Rozdział 4

29 3 0
                                    

Była już druga w nocy, a ja wciąż nie zdjęłam z siebie sukienki, którą ubrałam na kolację z Ryanem. Obracając szklankę w dłoni, pustym wzrokiem, spoglądałam w telewizor. Włączyłam go tylko po to, by nie siedzieć w ciszy. Nie lubiłam jej, a po dzisiejszym wieczorze, czułam, jakby miała mnie zabić. Zgnieść jak nic nieznaczącego robaka.

Taksówka odjechała już dwie godziny temu, a ja wciąż czułam na sobie zapach byłego męża. Zaproponował, że pojedziemy razem, a ja nie miałam siły odmówić. Przez całą podróż moje ramię ocierało się o jego. Udawałam, że tego nie czuję, gdy usilnie wpatrywałam się w miasto umykające mi za szybą samochodu. Ryan nie próbował nawiązać żadnej rozmowy. Raz tylko, gdy taksówka gwałtownie zahamowała, jego dłoń oparła się delikatnie na moim udzie. Wciągnęłam głęboko wdech, starając się, by tego nie zauważył. Wypiłam stanowczo za dużo i mój mózg szalał. Ciało było napięte, a pomiędzy udami czułam ciepło. Choćbym nie wiem jak się oszukiwała, to spędziłam znów wieczór z mężczyzną, któremu kiedyś pozwalałam robić wiele przyjemnych rzeczy. Przez tyle lat nawet nie zmienił swoich perfum. Czułam, że jeszcze chwila, a rozszalałe hormony wezmą górę nad rozsądkiem. Czy musiałam dodawać, że od ponad roku żyłam w pieprzonym celibacie?

Uśmiechnęłam się słabo, przypominając sobie jak szybko uciekałam z tej taksówki. Jak najdalej od niego. Ale nawet we własnym mieszkaniu, czułam się jakby był tuż obok.

Ryan tak jak obiecał, zajął się moją sprawą. Przez ostatni tydzień odwiedził komisariat policji, gdzie byłam przesłuchiwana, a także sąd i znajomego prokuratora. Wykorzystywał wszystkie swoje znajomości, by dowiedzieć się, co dalej ze sprawą Marka. Dzisiejsze spotkanie było uwieńczeniem ciężkich dni pracy. A teraz sięgałam po telefon już kolejny raz, by do niego zadzwonić. Musiałam zadać mu jedno ważne pytanie. Powinnam była zrobić to już na samym początku, ale nie oszukujmy się, pierwsze nasze spotkanie zbiło mnie z nóg. Dosłownie. Wypity alkohol zamroczył mój umysł. Dołożyć do tego obawę, strach o siebie i swoją przyszłość, a wychodzi mieszanka wybuchowa. Jednak dzisiaj byłam zupełnie trzeźwa, bo kiedy opadły emocje, to zaczęłam się zastanawiać, jaki cel ma w tym wszystkim On. Nikt nie robi nic za darmo, a już na pewno nie Ryan. Musiał czegoś chcieć. Musiał mieć jakiś plan. Znałam go.

Stanowczo wcisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam na sygnał. Odebrał po chwili. Wygląda na to, że nie tylko ja miałam dziś problem ze snem.

- Co się stało Emily?

- Dlaczego mi pomagasz? – wyrzuciłam z siebie jednym tchem, bojąc się, że stchórzę i się rozłączę.

- Nie bardzo rozumiem... - zaczął, ale mu przerwałam.

- Co dostaniesz w zamian, Ryan? – ostatnie słowo niemal wyszeptałam.

Ściskałam telefon tak mocno, że myślałam, że zaraz się rozpadnie. Po drugiej stronie nikt się nie odzywał. Wiedziałam, że się nie rozłączył, a ta cholerna cisza, utwierdzała mnie w przekonaniu, że zaraz spadnie na mnie bomba i rozpieprzy moje dotychczasowe życie w drobny mak.

- Miesiąc.

- Słucham?

- Chcę miesiąc. Z Tobą.

Popatrzyłam na telefon, jakby parzył i rzuciłam go na stolik przede mną. Połączenie zostało przerwane. Zrobiłam to. Spytałam się, a odpowiedź, którą uzyskałam, powaliła mnie na kolana. Byłam niemal pewna, że Ryan wyciągnie mnie z tego bagna, w które wdepnęłam, biorąc ślub z Markiem, ale nie sądziłam, że w zamian stanę nad przepaścią. Już raz roztrzaskał moje serce i teraz, gdy wydawało mi się, że posklejałam je, to zrobi to ponownie. A ja nie miałam nawet jak przed tym się bronić. Pozostało mi tylko pozwolić mu zepchnąć mnie i liczyć na to, że uda mi się przeżyć.

Miłość w cieniu HollywoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz