego uwierzył. Nawet jeśli nie był pewien swoich umiejętności, a ostatni raz kiedy dopuszczono go do piłki był może w pierwszej klasie, ruszył w stronę kosza, czym zaskoczył wszystkich. Nikt nie spodziewał się, że faktycznie zacznie grać, co więcej, że zdobędzie dla nich punkt. Podczas gdy cała klasa stała w osłupieniu, jeden z nich uśmiechał się szeroko w jego stronę. San był dumny z tego, co zobaczył.

A Wooyoung naprawdę poczuł przez chwilę szczęście, że coś mu się udało. Uśmiechnął się pod nosem oddając piłkę przeciwnej drużynie. Chwilę później poczuł czyjeś ramiona obejmujące go. Wzdrygnął się zaskoczony i spojrzał na Sana, który jak gdyby nigdy nic przytulił go jak dobrego przyjaciela.

- Dobra robota - pochwalił go odsuwając się - Wiedziałem, że stać cię na więcej.

A Wooyoung był zmieszany tym dziwnym uczuciem ciepła, które spowodowała pochwała ze strony starszego.

Holo • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz