Rozdział 1

55 4 0
                                    

Telefon dzwonił już szósty raz w ciągu kilku minut, a ja nie mogłam się przemóc żeby go odebrać. Doskonale zdawałam sobie sprawę, kto tak usilnie próbuje się ze mną skontaktować. O tak! On już wiedział, że wróciłam. Całe cholerne Hollywood wiedziało! Tylko jedna osoba była tak nieustępliwa i zdawałam sobie sprawę, że nie odpuści dopóki nie odbiorę, a ja nie miałam na to najmniejszej ochoty. 

Kiedy ponownie zabrzmiał dzwonek telefonu, czułam jak się kurczę w sobie. Do tego stanu potrafił doprowadzić mnie tylko mój były mąż numer jeden. Były mąż numer dwa też nie był święty, ale zmarł pół roku temu, a ja szczerze wierzę, że nie ma opcji by dzwonił do mnie „stamtąd"

Tak. Mam dwadzieścia sześć lat i jestem rozwiedzioną wdową. 

Moją przyjaciółkę Cathy zawsze bawi to określenie, jednak dla mnie oznacza ogromną porażkę na polu uczuciowym. Byłego męża numer dwa poznałam właśnie dzięki Cathy. Mark miał być moim chwilowym ukojeniem i zapomnieniem. Nie chciałam się angażować, nie po tym jak kilka miesięcy wcześniej się rozwiodłam. Mark o tym wiedział i zapewniał mnie, że też szuka jedynie nic nie znaczącej relacji. Do niedawna nie potrafiłam zrozumieć jak to się stało, że wzięliśmy ślub. Nie kochałam go i wiedziałam, że popełniliśmy błąd. 

Kiedy zaproponowałam żebyśmy się rozstali okazało się, że ważniejszy dla niego był jego wizerunek kreowany w mediach, dzięki któremu dostawał rolę za rolą, niż to czy nasze małżeństwo jest prawdziwe. Nie zgodził się na rozwód. Tłumaczył mi, że to przekreśliłoby wszystkie jego dotychczasowe dokonania, a na takie coś nie mógł sobie pozwolić. Oczywiście, nie przeszkadzało mu to w potajemnych schadzkach w jego domu, do którego przeprowadziłam się po ślubie, z coraz młodszymi dziewczynami. Po jednym z takich imprezowych spotkań stwierdziłam, że mam już dosyć i odchodzę, ale rozmowa z jego prawnikami i liczby, które będę mu winna, jeśli to wszystko wyjdzie do mediów, okazały się skutecznym straszakiem.

Mark zginął w wypadku samochodowym, a ja poczułam jak spada mi wielki ciężar z ramion. To było okrutne, ale prawdziwe.

Jeszcze przed ślubem byłam wziętą modelką. Oczywiście moje wynagrodzenie to była kropla w stosunku do tego, ile zarabiał Mark, ale stać mnie było na nowoczesny apartament w Los Angeles. Po jego nagłej śmierci stałam się dziedziczką ogromnej fortuny, a co z tym idzie i wielu plotek. 

Nowy Jork, w którym mieszkałam razem z Markiem nie był dla mnie łaskawy. Zaczęto się doszukiwać w całej historii drugiego dna. Najpierw pojawiła się jedna dziewczyna w telewizji śniadaniowej, następnie kolejna i kolejna. Opowiadały, co musiały robić z Markiem w zamian za pomoc na castingach. Historie imprez, na których narkotyki, alkohol i seks stanowiły główne tło, tygodniami były wałkowane przez media. A kiedy myślałam, że wszystko się uspokoi, zaczęto interesować się mną. 

Najpierw ktoś delikatnie zasugerował, że ja o tym wszystkim wiedziałam i nic z tym nie zrobiłam. Następnie posunięto się dalej, że może brałam w tym udział albo, co gorsza, werbowałam nastolatki. Okazało się to ponad moje siły. Zaczęłam się naprawdę bać. Z dziewczyny, która reprezentowała na wybiegach marki najlepszych projektantów, stałam się osobą, z którą prawie nikt nie chciał współpracować. Media rzuciły się na mnie jak hieny, a obcy ludzie w Internecie wypisywali takie komentarze, że porządnie zastanawiałam się nad wynajęciem ochroniarza.

Kiedy już myślałam, że nic gorszego mnie nie spotka, mój samochód został zdewastowany, gdy byłam na spotkaniu z Cathy. W biały dzień. Policja nie znalazła żadnego świadka i tylko wzruszali ramionami na moje prośby o przejrzenie monitoringu. 

Kiedy dotarło do mnie, że muszę uciekać z Nowego Jorku, zadzwonił do mnie po raz pierwszy od naszego rozwodu trzy lata temu. Od razu rozpoznałam jego numer, ale nie odebrałam. Zostawił mi potem tylko jedną wiadomość na poczcie głosowej, a ja nie mogłam jej skasować. Wmawiałam sobie, że to oczywiście ze względu na naszą wspólną przeszłość, przecież kiedyś dzieliliśmy razem dom, łóżko, a nawet jak mi się wtedy wydawało jego serce.

Prawda była pewnie inna, bardziej bolesna, a ja miałam póki co dosyć bólu.

Prawda mogła poczekać.

Miłość w cieniu HollywoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz