Następny tydzień, w którym Wooyoung wrócił do szkoły, był dziwny. Nie mógł się przyzwyczaić do tego uczucia, że naprawdę San go pokochał. Kochał go nawet, jeśli sam nie potrafił siebie zaakceptować. Nie przeszkadzali mu, że był wykluczony z klasy, całkowicie odosobniony. Nawet gdy dowiedział się i jego układzie z Changsukiem, został przy nim, choć powinien się go brzydzić.
Odetchnął głośno, gdy stanął przed budynkiem szkoły. Dobrze wiedział, że historia znowu się powtórzy i będzie postrzegany jako psychopata i niewdzięcznik. Bo przecież życie jest takie piękne. Żyje się tylko raz. Jak można nienawidzić tego wszystkiego?
Cóż, ciężko było skupić się na pozytywach w jego sytuacji. Tylko San go rozumiał.
Poczuł dłoń ujmującą tą jego, a po chwili dostrzegł obok siebie Sana, który uśmiechał się serdecznie w jego stronę. To sprawiło, że od razu się rozluźnił i wzmocnił uścisk dłoni. Mimo wszelkich przeszkód, wiedział, że San jest po jego stronie i zawsze będzie.
- O wiele lepiej - uśmiechnął się starszy spoglądając na jego odsłonięte dziś oczy.
- Czuję się dziwnie.
- Niepotrzebnie. Masz bardzo ładne oczy.
- Przestań - prychnął zawstydzony - Teraz będę zbyt oczywisty.
- To znaczy?
- Wszyscy się zorientują, że między nami coś jest.
- I co z tego? Przeszkadza ci to?
- Wiem, jak zareagują.
- Seonghwa z Yunho i tak już wiedzą.
- Cała szkoła będzie na nas krzywo patrzeć.
- Niech pilnują własnego nosa.
San zauważył, że Wooyoung mimo wszystko był chyba w lepszym humorze. Mógł to stwierdzić po jego oczach, ale też po delikatnym uśmiechu, który formował się na jego twarzy, gdy szli wspólnie przez korytarze.
- Wy tak na poważnie? - zatrzymali się, gdy przed nimi stanął Eunhwan spoglądając na ich ręce - To jakiś żart?
- Nie rozumiem o co ci chodzi - powiedział Wooyoung spoglądając na byłego przyjaciela.
- Twoje włosy - od razu zauważył różnicę - Próbujesz udawać, że nic się nie wydarzyło, czy jak?
- W czym masz problem?
- Myślisz, że chwycisz go za rączkę i magicznie wszystko się zmieni? - zwrócił się do Sana - Nie myśl sobie, że jesteś nie wiadomo kim, nie zdziałasz cudów.
- Jestem tym, którym powinieneś być ty, ale byłeś zbyt tchórzliwy - odparł Choi - To ty się od niego odwróciłeś, a zachowujesz się, jakby to właśnie Wooyoung zrobił coś złego.
- Jest chory.
- Choroby się leczy.
- Jemu już nic nie pomoże.
- Skąd możesz wiedzieć w jakim jest stanie?
- Wystarczy - westchnął zirytowany Wooyoung - Jeżeli zamierzacie się teraz kłócić, mogę pójść przodem.
- Wybacz - San od razu przeprosił - Po prostu nie rozumiem jak można być takim kretynem.
- Wspomnisz moje słowa Choi. Tego nie da się wyleczyć - prychnął i odszedł spoglądając jeszcze na nich z obrzydzeniem.
Wooyoung jedynie ścisnął mocniej rękę Sana i ruszył do klasy żwawym krokiem. Nie mógł nic poradzić na to, że słowa Eunhwana w jakiś sposób sprawiały, że miał ochotę uwierzyć w to, że nie jest odpowiednim towarzystwem dla Sana. Jednak nie chciał już żyć w strachu i być szczęśliwym z osobą, którą kocha.
CZYTASZ
Holo • Woosan ✓
FanfictionSamotność. Borykał się z nią zbyt długo, by mógł dalej uznawać się za względnie szczęśliwego człowieka. Z roku na rok gasł coraz bardziej tracąc wszelkie chęci do życia, a także do próbowania, by było ono lepsze. Gdy zdecydował się zakończyć to wszy...