Rozdział 10

26 3 0
                                    

Kolejne dwa tygodnie spędziłam w mieszkaniu Cathy. Nie chciałam wracać do swojego, w obawie, że Ryan mógłby się tam pojawić. Moja przyjaciółka była najlepszą osobą, którą spotkałam w swoim życiu. Od momentu, gdy przyjechała po mnie, opiekuje się mną, pozwalając wylewać z siebie miliony łez i wlewać litry wina. Nie komentowała, nie doradzała, nie oceniała - po prostu była. Gdyby żyli moi rodzice uznaliby ją za wspaniałego człowieka. Wyłączyłam swój telefon, a swojemu agentowi, kazałam przekierowywać wszelkie rozmowy do Cathy, dlatego nie wiedziałam, czy Ryan próbował się ze mną skontaktować. Ta separacja od niego pozwalała mi pomału poskładać swoje życie.

Kiedy obudziłam się rano, na kilka dni, przed świętami bożego narodzenia, czułam się lepiej. Na tyle, że gdy zobaczyłam kartkę zostawioną przez Cathy o castingu i propozycję zjedzenia wspólnie lunchu i zrobienia zakupów, uśmiechnęłam się. Dawno już nigdzie nie wychodziłam. Po szybkim prysznicu, założyłam obcisłe jeansy i cienką czarną bluzkę. Patrząc w lustro spięłam włosy w niedbałego koka, a mój wzrok powędrował na szyję. Ślad po ugryzieniu Ryana był już niemal niewidoczny. Włączyłam telefon, aby napisać Cathy, że widzimy się niebawem w jednym z centrów handlowych, gdy wyświetlił mi się nieznany numer. Podświadomie wiedziałam, kto dzwoni. Szybko wcisnęłam czerwoną słuchawkę i wyciszyłam dzwonek. Narzuciłam na siebie dżinsową kurtkę i złapałam torebkę oraz kluczyki do samochodu. Dawno już nie prowadziłam. W sumie od czasu, gdy w Nowym Jorku rozwalono mi auto, ale dziś czułam, że mam na to ogromną ochotę i nie zamierzałam sobie odmówić tej przyjemności.

Zakupy z Cathy poprawiły mi humor. Znów było tak, jak kiedyś. Gdyposzła kupić wino na dzisiejszy wieczór, weszłam do jednego z jej ulubionych markowych sklepów i wybrałam śliczną bluzkę. Czułam, że będzie zadowolona z takiego prezentu.

W przytulnej restauracji na rogu, zamówiłyśy naleśniki z czekoladą i bitą śmietaną, chichocząc jak małe dziewczynki. Kelner wpatrywał się w nas, a w szczególności w Cathy, jakby właśnie zobaczył anioła i podejrzewam, że z tego powodu nas jeszcze nie uciszył.

Upiłam łyk kawy, kiedy ekran mojego telefonu rozświetlił się. Rzuciłam spłoszone spojrzenie, ale czekałam aż dzwoniący odpuści. Moja przyjaciółka wyłapała moją reakcję bo uśmiechnęła się smutno.

- Długo już tak dzwoni?

- Od kiedy włączyłam telefon jakieś sto razy – mruknęłam, na co Cathy zaśmiała się cicho.

- Cierpliwy jest. Nie odpuszcza.

- Jasne. Śmiej się. To nie ty masz stalkera – warknęłam, ale nie byłam na nią zła. Potrzebowałam trochę rozluźnienia po ostatnich wydarzeniach.

Wypiłyśmy do końca gorące napoje i ruszyłyśmy do wyjścia. Cathy też przyjechała samochodem, dlatego gdy wsiadła do swojego, zapukałam w szybę, która po chwili się opuściła.

- Muszę na chwilę podjechać do swojego mieszkania – powiedziałam. – Mój agent dzwonił i potrzebuje dwóch umów na jutro rano, a one leżą podpisane w domu – dodałam.

- Jeśli chcesz mogę jechać z tobą. To żaden problem.

- Daj spokój. Jedź do siebie. Niedługo wrócę. Poza tym najwyższa pora wrócić do normalnego życia. Nie mogę wiecznie chować się w twoim pokoju gościnnym.

- Em, wiesz, że jak dla mnie możesz zostać, tyle ile potrzebujesz...

- Jedź. Jak przyjadę niech czeka na mnie dobrze schłodzony szampan – przerwałam jej, śmiejąc się.

Odwróciłam się w stronę parkingu, gdzie zostawiłam swój samochód, słysząc jak Cathy odpala silnik i odjeżdża. Zrobił się już półmrok, ale nie bałam się. Byłam prawie w centrum miasta i mijałam setki osób. Nic złego nie mogło mnie spotkać. Wsunęłam ciemne okulary na czubek nosa, na wypadek gdyby jednak ktoś mnie rozpoznał i pewnie ruszyłam przed siebie. Stukot moich szpilek niósł się po podziemnym parkingu. Wcisnęłam przycisk i przez chwilę widziałam mrugające światła auta. Schowałam okulary do torebki i wsiadłam. Przekręciłam kluczyk w stacyjce, gdy drzwi pasażera otworzyły się gwałtownie i nieproszony gość zajął miejsce obok mnie. Wydałam zduszony okrzyk, ale kiedy odwracił twarz, dostrzegłam niebieskie oczy wbijające się we mnie nieustępliwie. Omiótł stanowczym spojrzeniem moją twarz i wydawało mi się, że odetchnął z ulgą. Cieszyłam się, że widział mnie taką. Za nic nie chciałabym pokazać swojej rozpaczy, w której topiłam się ostatnie dwa tygodnie.

Miłość w cieniu HollywoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz