१꣡२꣢

1K 77 13
                                    

Po lekcji wf-u wszyscy znów zebrali się w szatni z ciężkim oddechem siadając na ławce i dając sobie chwilę na odpoczynek. Wooyoung natomiast ulotnił się do łazienki, by nie tylko uniknąć spotkania z Sanem, który zapewne znów zacząłby do niego mówić, ale także ominął nieprzyjemny zapach potu pomieszany z męskimi perfumami. Nie wiedział, dlaczego tylko jemu tak bardzo on przeszkadza, wszyscy inni zdawali się do niego przywyknąć, ale jego naciągało, gdy tylko wchodził do szatni.

Zamykając drzwi do kabiny wziął głęboki oddech. Kręciło mu się w głowie i czuł, że wyczerpał swój limit. Ale naprawdę chciał się postarać dla swojej drużyny i pokazać Sanowi na co go stać. Nie wiedział właściwie dlaczego, prawdopodobnie w przypadku kogoś innego olałby sprawę. Ale San samym swoim zachowaniem sprawiał, że chciał się postarać. Nie odwracał od niego wzroku, nie udawał, że nie istnieje. Próbował się do niego zbliżyć, mimo jego dziwnego charakteru. Wooyoung tylko tak mógł się odpłacić.

Wrócił do szatni pakując wszystkie swoje rzeczy. Część klasy zdążyła już wyjść, ale parę osób jeszcze siedziało i rozmawiało między sobą. Wśród nich był San, który jednak od razu zauważył obecność młodszego. Wooyoung spiął się nieznacznie, gdy znów się zbliżył.

- I co? Wiedziałem, że stać cię na więcej - uśmiechnął się ciepło. Wooyoung jednak nie podniósł wzroku czując jak reszta przygląda im się z zaciekawieniem.

Podczas gdy powoli opuszczali szatnię, San nie ruszył się z miejsca. A Wooyoung specjalnie czekał, aż wszyscy sobie pójdą, wraz z nim. Gdy zostali sami, starszy znów się odezwał.

- Możesz milczeć, nie zniechęci mnie to. Tak czy siak dowiem się, jak ci pomóc.

Wooyoung poczuł jak jego serce przyspiesza na te słowa. Bał się, że San naprawdę dowie się za dużo, a to go pogrąży. Nikt nie mógł wiedzieć, nawet jeśli był w jakimś stopniu godny zaufania. Gdy starszy oddalił się, Wooyoung w końcu podniósł wzrok patrząc za nim. Nie potrafił się przełamać, nawet jeśli serce podpowiadało mu, by dał Sanowi szansę.

Po zajęciach wszystkim spieszyło się, by opuścić budynek i odpocząć po lekcjach. San nie był inny, on też chciał jak najszybciej znaleźć się w domu. Wychodząc jednak ze szkoły czekała na niego mała niespodzianka. Nim zdążył skierować się na parking, gdzie miała czekać na niego mama, poczuł jak coś, a raczej ktoś ciągnie go na bok. Zdziwił się, gdy zobaczył obok Wooyounga. Uniósł brew oczekując wyjaśnień, które chwilę później nadeszły.

- Ja... - zaczął cicho Jung rozglądając się nerwowo na boki - Dziękuję.

- Hm? Za co?

- Za wszystko, co do tej pory dla mnie zrobiłeś.

- Nie było tego za wiele.

- To i tak więcej, niż ktokolwiek do tej pory - przyznał, choć wciąż nie patrzył na Sana. Zwyczajnie nie potrafił - Chciałbym ci się jakoś odwdzięczyć, ale...

- Nie musisz. Sama rozmowa z tobą jest dla mnie pewnego rodzaju nagrodą - uśmiechnął się starszy - Ale jest coś, co mógłbyś dla mnie zrobić - Wooyoung zamienił się w słuch wyczekując, czego chce od niego San - Uśmiechnij się - sprostował.

- C-Co...

- Uśmiech nic nie kosztuje, Woo - nalegał chcąc zobaczyć choć przez chwilę radość na jego twarzy.

- Woo?

- Nie mogę tak do ciebie mówić?

Zapadła chwilowa cisza. San myślał, że Wooyoung się zastanawia, ale tak naprawdę zwyczajnie dobierał w głowie słowa, by jego wypowiedź zabrzmiała sensownie. Nie był dobry w rozmowach z ludźmi.

- Mów jak chcesz - rzucił i odwrócił się z zamiarem odejścia.

San posmutniał. Naprawdę chciał zobaczyć uśmiech Wooyounga. Chociaż przez chwilę. Wyglądało jednak na to, że musiał póki co zadowolić się samym faktem, że się do niego odezwał. Powtarzał sobie tę rozmowę w głowie, gdy wracał do domu chcąc jak najlepiej zapamiętać głos chłopaka. Kto wie kiedy jeszcze się do niego odezwie.

Jung natomiast skierował się od razu do sklepu, gdzie zamierzał rozpocząć dzisiejszą pracę. Czuł się nieco lepiej, niż zazwyczaj. Nie tylko dlatego, że odpoczął przez weekend, ale też miał dobry humor dzięki Sanowi. Był mu wdzięczny, bo jako jedyny nie traktował go jako pasożyta lub kulę u nogi. Wszyscy zawsze trzymali się od niego z daleka, nawet nie próbując do niego dotrzeć. San był uparty i to sprawiało, że Wooyoung powoli się przełamywał. Nie potrafił jednak spełnić prośby Sana. Wiedział, że sprawił mu w ten sposób przykrość, ale naprawdę nie zgadzał się z jego słowami. Uśmiech kosztował go naprawdę wiele. Zniknął z jego twarzy dawno temu i nie sądził, by potrafił na nowo go przywołać.

Dzień minął mu jednak bardzo szybko na rozmyślaniu. Wiele działo się w jego głowie na raz, przez co czasem nie mógł się skupić na pracy. Nim się jednak obejrzał, był już w domu. Godzina jak zawsze była późna, ale on nie czuł już tego zmęczenia, co zawsze. Naprawdę uważał ten dzień za dobry.

Teraz siedział na swoim łóżku wpatrując się na przemian w ekran telefonu i kartkę swojego zeszytu z zapisanym ciągiem cyfr. Nie powinien tego robić, wiedział o tym, ale coś kusiło go, by nawiązać kontakt z Sanem. Nie chciał jednak korzystać zbyt dużo z telefonu. Robił to tylko w nagłych przypadkach. Kiedy w końcu zdecydował się napisać, było już po 23:00. Miał nadzieję, że nie obudzi tym Sana.

???

Hej
To ja, Wooyoung
Przepraszam, że tak późno,
ale jeszcze raz dzięki za wszystko

Co miał innego napisać? To jedyne, co przyszło mu do głowy, gdy myślał o Sanie. Nie mógł powiedzieć nic innego, niż "dziękuję". Z wszystkiego, co cisnęło mu się na myśl, tylko to wydawało mu się odpowiednie. Nie potrafił rozmawiać. Chwilę później przyszła odpowiedź.

San

Nie spałem
To ja dziękuję, że w końcu
się odezwałeś

W końcu.

Przez te słowa Wooyoung poczuł się źle wobec Sana. Odpychał go od siebie jak wszystkich do tej pory nie spodziewając się, że chłopak faktycznie może się różnić od innych. Nie ufał mu, był przekonany, że tak jak reszta będzie go ignorował uznając za dziwaka. W przeciwieństwie jednak do reszty klasy, San widział jego cierpienie. Wiedział, że zachowanie Wooyounga jest czymś wyjaśnione, tylko nikt nie zasłużył, by się tego dowiedzieć.

Opadł na materac wzdychając przy tym głęboko. Nie wiedział już co powinien zrobić. Obiecał sobie, że nie zaufa już nikomu i nie pozwoli się do siebie zbliżyć, a tu nagle pojawia się San, który sprawia, że ma wątpliwości. Czuł, że nie prześpi przez to pół nocy.

- Woo - powtórzył pod nosem zdrobnienie, które usłyszał dziś od Sana. Podobało mu się. Nigdy nikt tak do niego nie mówił, a przynajmniej nie z takim ciepłem i czułością.

a/ Coś chyba mieszam xd

Holo • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz