३꣣३꣣

942 75 18
                                    

San wychodząc ze szkoły nie miał już okazji zobaczyć się z Wooyoungiem, który zaraz po dzwonku zebrał się jak najszybciej i pobiegł do sklepu. Nie chciał, żeby znów pracował do późna, ale nie miał mu do zaoferowania lepszego rozwiązania.

- Naprawdę dalej się z nim zadajesz? - usłyszał czyjś głos, przez odwrócił się zdezorientowany.

- Mówisz do mnie? - zapytał zauważając Eunhwana opartego o ścianę budynku i odpalającego papierosa.

- A widzisz tu jeszcze kogoś? Ile jesteś w stanie mu wybaczyć?

- Co masz na myśli?

- Wooyounga oczywiście. Nie wiem, ile ci powiedział, ale mimo to uważam, że sypianie z bratem przyjaciela to już lekka przesada, nie sądzisz?

- Więc to byłeś ty...

- Wyglądało na to, że byłeś zbyt głupi, żeby sam na to wpaść, więc ci pomogłem.

- Jeśli chciałeś nas w ten sposób skłócić, to coś ci nie wyszło.

- San, ty chyba serio nie pojmujesz tego w co się wpakowałeś. Wiesz jaki jest Woo. Myślę, że przez ten czas zdążyłeś dowiedzieć się o nim wystarczająco, by się wycofać.

- Nie mogę go zostawić, on mnie potrzebuje.

- Na jak długo? San, to nie żarty. Wiesz jak długo to już trwa? Jak długo mierzy się z tą pieprzoną depresją? Pięć lat. Jebane pięć lat, a nie pisnął ani słówka.

- Nie chciał cię martwić.

- I to go usprawiedliwia? Okłamał mnie i próbował zostawić.

- A ty zostawiłeś jego. I to w najgorszym momencie.

- Nie mogłem już dłużej się z nim przyjaźnić, to było dla mnie za wiele. Tak też mu powiedziałem i zrozumiał.

- Złamałeś mu serce, wiesz o tym?

- Nic dla niego nie znaczyłem.

- A może właśnie to on nie znaczył nic dla ciebie? - San zdenerwował się, przez co postanowił zakończyć rozmowę. Nie chciał niepotrzebnie wszczynać kłótni, zwłaszcza z Eunhwanem.

- Na ciebie też przyjdzie pora, zobaczysz! Z tym nie da się walczyć!

Nie wierzył w ani jedno jego słowo. Wooyoung mógł z tego wyjść i San w to wierzył. Miał nadzieję, że pomoże mu choć trochę zwyczajnie będąc przy nim.

Wlókł się powoli w stronę domu nie patrząc już nawet na godzinę. Wiedział, że jest późno. Przez opóźnienie nie zdążył też na autobus, przez co właśnie zmuszony był iść na nogach. Nie mógł się pozbyć ze swojego umysłu Sana. Jego twarz tkwiła w jego głowie sprawiając, że miał ochotę się uśmiechnąć, a zaraz potem rozpłakać. Nie sądził, że nieodwzajemnione uczucie może tak boleć. Myślał, że z czasem uda mu się jakoś pozbierać, ale z dnia na dzień, zamiast lepiej, było tylko gorzej. Spędzanie z Sanem niemal całego dnia sprawiał, że naprawdę nie mógł bez niego żyć.

Doceniał to, że chłopak jest przy nim pomimo wielu trudności. Z doświadczenia wiedział, że jego obecny stan psychiczny odstraszał wszystkich wokół i powodował, że nikt nie chciał z nim rozmawiać, a tym bardziej się przywiązywać. San podjął to ryzyko i możliwe, że właśnie dlatego Wooyoung tak bardzo go lubił. Zrobił dla niego więcej, niż ktokolwiek inny. Czuł się, jakby dostał swojego anioła stróża w ludzkiej osobie.

Dostał się na trzecie piętro budynku, gdzie wszedł do swojego mieszkania zrzucając niedbale buty i kierując się do swojego pokoju. Chciał się położyć i zasnąć, by mieć już spokój, ale miał jeszcze do zrobienia pracę domową. Przeleżał więc jedynie chwilę na materacu, nim usiadł przy biurku wyciągając potrzebne mu rzeczy. Był zdecydowanie zbyt zmęczony na jakiekolwiek logiczne myślenie, ale nie mógł tak po prostu zignorować zadanej pracy. Od razu więc wziął się do roboty nie sprawdzając nawet, czy wyniki były poprawne, chciał po prostu wszystko rozwiązać. Gdy dotarł do połowy, usłyszał brzęczenie, na co spojrzał na leżący w rogu telefon. Zdziwiło go, że go tu zostawił.

Holo • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz